Jeśli masz ochotę przypomnieć sobie naszą analizę skutków wprowadzenia przepisu o obowiązkowym graczu poniżej 23 roku życia w Pekao 1 lidze – możesz ją przeczytać TUTAJ. Dziś przytaczamy opinie przedstawicieli klubów 1-ligowych w sprawie wprowadzonego w 2022 roku przepisu o możliwości zatrudnienie zawodnika zagranicznego.
Szymon Woźnik: Za nami już trzeci off-season, w trakcie którego kluby 1LM mogły kontraktować obcokrajowców. Jak w perspektywie tych trzech lat zmienił się ich rynek?
Michał Baran (dyrektor sportowy Miasta Szkła Krosno): Jest bardzo dynamiczny, bo pewnie niewiele osób wie, że poszły w górę stawki dla amerykańskich graczy w G-League, co wpływa także na oczekiwania graczy. Teraz bodajże jest maksymalna pensja w G-League 9 tys. dolarów miesięcznie, a kiedyś było to 5 tys. dolarów miesięcznie. Uczelnie amerykańskie też znalazły sposób, aby płacić graczom. W kontekście naszej 1 ligi dużych zmian na przestrzeni tych trzech lat jednak nie widzę. Nadal jest małe zainteresowanie osobistym kontaktem z rynkiem amerykańskim przez polskie kluby 1-ligowe, mało osób jeździ, czy do Portsmouth, czy do Las Vegas na campy. Myślę, że pobyt na takich campach jest czymś rozwojowym dla całej organizacji. Najczęściej jednak polskie kluby przesiewają oferty od agentów i oglądają video, zasięgają opinii od innych osób – taka jest rzeczywistość. W 1 lidze jest większe ryzyko, gdyż budżety rzadko pozwalają na sięgnięcie po zawodnika już ogranego w Europie, tylko na zawodnika po NCAA, przez co zagrożenie jest większe, szczególnie jeśli opierasz się tylko na video.
Tomasz Jaremkiewicz (dyrektor sportowy KKS Polonii Warszawa): Z mojej perspektywy, zatrudnienie obcokrajowca trzy sezony temu było fajną opcją podniesienia poziomu drużyny, ale nie trzeba było z tego korzystać za wszelką cenę. Teraz jest to, niestety, praktycznie obowiązek. Nie ma co ukrywać, że obcokrajowcy są wyróżniającymi się zawodnikami w Pekao 1 lidze. Zresztą w PLK jest przecież analogiczna sytuacja. I też tak jak w PLK – obcokrajowcy kosztują mniej niż najlepsi Polacy. Finansowo oczywiście rynek i ceny graczy nieznacznie rosną, ale dalej można znaleźć bardzo dobrych graczy na ten poziom w korzystnej cenie.
Robert Skibniewski (trener Weegree AZS Politechnika Opolska): Przy wprowadzeniu przepisu o graczu U-23 tzw. „młodzieżowcu”, posiadanie takiej dodatkowej opcji w pewnym sensie pomaga klubom i trenerom w skompletowaniu składów. Z racji tego, że ci „młodzi” gracze, proszą o wysokie kontrakty, do czego mają pełne prawo, kluby pierwszoligowe coraz odważniej sięgają po zawodnika zagranicznego. Często można znaleźć obcokrajowca, który nie tylko będzie wartością dodaną drużyny, ale również jest zmotywowany i zdeterminowany, żeby wykorzystać daną szansę jako trampolinę do dalszej kariery. Dodatkowo też, w ostatecznym rozrachunku, może okazać się też „tańszą” opcją od rodzimej.
Szymon Woźnik: Dla wielu klubów, które nie miały do czynienia z PLK, przepis o obcokrajowcu był jak skok do głębokiej wody. Jak Pan wspomina pierwszy off-season z tą możliwością?
Tomasz Jaremkiewicz (dyrektor sportowy KKS Polonii Warszawa): To była bardzo fajna lekcja i przetarcie ścieżki dla zatrudnienia gracza w pierwszej lidze. Nauka dla trenera i graczy w zespole, którzy nie mieli wcześniej kontaktu z graczami z innych krajów. Bardzo pozytywnie oceniam sprowadzenie Sammiego Barnesa-Thompkinsa. Dzięki pomocy agentów i zaprzyjaźnionych trenerów, odbyło się to dość sprawnie, a klub awansował do playoff, więc transfer wypalił.
Robert Skibniewski (trener Weegree AZS Politechnika Opolska): Bez specjalnych emocji. W pierwszym moim sezonie w Opolu, chciałem być lokalnym patriotą i idealistą, budując drużynę z samych polskich graczy. Po poznaniu ligi i zrozumieniu pewnych rzeczy, w następnym sezonie zdecydowaliśmy się na zakontraktowanie takiego gracza. W moim odczuciu okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem dla wszystkich. W nadchodzącym sezonie również pójdziemy tą sprawdzoną już drogą.
Szymon Woźnik: Jak wygląda scouting takich zawodników? Opieracie w głównej mierze na propozycjach agentów czy też szukacie graczy na własną rękę?
Michał Baran (dyrektor sportowy Miasta Szkła Krosno): Już cztery razy byłem na różnych campach w Las Vegas i w taki sposób zakontraktowałem dwóch ostatnich obcokrajowców do naszej drużyny.
Michał Jaczyński (wiceprezes Sensation Kotwicy Kołobrzeg): Do tej pory korzystaliśmy z zawodników, których znaliśmy i którzy byli sprowadzeni przez trenera. Zakontraktowanie obcokrajowca zawsze wiąże się z ryzykiem, szczególnie na poziomie 1 ligi, gdzie scouting jest na niższym poziomie niż w ekstraklasie. Dlatego też stawialiśmy na Remona Nelsona czy Jamesa Washingtona, po których wiedzieliśmy czego się spodziewać i którzy przebywają tutaj na stałe.
Tomasz Jaremkiewicz (dyrektor sportowy KKS Polonii Warszawa): W tym momencie nie wydaje mi się, żeby szukanie na własną rękę miało sens. Szczerze mówiąc, mam tyle pracy na co dzień w klubie, że jakiś wyjazd na ligę letnią czy innego rodzaju camp, nie miałby dla mnie sensu. Znam już bardzo wielu agentów w Polsce, jak i zza granicy, i to oni podsyłają mi propozycje zatrudnienia graczy. Zawęża się oczywiście obszar poszukiwań, podając ceny czy pozycje, ale tych sensownych ofert zawsze od razu pojawia się kilka, czy nawet kilkanaście i wtedy zaczyna się żmudna praca wyboru najlepszej opcji.
Robert Skibniewski (trener Weegree AZS Politechnika Opolska): Najpierw wspólnie ustalamy profil gracza jakiego chcielibyśmy pozyskać i wysyłamy zapytania do agentów oraz innych znajomych osób związanych z koszykówką. W międzyczasie oglądamy graczy występujących w ligach zagranicznych, ale z poziomu naszego pułapu finansowego. Np. w Danii, Austrii, Macedonii, Gruzji etc. Jeżeli któryś z graczy wzbudzi nasze zainteresowanie, nawiązujemy kontakt zarówno z nim, jak i z jego agentem. Jest to na pewno energo- i czasochłonny proces.
Szymon Woźnik: Jak z perspektywy dwóch pełnych sezonów ocenia pan ten przepis? Czy posiadania obcokrajowca w pewien sposób ubezwłasnowolnia rodzimych zawodników szczególnie w ataku, czy też odwrotnie – zagraniczni koszykarze zwiększają rywalizację na treningach i w meczach, przez to nasi zawodnicy stają się lepsi? Jaka powinna być ich docelowa liczba w klubach pierwszej ligi?
Michał Baran (dyrektor sportowy Miasta Szkła Krosno): Nie uważam się za alfę i omegę koszykarską, dlatego myślę, że warto czerpać wzorce z innych, mocniejszych lig. Trendy w wielu aspektach wyznacza Europa i patrząc na nią to np. w Niemczech posiadanie obcokrajowców w niższych ligach jest czymś naturalnym i normalnym. Mówienie, że przy obcokrajowcu nasi chłopcy się nie rozwijają jest kompletną bzdurą. Myślę, że na spokojnie dwóch obcokrajowców w 1 lidze mogłoby funkcjonować i jeden obcokrajowiec w 2 lidze. To podwyższa poziom ligi i nasi młodzi zawodnicy mają się od kogo uczyć oraz mają z kim rywalizować. To nie tylko podniesienie sportowego poziomu ligi, to także kwestie marketingowe i sponsorskie. W trakcie off-season dostawałem wiele zapytań od naszych kibiców i głównym tematem była kwestia obcokrajowca, bo to nakręca kibiców. A my w Krośnie koszykówkę robimy dla kibiców. Ostatnio czytałem wpis trenera Daniela Puchalskiego, który jest świetnym fachowcem od młodzieży, ale w tym wpisie polemizował z sensem obecności obcokrajowców w lidze oraz atakował tych, co uważali przepis o młodzieżowcu za niedobry. Ja się zgadzam, że jak młody zawodnik będzie musiał grać, to koniec końców się rozwinie, tylko taka kwestia ma też drugą stronę medalu. To jest polityka szkolenia zawodników pod kadrę, ale też jest zagadnienie robienia klubu dla kibiców. My robimy koszykówkę w Krośnie nie tylko po to, żeby dostarczać graczy do PLK lub ewentualnie do kadry, ale robimy to głównie dla kibiców, a kibic nie chce oglądać młodzieżowca, który za kilka lat trafi do kadry. Mój kibic chce oglądać show na boisku i dlatego kupi bilet – a to mu zagwarantuje obcokrajowiec w składzie. Musimy rozgraniczyć tylko scentralizowane myślenie na szkolenie sportowe, ale też musimy patrzeć na to, co chcą miasta, czego chcą kluby i ich kibice. Kibic w Krośnie chce oglądać mecze na najwyższym poziomie i mieć show! Mamy w Polsce bardzo dobrych młodych trenerów, ale przy słabym modelu i systemie szkolenia wygląda to jak wygląda. Zarówno w U-18 i w U-16 gramy w dywizji B za rok, więc chyba coś jest nie tak. Nie dopuszczając byłych zawodników, jak i byłych trenerów do centralnego szkolenia, będziemy mieli duże problemy.
Michał Jaczyński (wiceprezes Sensation Kotwicy Kołobrzeg): Nie zgadzam się z tezą, że obcokrajowcy ograniczają/spowalniają rozwój polskich graczy. Jeżeli polskich zawodnik myśli o grze na najwyższym poziomie, musi radzić sobie z rywalizacją z zawodnikiem zagranicznym. Jeżeli stanowi to dla niego problem w 1 lidze, tym bardziej nie poradzi sobie z tym zadaniem w ekstraklasie. Dodatkowym zaobserwowanym przez nas zjawiskiem jest zainteresowanie zawodnikiem zagranicznym u najmłodszych kibiców. Zarówno Remon jak i James bardzo szybko zbudowali wokół siebie rzeszę najmłodszych fanów. Po pierwszym sezonie, w którym korzystaliśmy z usług Remona, zauważyliśmy przyrost liczby zgłoszeń do naszych grup młodzieżowych. Atrakcyjność produktu jakim jest drużyna seniorska, zawsze przekłada się na liczbę dzieci chcących uprawiać dany sport. Myślę, że 2 obcokrajowców w Pekao 1 lidze nie byłoby niczym zatrważającym.
Tomasz Jaremkiewicz (dyrektor sportowy KKS Polonii Warszawa): Tak jak to zwykle bywa w życiu – są plusy i minusy tego rozwiązania. Tak jak mówiłem kiedyś w rozmowie z Pamelą Wroną uważam, że powinno być wprowadzone salary cap na graczy zagranicznych i wtedy miałoby to większy sens, bo w tym momencie w trakcie sezonu klub może sięgnąć po gracza za 6-8k dolarów miesięcznie i to wypaczy zdrową rywalizację. Oczywiście też, jeżeli założeniem jest, że gracze w pierwszej lidze mają równać poziomem do graczy ekstraklasy, to konieczne jest, żeby ogrywali się przeciw dobrym zagranicznym zawodnikom. Myślę że jeden obcokrajowiec w tym momencie jest optymalnym rozwiązaniem, mamy wtedy miejsce na rozwój młodych Polaków.
Robert Skibniewski (trener Weegree AZS Politechnika Opolska): Bardzo obszerny temat! Przede wszystkim to zależy od tego jakiego obcokrajowca się ściągnie. Wszystko zależy też od celu sportowego klubu, wizji trenera oraz umowy pomiędzy trenerem a włodarzami organizacji. Osobiście uważam, że ten przepis jest dobry dla wszystkich. Uatrakcyjnia ligę. Przyciąga dodatkowych kibiców na hale. Zwiększa rywalizację na treningach oraz zmusza trenerów do pracy nad sobą. Ale tak jak wspomniałem, wszystko zależy od tego jakiego profilu będzie to gracz. Czy będzie on pasował do reszty zespołu… Jako przykłady można podać „naszego” Kareema Reida i Joe Bryanta. Kareem Reid średnie z poprzedniego sezonu miał niespecjalne: 13 pkt. 6 zb, ale podpisał kontrakt w ekstraklasie izraelskiej za dużo większe pieniądze. Z kolei Joe Bryant, czyli gracz który w pełni zdominował naszą 1 ligę, podpisał kontrakt w 2 lidze greckiej za jeszcze mniejsze pieniądze niż miał w Śląsku. Moje pytanie: Który z tych dwóch zawodników i który z klubów lepiej na tym wyszedł i dlaczego? Pozostawię je każdemu – do własnych refleksji.
Drodzy Czytelnicy, kibice klubów Pekao 1 ligi – dajcie znać co wy sądzicie o przepisie pozwalającym obcokrajowcom na grę w waszych drużynach? Ilu takich zawodników chcielibyście widzieć w kadrach zespołów pierwszoligowych?
Czekamy na Wasze opinie w komentarzach!
6 komentarzy
przepis o posiadaniu jednego obcokrajowca w 1 lidze pojawił się według mnie zbyt późno…
Obcokrajowcy (głównie Amerykanie) w większości zespółow podnoszą poziom i atrakcyjnosc tej tej ligi. Pamiętam jeszcze te trzy lata temu kiedy wchodził ten przepis o możliwości posiadania jednego takiego gracza Polska była chyba jedyna liga z Europy zachodniej , gdzie w niższych ligach grali sami Polacy… Poważnie zastanowić się trzeba (wyciągnąć plusy i minusy) nad dwójką graczy z zagranicy w 1 lidze
Po co się ograniczać – zróbmy od razu 5, albo lepiej – 12-tu i prawo dla najlepszych Polaków do trenowania z nimi na treningach. Takie coś to prosta droga do zabicia koszykówki w Polsce. Już zeszły sezon pokazał jak ogromny wpływ ma to na drużyny. Śląsk? Gdzie jest ich młodzież? Kto wystrzelił z talentem poza Bryantem? I coś się stało po sezonie – Bryant odszedł i cały rok budowańia zawodnika jest stracony dla chłopców ze Slaska i w sumie klubu bo jaki był tego sens. Gdzie za to zyskali młodzi zawodnicy – tam gdzie byli słabi obcokrajowcy lub wysocy. Może to jakaś wskazówka.
Prezes Krosna cieszy się z obcokrajowca i nie chce mieć młodzieżowców uczących się koszykówki – ja dla odmiany drużyny bez utalentowanych młodzieżowców w 1 lidze nawet nie oglądam. To jest idea tej ligi – idąc na 1 ligę chce oglądać młodych zawodników, talenty, chce oglądać ich błędy i to jak się rozwijają w kolejnych sezonach.
Tylko ilu zawodników z I ligi przeszło na przestrzeni ostatnich 7-8 lat do PLK i stanowi realnie o sile zespołu w PLK. Od dobrych 10 lat w PLK rotują się praktycznie ci sami gracza którzy obecnie są już po 30tce, czasem bliżej nawet 40tki i dalej nie ma dla nich konkurencji. Większość zawodników z I ligi niestety się odbija od PLK. I liga też wiekowo jest zaawansowana dosyć. Jak inaczej podnieść poziom tej ligi? Dopuszczenie obcokrajowca to ruch w dobrą stronę, dwóch to też nie powinien być zły krok. Polscy gracza będą musieli z nimi rywalizować zarówno na treningach jak i w meczach, a to powinno tylko podnosić ich umiejętności i lepiej przygotować do wejścia na ten szczebelek wyżej.
Bredzisz Rafalku. Ja wolę oglądać samych zagranicznych, którzy potrafią grać w koszykówkę niż naszych nieudaczników, którzy mają zagwarantowane miejsce w lidze tylko za polski paszport, bo nie za umiejętności. Ta 1 liga to jest poziom polamatorski, nie da się tego oglądać, własnej przez te ograniczenia, które promują naszych ogórków.
To może włącz sobie ligę azjatycką lub G-league – z tego co widać patriotyzmu i tak u ciebie nie ma. Taki typowy ‚polaczek” – marudny, zawistny, a podstawię nogę rodakowi zamiast go wspierać. Nie pozdrawiam.
Wspierać to trzeba ludzi z problemami w życiu, a nie gości, którzy by chcieli graf zawodowo w koszykówkę mimo, że nie potrafią.