Strona główna » LeBron James blisko rekordu, a ja blisko LeBrona

LeBron James blisko rekordu, a ja blisko LeBrona

3 komentarze
Dziś w nocy LeBron może zostać najlepszym strzelcem w historii NBA. Epokowa chwila. Kilka dni temu oglądałem na żywo jak LBJ wskoczył na czwarte miejsce wśród najlepszych asystujących w historii ligi. To też chwile warte opowiedzenia.

CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Sir Elton John dał w Garden aż 62 koncerty, Justin Bieber wyprzedał bilety w 30 sekund po otwarciu kas, występowali tu wszyscy członkowie The Beatles, ale nigdy razem na scenie. Elvis, Madonna, Frank Sinatra – proszę bardzo. Bokserska walka stulecia, Frazier kontra Ali, w której chodziło przede wszystkim o światopogląd obu panów, a nie piętnaście rund rywalizacji – świat oglądał ją z wnętrza MSG.

Polacy z kolei pamiętają walki Andrzeja Gołoty o mistrzostwo wagi ciężkiej. Jednak to dla innego z naszych rodaków zapełniła się hala w 1978 roku – papież Jan Paweł II został przywitany tu jak gwiazda rocka.

Mamy sacrum, to czas na profanum. Piwo leje się w Madison Square Garden z 521 kijów, połączonych z ponad tysiącem kegów. Trzydzieści trzy różne browary, w tym szesnaście importowanych, są dostępne dla spragnionych fanów w liczbie 19 812 osób, mieszczących się na trybunach podczas meczu koszykówki. 

Nazwa hali pochodzi od nazwiska czwartego prezydenta USA – Jamesa Madisona. Dziś równie znana jest jako Mekka czy Najsłynniejsza Arena Świata – taki podpis widnieje zresztą w logo obiektu. Nie ma gracza, który nie chciałby zapisać się w księgach rekordów tego obiektu.

Madison Square Garden / fot. Grzegorz Szklarczuk

– Dostanie owacji na stojąco w  najlepszej koszykarskiej arenie świata, to spełnienie moich marzeń, jedna z najlepszych chwil w życiu – mówił w 2008 roku LeBron po zdobyciu w MSG 50 punktów.

Rok później poprawił rekord o dwa oczka,. Wciąż pozostaje jednak pod tym względem daleko za Kobe (61 pkt.) i Carmelo (62 pkt.). 

Historia i legenda obiektu sprawiają, że wielu sponsorów oferowało astronomiczne kwoty za umieszczenie ich miana w nazwie areny. Nic z tego. Garden wciąż pozostaje wolne od zakusów inwestorów. 

Winda do nieba?

MSG leży w centrum NY, tuż przy Penn Station. Tym razem trafiłem bez problemów, szybka kontrola bagażu i wraz z innymi dziennikarzami i pracownikami klubu, ściśnięci w windzie jak sardynki, jechaliśmy w stronę Media Roomu. Zanim poszedłem w pobliże parkietu, patrzyłem przez okno na fanów, tłumnie zmierzających w stronę hali ze wszystkich stron Manhattanu. Pomimo zimna, wiele osób miało rozpięte kurtki, spod których wystawały nie tylko niebieskie barwy, ale także złoto i purpura.

Jak widać, Król ma swoją świtę także na wschodnim wybrzeżu. 

Gdy przedostałem się w pobliże parkietu odbywała się właśnie próba hymnu. Znów ciekawy obraz, na pierwszym planie rozgrzewa się indywidualnie Anthony Davis, a w tle piosenkarka z pasją śpiewa: O say, does that star-spangled banner yet wave, O’er the land of the free and the home of the brave?

Z Davisem ćwiczyło dwóch trenerów. Jeden dogrywał piłki, drugi imitował obronę pod koszem. Po chwili dołączył Dennis Schroder, widocznie zmarznięty w nowojorskim klimacie, gdyż całą rozgrzewkę odbywał w zimowej czapce. Zawsze niezwykłe wrażenie wywiera na mnie skuteczność profesjonalnych zawodników, rzucających z otwartych pozycji. Nonszalancja, miękkość nadgarstka i raz za razem piłka wpada do siatki. Do znudzenia. 

Konferencje a rekordy

Według harmonogramu niebawem miały ruszać przedmeczowe konferencje prasowe, więc korytarzami przedostałem się do specjalnie przygotowanego pokoju. Na tle barw Knicks zasiadał właśnie Tom Thibodeau, który przed wywiadami stawia ponoć trzy warunki: odbywają się na osobności, nie porusza się spraw osobistych i rozmawia jedynie o koszykówce. Paul Pierce mawiał, że od Thibsa uczył się pasji, a Yao Ming dodawał, że trener zawsze mówi to, co naprawdę myśli. A nie ma nic gorszego od szkoleniowca, który nie ma żadnych uwag. 

Tym razem coach  Knicks opowiadał o LeBronie i tym, co czyni Jamesa graczem szczególnym. Spokojnym tonem, ale mocno gestykulując.

Nie ma obrony, której nie odczyta. Rozwija się wraz z mijającym czasem. Przychodząc do ligi, dysponował dużo słabszym rzutem. Ludzie mówili – za mało rzuca, zbyt często podaje. A tu proszę, mamy LeBrona u szczytu zarówno w kategorii kluczowych podań, jak i w punktach. To bardzo zorganizowany, metodyczny facet. Prawie wszystko co mówi, zostaje zrealizowane. Miałem szansę być wokół niego podczas pracy z Team USA. James to gracz pełen pasji, ale i człowiek o szczególnym nastawieniu. Zobaczcie, rozpoczął karierę w NBA skoncentrowanym bardziej na fizyczności, mocnej rywalizacji. Dziś, równie skutecznie, prezentuje się w lidze zorientowanej na ofensywę i rzut z dystansu. Siła, umiejętności, podania, rzut – to wszystko czyni go wyjątkowym… a jeszcze nie powiedziałem nawet słowa obrona

Tom Thibodeau

Wraz z pozostałymi dziennikarzami przeciskam się przez drzwi, a do drugiego gabinetu za moment wchodzi Darvin Ham. Znów konferencję dominuje temat Jamesa i nieuchronnego pobicia przez niego rekordu Kareema.

– Szczerze mówiąc, zawsze uważałem, że to jeden z wiecznych rekordów, rzecz nienaruszalna i wyjątkowa na tle wszystkich dyscyplin. A tu proszę, LeBron przegoni swojego wielkiego poprzednika. Niesamowita sprawa – mówił Ham, na koniec dodając z uśmiechem, że nie wie jeszcze czy James w ogóle wystąpi w spotkaniu przeciwko Knicks. – Zgłosił chęć rozgrzewki, ale czy wybiegnie na parkiet? Przekonamy się o tym wszyscy razem niebawem – dodawał trener Lakers.  

W świetle fleszy

Wychodząc z tunelu nie mogłem ponownie dostać się w pobliże parkietu. Z jednej strony okupowali go Japończycy, fotografując każdy krok Rui Hachimury, a z drugiej dziennikarze z USA, nagrywający rozgrzewkę Jamesa. Wykorzystując zamieszanie spowodowane przemarszem cheerleaderek, przedostałem się na przód i bez zaskoczeń, sam sięgnąłem po telefon, by uwiecznić ćwiczącego dosłownie parę kroków dalej LeBrona. 

Lider Lakers wydawał się zrelaksowany, skupiony jedynie na piłce i asystującym mu trenerze. Od pokrzykiwań tłumu pomagały mu izolować się nałożone na uszy słuchawki. Czasem śpiewał pod nosem, żartował ze szkoleniowcem, krzycząc „plus jeden”, gdy ten przypadkowo uderzył go w ręce przy rzucie zza łuku. Przede wszystkim jednak trafiał. A gdy piłka nie znajdowała drogi do obręczy, widać było, że faktycznie go to irytuje. Na koniec trwającej ponad 30 minut sesji rzutowej przybił piątki z chłopakami podającymi piłki i pobiegł w stronę szatni. Nawet nie spoglądając na wyciągane w jego stronę koszulki i markery.

https://twitter.com/Basketkey/status/1620577020873932802?fbclid=IwAR1vaa_NtDwhEXP7vY7OzEnhS9yiLttLmeSU7rof9Gh_vkztWlfR7SP7VZM

Uprzejmość – tak, ale i koncentracja. 

Windą do nieba?

Podobnie jak w Barclays Center zostałem ulokowany pod kopułą hali, tuż obok powiewających koszulek z zastrzeżonymi numerami gwiazd Knicks. Przypomniałem sobie rozmowę, którą usłyszałem podczas mojej pierwszej obecności w tej arenie, kilka lat temu:

– Co myślisz o naszych miejscach? – grupa kibiców jadących na najwyższe piętro zagadnęła mężczyznę obsługującego windę. 

– Proszę Państwa, to Garden, tu nie ma złych miejsc. A mi nie płacą za reklamę, tak po prostu jest. – odparł. 

Muszę się zgodzić. Widok nawet z najwyższych trybun jest naprawdę godny. Żadne zdjęcia tego nie oddadzą. 

Emocje tłumu

Kibice Knicks uważani są w lidze za wymagającą publikę.

Ekscytowali się jedynie w kilku przypadkach. Szczególnie gdy:

– na telebimie pokazywano celebrytę. 

Emma Stone, Chłopak o Kręconych Włosach ze Stranger Things Którego Imię Musiałem Sprawdzić w Google By Wpisać Je w Nawias (Gaten Matarazzo) i Michael B. Jordan, który przecież zaledwie dzień wcześniej dopingował Nets. To tylko część gwiazd wyłowionych z tłumu przez oko kamer w Garden.

– James oddawał rzut. 

Wyczyn punktowy Kareema działa na wyobraźnię. NBA żyje rekordami, Amerykanie kochają statystyki, nic więc dziwnego, że każde kolejne trafienie LeBrona kwitowane było brawami. 

Ian O’Connor pisał następnego dnia w „New York Post”, że miejscowi fani mają z Jamesem ciekawą relację – z jednej strony doceniają jego wielkość, z drugiej żałują, że nie postawił na ich team podejmując słynną Decyzję w 2010 roku. Sam Król mówił w wywiadzie, że mógłby grać w Garden wszystkie 82 mecze sezonu. 

LeBron James / fot. Grzegorz Szklarczuk

– zbliżała się dogrywka.

Niespełna cztery kwarty trwało przebudzenie z letargu miejscowej publiki. Zacięta końcówka meczu i doliczony czas gry – dopiero wtedy można było usłyszeć tłum zgromadzony w MSG.

Wygrali Lakers, 129:123.

Czekając na LeBrona

Konferencje trenerów po meczu przebiegały szybko. Szkoleniowcy powiedzieli kilka formułek i udali się do szatni. Oczekiwania na pojawienie się LeBrona i Davisa trwały prawie dwie godziny. Padło jednak kilka ciekawych zdań, więc warto było przesiedzieć na podłodze ten długi czas. 

James pytany o Wiadome Osiągnięcie, momentalnie zaprzeczył, jakoby interesowały go szczególnie kwestie związane z biciem rekordu:

– Na tym etapie kariery nie skupiam się na punktach czy klasyfikacjach. Gram we właściwy sposób. Wchodząc na parkiet chcę być zawsze wszechstronnym zagrożeniem dla rywala.

Jednocześnie zaznaczył, że cieszy się iż przeskoczył Marka Jacksona w klasyfikacji asyst, właśnie na tym parkiecie. Więc może jednak co nieco zagląda w te kolumny z liczbami?

– Pobicie rekordu Kareema to kwestia czasu, dlatego nie spędza mi to snu z powiek. Zamierzam przecież być w tej lidze jeszcze kilka ładnych lat.

Ładnych. Kilka. Lat. LeBron, rocznik 1984 mówi w roku 2023.

– Jak porównam dzisiejszą dogrywkę do meczu z Bostonem? Nie znajduję tu w ogóle wspólnej płaszczyzny. Z Knicks mecz rozstrzygnęliśmy my, zawodnicy. O losach spotkania z C’s zdecydowali sędziowie.”

To był on!

Wychodząc z MSG na mroźne ulice Manhattanu, przeszedłem jeszcze obok czekającego na ostatnich graczy autokaru Lakers. Za barierkami stała mała grupa ludzi, chcąca choć na moment zobaczyć swoich ulubieńców. Kiedy dotarłem na stację metra, minął mnie młody chłopak, który relacjonował wydarzenia ostatnich minut przez telefon:

– Widziałem go człowieku, naprawdę! Widziałem z bliska! LeBron James, sam LeBron James! Świetny gość, nawet mi odmachał. Rozumiesz? Odmachał!”

Tym jest dla mnie NBA. Pasją.

Zawodników i oglądających ich kibiców.

CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

3 komentarze

uczen z Berlina 7 lutego 2023 - 22:16 - 22:16

Brawo nauczycielu germanistyki a teraz czas wracać do Berlina praca czeka

Odpowiedz
kibic 8 lutego 2023 - 00:52 - 00:52

Hala w Nowym Jorku nazywa się Madison Square Garden, a piosenkarz Justin Bieber.

Dziennikarstwo…

Odpowiedz
Jonasz 10 lutego 2023 - 02:12 - 02:12

ale to nie jest dziennikarz tylko nauczyciel Mieszka i pracuje w Berlinie wiec Kibic nie wymagaj zbyt wiele Nauczycielem jest okej a dziennikarzem się bawi ot cały koleś Pozdro z Mitte

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet