Strona główna » Koniec sezonu Sochana? Całkiem realny scenariusz

Koniec sezonu Sochana? Całkiem realny scenariusz

0 komentarzy
Grupka polskich kibiców jeszcze raz przeżyła wielkie emocje w San Antonio i jeszcze raz zobaczyła porażka gospodarzy. Tym razem Spurs roztrwonili 29 punktów przewagi i po dogrywce przegrali z Memphis Grizzlies 120:126. Gorzej, że Jeremy Sochan, narzekając na ból w kolanie, opuścił parkiet już po ośmiu minutach gry.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Eksperci w San Antonio nie mają wątpliwości – rozmawiając o skali talentu Jeremy’ego Sochana można śmiało przywoływać przypadek Kawhi Leonarda.

Nawet jeśli w poprzednim występie zagrałeś najlepszy mecz w karierze, nie daje ci to taryfy ulgowej u Gregga Popovicha. Na początku piątkowego meczu po trzech z rzędu przegranych pojedynkach z Jarenem Jacksonem juniorem, Jeremy Sochan spotkał się z taką „suszarką” ze strony Popa, jakiej nie powstydziłby się Sir Alex Fergusson. Trener Spurs był wściekły po defensywnych błędach polskiego debiutanta. Ale kilka chwil później dał mu jeszcze jedną szansę, ponownie wpuszczając go na boisko.

Niestety, tylko na chwilę. Ból w kolanie sprawił, że Polak moment później udał się na badanie do szatni. Zakończyło się diagnozą „dziś już nie zagra„. W sumie zaliczył na parkiecie zaledwie 8 minut.

Szkoda, bo po wielkim występie przeciwko Orlando Magic, Jeremy w ataku zaczął obiecująco – trafił rzut za 3, zaliczył efektowną asystę do Keldona Johnsona. Coś jednak musi się faktycznie dziać z jego kolanem, bo od jakiegoś czasu ze względu na „knee soreness” gra w co drugim meczu.

Czy Spurs na trzy tygodnie przed końcem sezonu, w którym pod względem sportowym nie grają przecież o nic, mogą dać dłużej odpocząć swojej cennej inwestycji i Sochana już w tym sezonie nie ujrzymy na parkiecie? W kuluarach AT&T Center podczas meczu z Grizzlies mówiło się o tym, jako o całkiem realnym scenariuszu. Spurs rozegrają w tym sezonie jeszcze tylko 12 meczów.

Tymczasem Spurs, którzy dopiero co pobili rekord klubu po względem liczby trafionych rzutów za 3 punkty (22), w pierwszej połowie meczu z Grizzlies znów szli na historyczny wyczyn. Do przerwy mieli już 12 celnych trójek na koncie i prowadzili nawet różnicą 29 punktów. Zanosiło się na blowout nad znacznie wyżej notowanymi Grizzlies. Ale to były tylko pozory.

Podobnie jak w przegranym po dogrywce środowym meczu z Dallas, w drugiej połowie dały znać o sobie wszelkie niedoskonałości Spurs, zwłaszcza w obronie bliżej obręczy. Dominował tam nie tylko JJJ (28 pkt.). Świetnie grał też Kenneth Lofton. W ostatnich minutach kluczowe rzuty trafiał Dillon Brooks, a w dogrywce sprawę załatwił Desmond Bane. Goście z Memphis wyrwali zwycięstwo po dogrywce, choć w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry przegrywali jeszcze 6 punktami.

Spurs w tym meczu aż 52 razy rzucali za 3 punkty, lecz w decydujących momentach brakowała innych pomysłów i atutów. Bardzo chwalony za grę w ostatnich tygodniach Zach Collins miał 24 punkty i 8 asyst, ale zupełnie zniknął w końcówce meczu. Devin Vassell zdobył 25 punktów, ale skutecznością nie imponował. Popovich, widząc topniejącą przewagę swoje zespołu, ze stoickim spokojem pozwalał kontynuować grę swoim rezerwowym, wprowadzając w osłupienie wielu kibiców. Także polskich – dopingujących Spurs w San Antonio podczas wycieczki zorganizowanej przez SuperBasket,

„Ostrogi” w niedzielę zmierzą się z Atlanta Hawks. Pora spotkania – godzina 21 polskiego czasu – brzmi bardzo zachęcająco, ale będziemy mocno zdziwieni, jeśli ujrzymy wówczas Sochana na parkiecie.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet