Mario Hezonja, Dario Sarić i Ivica Zubac – takiego frontcourtu rywali można się bać, nawet jeżeli na obwodzie Chorwaci nie straszą podobnej klasy graczami. W niedzielę straszyła za to ich hala… Znaczy się – rozbudowana sala gimnastyczna w Opatiji, w której rozegrano sparing.
Biało-czerwoni rozpoczęli piątką AJ Slaughter, Mateusz Ponitka, Michał Sokołowski, Igor Milicić jr i Olek Balcerowski. Do 15. minuty wszystko wyglądało bardzo dobrze. Prowadziliśmy 31:23, graliśmy fajną, urozmaiconą koszykówkę w ataku, a w obronie problemy mieliśmy tylko z atakującym z obwodu Hezonją (15 pkt w całym meczu). Świetne wrażenie robiła zwłaszcza wszechstronna gra Balcerowskiego (9 pkt w 1. kwarcie), który nękał rywali z różnych miejsc na parkiecie, a w obronie z pomocą kolegów trzymał Zubaca daleko od obręczy. Na pierwszą zbiórkę w ataku pozwoliliśmy Chorwatom dopiero w 3. kwarcie. Ale ostatecznie ten fakt można zapisać jako jeden z niewielu pozytywów niedzielnego spotkania.
W końcu Zubac przełamał się na low post, grając przeciwko Adrianowi Boguckiemu. Wciąż skuteczny był też Hezonja i na przerwę schodziliśmy już tylko z 1-punktowym prowadzeniem (35:34). Po zmianie stron do liderów Chorwacji dołączyli też inni, a najwięcej krzywdy robił nam Borna Kapusta (9 pkt). Rozgrywający Splitu, który wygląda, jakby jego dieta składała się z czegoś więcej niż kapusty, wzorowo organizował grę reprezentacji, a jego podania (6 asyst) po akcjach dwójkowych otwierały kolejne możliwości Zubacowi do zdobywania punktów. Ostatecznie center LA Clippers zakończył spotkanie z dorobkiem 19 (8/9 z gry) i 10 zbiórek. Hezonja dołożył ich 15, a Sarić 10.
My za to cierpieliśmy. Dużo było indywidualnej gry. Dużo – być może za dużo – rzutów po koźle. Sporo błędów przy przekazaniach w obronie. W trzeciej kwarcie przegrywaliśmy już 47:56, ale wtedy po czasie trenera Igora Milicicia dwie trójki w dwóch kolejnych akcjach trafił Michał Michalak (15 pkt z ławki, najwięcej w zespole). Nie dało to jednak odpowiedniego impulsu drużynie. Trzecią część przegraliśmy 20:30, a dodatkowo za pięć fauli spadł Balcerowski (13 pkt).
Decydujące 10 minut zaczęliśmy od 0:6 i Chorwacji prowadziła aż 70:55. To zakończyło emocje, chociaż do końca szarpał Michalak, przy słabszym dniu Ponitki (9 pkt, 3/12 z gry), Sokołowskiego (3 pkt, 1/10 z gry) i oszczędnie wykorzystywanym przez Milicicia AJ Slaughterze (9 pkt w 17 minut). Ostatecznie przegraliśmy 68:82.
Podobnie, jak to miało miejsce w poprzednim, przegranym 73:78 sparingu z Grecją, także w niedzielę nie obejrzeliśmy w grze Jeremy’ego Sochana. Skrzydłowego San Antonio Spurs zabraknie również w poniedziałkowym meczu z Brazylią (początek o 18:30), a kadrę ma wspomóc dopiero w zaplanowanych na 28 i 29 czerwca meczach z Nową Zelandią (w Katowicach) i Filipinami (w Sosnowcu). Pozostaje mieć nadzieję, że rzeczy wypracowane na treningach uda się bezboleśnie przenieść do prawdziwego grania.
Czas przed rozpoczynającymi się dla Polaków 3 lipca kwalifikacjami olimpijskimi w Walencji ucieka coraz szybciej.
Pełne statystyki z meczu Chorwacja – Polska