Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
Najpierw długo górą był Lauri Markkanen, który w pierwszej połowie był nie do zatrzymania, wyglądał na gotowego zdobyć nawet 40 punktów czy więcej. Świetna ekipa fińskich kibiców (może nawet 4 tysiące) podziwiała efektowny popis w ataku całej swoje drużyny, która pierwszą kwartę wygrała aż 27:16.
Izrael z mozołem zaczął się jednak podnosić. Znacznie mniej efektowna, ale lepiej poustawiana gra w ataku drużyna i z każdą minutą coraz lepszy jej lider, Deni Avdija. Tamir Blatt po profesorsku prowadził grę (10 asyst w meczu) i do przerwy mieliśmy już remis 40:40.
Druga połowa to nieznaczna przewaga Izraela, ale Finowie trzymali się blisko i zdołali jeszcze uratować w regulaminowym czasie gry. Oglądaliśmy wspaniały pojedynek strzelców z NBA, wymieniających się błyskotliwymi akcjami, kryjących się bezpośrednio. W statystykach lepszy był Markkanen (33 pkt. i 12 zbiórek), ale to Avdija (23+15!) razem z kolegami cieszył się z końcowego zwycięstwa.
Najpierw Izrael nie miał szczęścia – po wejściu na kosz Gala Mekela piłka wykręciła się z kosza. Jednak w dogrywce już dominował fizycznie, zgarniając zbiórki i kluczowe punkty. Tym razem Markkanen nie zdołał odpowiedzieć Avdiji, więc Finowie (już jutro, godz. 14) do meczu z Polską przystąpią z porażką na koncie.
Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>