Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
Czy z Victorem leci pilot?
Dwa znakomite lata w Anwilu Włocławek, tytuł MVP Orlen Basket Ligi… i wciąż brak podpisanego kontraktu na sezon 2024/25. Znane z filmoteki pytanie „Czy leci z nami pilot?” coraz częściej chodzi nam po klawiaturze w przypadku Victora Sandersa i kwestii wyboru przez niego nowego klubu.
Pensja przekraczająca 150 tysięcy dolarów i możliwość gry w silnej lidze – tak mniej więcej wyglądały oczekiwania Amerykanina, które z jednej strony uznawaliśmy za stosunkowo rozsądne, z drugiej przekreślały jego ewentualny powrót na polskie parkiety. Chociaż gdzieś tam też słyszeliśmy, że Anwil Włocławek jeszcze przez chwilę starał się ulubieńca kibiców z Hali Mistrzów zmiękczyć.
Potem zaczęły nadchodzić oferty z Zachodu. Pierwsze nie do końca mieściły się w wymaganiach Amerykanina, ale otrzymał on przynajmniej jedną, która zakręciła się w okolicach 200 tysięcy dolarów, możliwości gry w jednej z pięciu najsilniejszych lig w Europie i szansy występów w Lidze Mistrzów.
Z niewiadomych przyczyn Sanders jednak ją odrzucił.
Czas mija, wakatów na rynku coraz mniej, a ostatnio osobą bohatera naszej opowieści zainteresowali się skauci australijskiej NBL, których – poza możliwością walki o europejskie puchary – na pewno stać na spełnienie wymagań Sandersa.
Czy Amerykanin pojawi się w kolejnym sezonie na Antypodach? Tego nie można wykluczyć. Warto jednocześnie też zauważyć, że amerykańska agencja reprezentująca Sandersa mocno działa na rynku izraelskim. To ta sama, która niedawno umieściła w Hapoel Beer Sheva Paula Scruggsa. Jednak liczba amerykańskich graczy skłonnych w tym momencie do spędzenia w Izraelu 10 miesięcy jest niższa niż kiedykolwiek.
Jak dobry jest nowy dyrektor sportowy Śląska?
– Za sukces Śląska – bo w takich kategoriach należy rozpatrywać brązowy medal w wykonaniu drużyny, która większość sezonu spędziła w tabeli Orlen Basket Ligi na miejscach 9-12 – wszystkie laury zbiera Miodrag Rajović. Pewnie nawet w dużej mierze słusznie. Mało kto zwraca jednak uwagę, że lepsze decyzje kadrowe klubu z Wrocławia – choćby zatrudnienie Angela Nuneza, czy nawet sprowadzenie Marka Klassena i, przede wszystkim, samo zatrudnienie „Rajko” zbiegły się w czasie z momentem, gdy obowiązki dyrektora sportowego klubu od Waldemara Łuczaka przejmował Aleksander Leńczuk. Przypadek? Być może. Ale może taki, który warto odnotować? – taka opinie dotarła do nas gdzieś w okolicach połowy czerwca.
Postanowiliśmy ją zweryfikować w gronie bardzo przecież licznego grona osób z wrocławskiego środowiska koszykarskiego. Okazało się, że wcale nie była taka odosobniona.
– Prawda jest taka, że Leńczuk – wbrew dość powszechnym, nie pozbawionym złośliwości opiniom, podważającym jego predyspozycje ze względu na poziom zażyłości z Grzegorzem Schetyną – może okazać się naprawdę świetnym dyrektorem sportowym. Czy jednak miał duży wkład w ten brązowy medal? Wątpliwe. Z tego co słychać, on raczej się dopiero w tym sezonie uczył, przygotowywał do objęcia funkcji –
– Ta propozycja była dla mnie wielkim zaskoczeniem, ale również wyróżnieniem. Nie zastanawiałem się nad podjęciem tego wyzwania. Przyjąłem je bez wahania. Sport był mi bliski od zawsze. Na pewno jest to spowodowane tym, że dziadek był judoką, babcia pływaczką, mama siatkarką, a tata koszykarzem. Chciałbym stać się przedsiębiorcą, który bierze czynny udział w sporcie – mówił w marcu Leńczuk w rozmowie z polskikosz.pl.
Można odnieść wrażenie, że okres jego przyuczania do pełnienie roli dyrektora chyba powoli mija, a Leńczuk ewidentnie wchodzi do gry. Mimo pewnych wątpliwości Śląsk ostatecznie zostawił w zespole Angela Nuneza, który uchodzi za gracza, do którego znalezienia nowa miotła pionu sportowego Śląska przyłożyła rękę. Wrocławianie zatrudnili też dwóch polskich graczy z czołówki tych najdroższych i najbardziej pożądanych przez kluby PLK – najpierw Adriana Boguckiego, a następnie Marcela Ponitkę.
To jednak nawet nie po ruchach transferowych, które Śląsk wykonał widać, że Leńczuk w swojej nowej roli czuje się coraz pewniej. Można to wyczytać także po tym, z jak dużą dozą szczerości potrafi ocenić ruchy byłych koszykarzy klubu z Wrocławia, których Śląsk ewidentnie chciał pozostawić, ale ci postanowili kontynuować karierę gdzie indziej.
Co tu dużo mówić? Możemy się z kwestii zasadności decyzji Łukasza Kolendy zgadzać lub nie, póki co mniejsza o to, ale taką otwartość wyrażania opinii nie możemy nie doceniać.
Szczególnie, że została wyrażona publicznie jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem przez Arkę Gdynia podpisania kontraktu z byłym graczem Śląska.
Dla niezorientowanych – Leńczuk jest od ponad czterech lat prywatnie zięciem pozostającego szarą eminencją koszykarskiego Śląska Grzegorza Schetyny.
W podobny sposób co dyrektor sportowy na temat decyzji Łukasza Kolendy przedstawiciele wrocławskiego klubu wyrażają się, oceniając fakt, że Wrocław na Gliwice postanowił tego lata zamienić Kuba Piśla. Choć, przynajmniej póki co, z mniej otwartą przyłbicą.
Czy Arka doceni nowego sponsora?
Jakiś czas temu dwóch czytelników naszej rubryki nas chwaliło. Serio.
Nie tylko za rozsiewanie faktów i plotek – a podobno to te drugie latem na plażach smakują najlepiej – ale również za praktykowane przez nas wierne przytaczanie opinii anonimowego pracowników klubów PLK na różne tematy.
Walcząc o dalsze uznanie w tej kwestii w sobotnie przedpołudnie skontaktowaliśmy się z jednym z nich z prośbą o komentarz do faktu, że w Gdyni latem kontrakt podpisało co najmniej trzech naprawdę wysoko cenionych polskich koszykarzy – oprócz wspomnianego Kolendy także Jakub Garbacz i Grzegorz Kamiński. O Danielu Szymkiewiczu czy pozostających w klubie weteranie (Adam Hrycaniuk) i juniorze (Jakub Szumert) nawet nie wspominając.
„Mnie zastanawia tylko kogo na tytularnego pozyskał klub z Gdyni, że stać ich na takie transfery. I czy tym razem Arka będzie potrafiła zmienić nazwę profilu na facebooku od 1. dnia obowiązywania oficjalnej, nowej nazwy. Rok wcześniej nie udało im się zmienić z Suzuki Arka Gdynia na Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia przez wiele miesięcy. Może Mark Zuckenberg nie słodził herbaty Polskim Cukrem?”
(od redakcji – z naszych informacji wynika, że umowa sponsorska KGS z Arką zaczęła obowiązywać na przełomie września i października 2023).
Żarty żartami, lecz perspektywom Arki i poziomowi polskiego talentu zgromadzonemu w składzie zespołu, który w kolejnym sezonie będzie prowadzony przez Artura Gronka warto przyjrzeć się bliżej. Już tak zupełnie na poważnie.
Obiecujemy, że nie będziemy się w tej kwestii kryć również ze „zdecydowanie zbyt szybkimi wnioskami”!
9 komentarzy
Kolenda to najbardziej przeceniony gracz. media go kreowały na mega talent, miał grać w NBA,a gość jest poprostu średni..
prawda, tak jak jego brat, wciskani na siłę
Moim zdaniem Kolendziak będzie jeszcze żałował tej decyzji! To już mógł iść do Dąbrowy lub Spójni, gdzie pełniłby naprawdę dużą rolę. A tu będzie jedynie zmiennikiem, bo nie wierzę że wygryzie Durhama. No jego kariera i jego decyzja, skoro nie wyszła gra za by granicą to mógł też zostać we Wrocławiu, ale wolał nie grającą w żadnych rozgrywkach europejskich Arkę Gdynia. Też uważam że to krok wstecz, dla mnie niezrozumiała decyzja!
Też tak myślę. Durham to ulubieniec trenera Gronka, a Łukasz nowym O’Reilim nie będzie. Może po prostu chce się odbudować i być bliżej rodzinnych stron. Czasem lepiej być liderem na peryferiach niż numerem w metropolii. Tym niemniej, szans na zagranicę tu nie było od dawna. Nie na tej pozycji, nie po takim sezonie. Ponitka jest ograny międzynarodowo, więc Śląsk nie straci. Podobnie jak Zębskiego zastąpi Kulikowski. Klub potrzebuje jeszcze shooterów.
Sprowadzenie Klassena to ma być pozytyw? Klassen, któremu piłkę zabierano jak dziecku, na każde możliwe sposoby, z kozła, z rąk, gdy podawał. Klassen to wysokiej klasy parodysta.
W WKS po staremu, czyli z roku na rok coraz większy skład węgla i papy. Bogucki, młody Ponitka… Prosta droga do tego żeby nie wejść do PO.
Tomek, szczujesz tez tutaj?
Tomek, fakty są takie że Kulikowski lepiej niż Piśla, Ponitka lepiej niż Zębski, Nunez I Pelava lepiej niż Woynawoych i Kulvietis, Bogucki lepiej niż Porachouski. Więc na razie skład jest silniejszy. Jeszcze jak się uda zastąpić Nizioła podobnej klasy graczem i ściągnąć paru dobrych obcokrajowców to kadrowo będzie dużo lepiej niż w poprzednim sezonie, którego to wiekszosc Śląsk grał bez silnych skrzydłowych i rozgrywającego..
Klasen na tym etapie sezonu to był dość dobry ruch bo na rynku nie było zbyt wielu. Kolenda aut ,- słusznie. za mlodu zniszczył kolana . Teraz będzie co rusz miał z tym problemy. Czekamy na kolejne ruchy . Wtedy można będzie oceniać.
panie Łukaszu,
myślę, że pobyt we Wrocławiu będzie pan wspominał jako świetne miejsce długotrwałej rehabilitacji i możliwość pozyskania paru medali.
Co zawdzięcza panu Wrocław – o, tu musiałbym poczekać na jakieś podpowiedzi….