Gdy Ertugrul Erdogan obejmował zespół Śląska był on pogrążony w dużym kryzysie – przegrał 11 z poprzednich 12 meczów. Tak naprawdę nie znajdował się jednak pod ścianą, nie stał na skraju przepaści. W PLK wciąż był liderem, a w Eurocup już wcześniej stracił szanse awansu do dalszy gier.
Erdogan wygrywał kolejne mecze na krajowych parkietach, przegrywając te z zagranicznymi rywalami, ale w żadnym momencie nie znalazł się pod większą presją. W PLK trochę siłą rozpędu Śląsk doturlał się do mety sezonu zasadniczego na pierwszym miejscu, a w playoff ani Trefl czy Legia nie postawiły go w sytuacji, w której przegrywałby serię.
Po pierwszym meczu finału pokerowe „sprawdzam” słychać jednak we Wrocławiu wyjątkowo wyraźnie. Pytania o to jak mocny jest tak naprawdę Śląsk jeszcze nigdy wcześniej w tym sezonie nie było tak zasadne.
Mistrzowie Polski nie wyglądali w piątek na drużynę, która ma gotowy plan na starcie z Kingiem. Nie wspominając nawet o zmianie taktyki w reakcji na niezbyt dobrze układające się spotkanie.
Mistrzowie Polski nie przypominali w piątek drużyny, która chce bardziej – często sprawiali wrażenie, jakby po prostu wyszli na boisko rozegrać kolejny ligowy mecz, a nie być może najważniejszy w sezonie.
Mistrzowie Polski nie sprawiali wrażenia drużyny, która gra razem. Symptomatyczna była sytuacja, w której w trakcie jednej akcji cios od rywali otrzymał Łukasz Kolenda, ale żaden z kolegów z zespołu nie podbiegł, by mu jak najszybciej pomóc podnieść się z boiska.
Mistrzowie Polski byli swoją niemocą wyjątkowo mocno sfrustrowani. Rękoma machali nie tylko w kierunku sędziów, ale także własnej ławki rezerwowych. Na niej szczególnego poruszenia w sztabie trenerskim trenera Erdogana w żadnym z momentów nie zauważono. Przesadą byłoby stwierdzenie, że turecki szkoleniowiec stał przez cały mecz z rękoma w kieszeniach – niczym na zdjęciu ilustrującym ten tekst – ale faktem jest, że wulkanem energii i pomysłów taktycznych się nie okazał.
Mistrzowie Polski po meczu mieli wściekłego lidera. Jeremiah Martin opuszczał halę pospiesznie, a gdy chciałem go namówić na krótki komentarz, pokręcił tylko wymownie głową i dodał „nie dzisiaj”.
– Po prostu wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego jak ważny to moment sezonu, jaką wagę miał ten mecz. To dla nas ciężki moment, wszyscy opuszczaliśmy halę z lekkim niesmakiem. Nie tak sobie wyobrażaliśmy początek finału. Podobnie jak Jeremiah sam najchętniej wskoczyłbym do samochodu i wrócił do domu szybciej niż zwykle – tłumaczył kolegę z zespołu Justin Bibbs, który z 19 punktami był najlepszym strzelcem Śląska w pierwszym meczu finału.
Rosnąca od czasu trzeciego meczu ćwierćfinałowego z Treflem forma i rola w zespole Bibbsa to jedna z niewielu dobrych informacji dla kibiców Śląska. Ale też dowód na to, że szeroka rotacja w zespole mistrzów Polski, określana jeszcze przed startem playoff przez Piotra Karolaka „kisielową” nie musi okazać się jego atutem.
Ostatecznie jednak już dzisiaj wieczorem Śląsk może udowodnić, że to był tylko wypadek przy pracy, że wszystko jest z nim w porządku. Ertugrul Erdogan już wystawiając pierwszą piątkę swojego zespołu – i, jak można domniemywać, dokonując w niej zmian – może mocno odpowiedzieć na hasło „sprawdzam”. Wciąż trzyma w ręku kilka asów. Na ławce (w piątek) rezerwowych może znaleźć kolejne, z Aleksandrem Dziewą na czele.
Popiołek prawdę ci powie
Stefan kontra Karol 11:18
W poprzedniej serii pytań padł remis – Stefan i Karol poprawnie przewidzieli fakt, że Andrzej Mazurczak zakończył mecz z dorobkiem ponad 8,5 punktu. Lider Kinga rzucił 9.
Pytania na dziś:
– kto wygra drugi mecz finału?
– kto zaliczy więcej – Śląsk strat (miał aż 18 w piątek) czy King rzutów wolnych (wykonał tylko 13 w meczu nr 1)
– Martin kontra Meier – który z nich zakończy mecz z większym EVAL (w piątek było 21:24)
Piotr Karolak: Śląska, King więcej wolnych, Martin
Marcin Stefański: King, Śląsk więcej strat, Martin
Liczba dnia – 4885
Tyle biletów na środkowy meczu finałowy w Szczecinie znalazło nabywców do sobotniego wieczora. King informował, że w sprzedaży zostało już jedynie 170 wejściówek. Będzie komplet!
Cytat dnia
Po pierwszy meczu finału zapytaliśmy lidera Kinga Szczecin, czy jednak gdzieś w głębi duszy nie boli go to, że w poprzednich ośmiu meczach playoff trafiał rzuty ze skutecznością 28,2 procent.
1 komentarz
To nie Śląsk był słaby tylko Wilki bardzo mocne. przewiduje wynik 4:0 dla Wilków.