Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
To był zdecydowanie najlepszy mecz minionej nocy w NBA. Liderujący na Zachodzie Portland Trail Blazers (10-4) starli się z szorującymi po ligowym dnie Brooklyn Nets (6-9). Tymi samymi Nets, którym sam Kevin Durant chwilę wcześniej odmawiał szans na osiągnięcie czegokolwiek w tym sezonie, sugerując, że obok niego w pierwszej piątce do gry wychodzi czterech nieudaczników.
W świetnej końcówce meczu z Blazers to jednak Durant popełniał błędy. Najpierw pudłował swoje rzuty. Później, w idiotyczny sposób, sześć sekund przed końcem przy trzypunktowym prowadzeniu Nets sfaulował pod koszem Jusufa Nurkicia, pozwalając mu na akcję 2+1. Ostatecznie zwycięstwo Nets uratował dobitką na 0,7 sekundy przed końcem Royce O’Neale. Ale prawdziwym bohaterem wieczoru był kto inny.
YUTA WATANABE!
20 punktów i 7 zbiórek w ciągu 29 minut. Świetna sprawa. I świetna historia. Watanabe to taki japoński LeBron James. Nie ma w tym określeniu choćby cienia przesady. I matka, i ojciec grali zawodowo w koszykówkę. Yuta od szóstego roku życia ją trenował. Ciężko, jak to Japończyk. Nawiązujący do LBJ „The Chosen One” to tylko jeden z jego przydomków.
Tak jak my w okolicach 2010 roku liczyliśmy na to, że do NBA trafi Mateusz Ponitka – i przez kilka kolejnych lat sprawdzaliśmy czy jego nazwisko pojawia się w kolejnych mock draftach, tak Japończycy czekali na Watanabe. Im było dane.
Do USA Yuta wyleciał, jeszcze będąc nastolatkiem. Po czterech latach gry w NCAA wszystkie kluby NBA go pominęły w drafcie. Ale on się nie poddał. Nie poddał się też po dwóch dość bezproduktywnych latach spędzonych na końcu ławki rezerwowych Memphis Grizzlies. Ani po kolejnych dwóch w podobnej roli w Toronto Raptors.
W obecnym sezonie po raz pierwszy w karierze gra ponad 15 minut na mecz. Braki kadrowe Nets pomagają.
– Jestem jak Sakuragi Hanamichi, który może i pojawił się na treningu koszykarskim, by poderwać dziewczynę, ale ostatecznie zakochał się w koszykówce – mówi sam o sobie Watanabe.
Jakbyście się zastanawiali kim jest bohater japońskiej popkultury Sakuragi Hanamichi:
Yuta Wanatabe jest w japońskiej koszykówce LeBronem Jamesem – to koszulki z jego nazwiskiem sprzedają się w jego oszalałym na punkcie koszykówki Kraju Kwitnącej Wiśni najlepiej. Riu Hachimura z Washington Wizards jest dopiero na czwartym miejscu – ustępuje jeszcze duetowi Stephen Curry – Russell Westbrook.
Pamiętacie 2012 rok i historię Jeremy’ego Lina, który podnosił z gruzów New York Knicks? Byłoby ciekawie, gdyby teraz w podobną rolę wcielił się Watanabe. Chociażby po to, by Durantowi było za te sugestie o nieudacznikach choć trochę głupio.
Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>