BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!
Tylko cztery punkty przewagi czy aż cztery? Nad tym pytaniem głowili się w ciągu minionego tygodnia koszykarze, trenerzy i kibice włocławskiego klubu. Lekki niedosyt po wygranym 81:77 pierwszym meczu finału pozostał. Niewiele brakowało, by na rewanż Anwil jechał ze zdecydowanie wyższym, niemal 10-punktowym prowadzeniem. Ale obecnie raczej już nikt z drużyny brązowych medalistów poprzedniego sezonu PLK nie zawraca sobie tymi myślami głowy – nastał dzień rewanżu, finał rozstrzygnie się dziś, liczy się już tylko tu i teraz.

Wczoraj Anwil trenował w mieszczącej nieco ponad 5 tysięcy widzów hali Cholet. Dzisiaj obiekt będzie wypełniony po brzegi – jak już informowaliśmy bilety sprzedały się w ciągu… minuty.
Włocławianie mają całkiem duże powody do optymizmu – w końcu tym sezonie zespół Przemysława Frasunkiewicza w FIBA Europe Cup posiada „atut obcego boiska”. Dotychczas Anwil zagrał w tych rozgrywkach osiem spotkań wyjazdowych i przegrał zaledwie raz – z Brose Bamberg 69:73. Najlepszy mecz, być może w całym sezonie, włocławianie rozgrali w ćwierćfinale, bijąc turecki Gaziantep 91:75 po jednopunktowej porażce w pierwszym meczu w Hali Mistrzów.
Dla porównania – z dziewięciu meczów FIBA Europe Cup w tym sezonie we Włocławku Anwil przegrał aż cztery.
Jak będzie tym razem?
Faworytem bukmacherów jest Cholet, trzecia drużyna francuskiej ekstraklasy. BETCRIS za zwycięstwo gospodarzy proponuje kurs 1,36. Wygrana Anwilu jest wyceniana na 2,87. Sukces Cholet różnicą co najmniej pięciu punktów, gwarantujący zdobycie głównego trofeum to kurs 1,62. Przegrana Anwilu co najwyżej trzema punktami? Bukmacher za takie rozwiązanie proponuje kurs 2,30. Jednym słowem – polski zespół za faworyta nie uchodzi.
Nieco to dziwne, także biorąc pod uwagę, że w pierwszym meczu we Włocławku dało się zauważyć, że to trener Anwilu posiada nieco szerszy i bardziej zbilansowany skład. Mocno eksploatowani koszykarze Cholet im bliżej było końca meczu, tym mniej mieli sił. W pierwszej połowie tamtego spotkania francuski zespół zdobył 53 punkty, a w drugiej zaledwie 24. Powód? Przede wszystkim ograniczenie poczynań generała drużyny rywali, niewielkiego wzrostem (oficjalne 175 cm, ale to przesada), lecz mocarnego jeśli chodzi o umiejętności i wolę walki TJ Campbella.
Czy i tym razem defensorom Anwilu uda się ograniczyć poczynania 35-letniego rozgrywającego? Oby. I oby jeszcze lepiej niż w pierwszym meczu (19 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty) nie zagrał najlepszy strzelec rywali Dominic Artis. Były gracz Czarnych Słupsk i MKS Dąbrowa Górnicza sprawia wrażenie koszykarza, który – gdy tylko poczuje moc – może w pojedynkę rozstrzygać losy meczu.
– Wiemy jak wiele zdobycie tego pucharu znaczyłoby dla naszych fanów i całego regionu – mówi przed meczem rewanżowym Artis, który w pięciu meczach playoff FIBA Europe Cup zdobywał dla Cholet średnio 21,2 punktu. – Jestem pewny swoich umiejętności, bo czuję wsparcie naszego sztabu szkoleniowego. W rewanżu muszę jednak zagrać też lepiej w obronie, bardziej utrudniając życie Philipowi Greene’owi i Victorowi Sandersowi – dodaje.
Trenerzy Anwilu mieli w ostatnich dniach spory ból głowy związany z pytaniem o to, czy w rewanżu zagra podstawowy środkowy Cholet Justin Patton. We Włocławku Amerykanin doznał dość groźnie wyglądającego urazu kolana. Wydawałoby się, że szybki powrót do gry będzie wykluczony. W końcu mówimy o koszykarzu, który głównie ze względu na szereg kontuzji (decydujące były problemów ze stopami) już po dwóch latach stracił pracę w NBA, choć w 2017 roku został wybrany z wysokim , 16. numerem draftu.
Można się domyślać, że trenerzy Anwilu, przygotowując założenia taktyczne zakładali, że na pozycji środkowego ujrzą w środę raczej Perry’ego Ellisa, a na czwórce przesuniętego tam Boris Dallo. Ale w przeddzień meczu z obozu Cholet dochodziły głosy, że Patton może być gotowy do gry. Ba, miejscowi dziennikarze kolportowali informacje jakoby Patton miał być w pełni zdrowy.
Cudowne ozdrowienie czy po prostu zasłona dymna, mająca namieszać w głowie trenerom Anwilu? Dobre pytanie. Odpowiedź na nie poznamy zapewne dopiero tuż przed meczem. W pierwszym starciu Patton spędził na parkiecie tylko 20 minut, zdobywając w tym czasie 7 punktów i 3 zbiórki. Jak na powyższym zdjęciu – nie był w stanie wygrać walki z Malikiem Williamsem i zaliczył najgorszy wskaźnik +/- w drużynie (-12). Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby ten zwalisty środkowy w meczu rewanżowym jednak nie zagrał, nikt z obozu Anwilu szczególnie by się tym nie zmartwił.
Początek meczu o godzinie 20. Transmisję będzie można obejrzeć w Polsacie Sport Extra i ogólnodostępnym Super Polsacie.
Aha, przedmeczowe studio w rozpocznie się w tym pierwszym kanale już o godzinie 19! Już sam ten fakt świadczy o jednym – to naprawdę może być wieczór, który przejdzie do historii polskiej koszykówki klubowej.
BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!