Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Nie jest tak, że po dwóch pierwszych meczach o punkty trener Kinga Arkadiusz Miłoszewski nie ma problemów. Ma. Największym jest nieprzekonująca dyspozycja Jhonathana Dunna. Amerykanin, który był szykowany do roli jednego z liderów drużyny, w starciach z Treflem i Sokołem na boisku spędził łącznie zaledwie 30 minut. Spudłował 9 z 12 rzutów z gry. Drużyna w tym czasie była gorsza od rywali aż o 20 punktów.
Auć.
Pod względem osiągnięć zespołowych King żadnej straty jednak dotychczas nie poniósł. Najpierw w środę dzięki trafieniu Darryla Woodsona zdobył SuperPuchar. W niedzielę – znów po kluczowej trójce tego zawodnika w końcówce – wymęczył wygraną z fruwającym całkiem wysoko Sokołem z Łańcuta. Z 41 ostatnich meczów o punkty na polskich boiskach zespół ze Szczecina wygrał 31. Solidna skuteczność. Godna mistrzów Polski.
Zawodnikiem najbardziej przyciągającym wzrok w tym meczu był – oprócz trafiającego wszystko Briama Faye w pierwszej połowie – Zac Cuthbertson. Był pierwszym obcokrajowcem zakontraktowanym przez trenera Miłoszewskiego przed mistrzowskim sezonem. Przychodził po roku spędzonym w lidze argentyńskiej, ze świeżym wspomnieniem tego, jak w rozgrywkach 2020/21 sportowo przeżuła i wypluła go Bundesliga. Cuthbertson był najtańszym zawodnikiem zagranicznym w mistrzowskiej ekipie ze Szczecina – z kontraktem poniżej 70 tys. dol. Na końcu rozgrywek, imponując szczególnie w defensywie, dopiero w ostatnim meczu finału stracił na rzecz Bryce’a Browna tytuł MVP.
W tym sezonie wciąż młody, niespełna 27-letni gracz, już po otrzymanej solidnej podwyżce (umowa nieznacznie przekraczająca 100 tys. dol.) ma być jednym z liderów szykującego się do walki w Lidze Mistrzów Kinga. W niedzielę potwierdził, że latem nie próżnował i zgłosił gotowość do pełnienia istotniejszej roli. Także w ataku. Więcej akcji z piłką w rekach (także ze względu na słabą postawę Dunna) i świetna skuteczność w rzutach za 3 (4/8) przyniosły mu najlepszy wynik punktowy w historii gry w PLK – 28. A to wszystko z zaledwie 14 rzutów z gry.
Jeśli Zac będzie grał tak częściej – z dwóch graczy Kinga notowanych przed rozpoczęciem rozgrywek w gronie 10 najlepszych koszykarzy PLK, to wcale nie Andrzej Mazurczak musi okazać się tym poważniejszym kandydatem do walki o tytuł MVP. Dla trenera mistrzów Polski taki scenariusz nie byłby żadnym zmartwieniem. Mazurczak nawet, gdy zdarza mu się mecz, w którym piłka po jego rzutach nie wpada zbyt często do kosza – jak w niedzielę z Sokołem (1/6 z gry) – i tak robi „swoje” (10 zbiórek, 8 asyst, 2 przechwyty, wskaźnik +/- na poziomie +11). Tymczasem szalenie ambitny Cuthbertson, grający w ataku na takim poziomie jak w niedzielę to potencjalna gwarancja tego, że King będzie wygrywał w tym sezonie także te mecze, podczas których niczym szczególnym nie imponuje.
Tak, jak w niedzielę z Sokołem. Szczególnie wtedy, gdy będzie dominował rywali fizycznie (wygrana walka o zbiórki 47:27)
Zespół z Łańcuta spisywał się w Szczecinie świetnie. W pierwszej połowie aż 16 ze swoich 18 punktów, trafiając wszystkich 6 rzutów z gry, zdobył wspomniany wcześniej Faye, ciekawy Senegalczyk sprowadzony przez Marka Łukomskiego. Corey Sanders pudłował niemiłosiernie (11 punktów z 16 rzutów), lecz rozdał 8 asyst. Kapitan zespołu Janis Berzins trafił dwie ważne trójki, dodał 13 punktów. Jeszcze nieco ponad 4 minuty przed końcem to goście prowadzili.
Ale większe indywidualności miał po swojej stronie King. Wspomniana trójka Woodsona, trzy bloki w czterech ostatnich minutach meczu (!) Morrisa Udeze (do tego 17 punktów i 7 zbiórek) rozstrzygnęły sprawę. Punkty wyprowadzające Kinga na prowadzenie, jak również ostatnie, pieczętujące zwycięstwo, zdobył rzecz jasna Cuthbertson.
STATYSTYKI MECZU KING SZCZECIN – SOKOŁ ŁAŃCUT
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
1 komentarz
żenada, po jednym meczu