Strona główna » Dramat Śląska – akt ostatni. Nie będzie playoff we Wrocławiu, to Twarde Pierniki zagrają z Anwilem!
PLK

Dramat Śląska – akt ostatni. Nie będzie playoff we Wrocławiu, to Twarde Pierniki zagrają z Anwilem!

0 komentarzy
Nie będzie pierwszej po 20-letniej przerwie Świętej Wojny PLK, słabnący w ostatnim czasie z każdym kolejnym meczem Śląsk nie doczłapał nawet do ćwierćfinału playoff! Spektakularna klęska najbardziej utytułowanego klubu polskiej koszykówki stała się jednocześnie wielkim triumfem Twardych Pierników, które decydujący mecz we Wrocławiu wygrały 81:77. W pełni zasłużenie!

Przed poniedziałkowym meczem we Wrocławiu w Śląsk nie wierzyła już ani większość dziennikarzy, ani większość kibiców obserwujących PLK. 74 proc. z tych, którzy odpowiedzieli na nasze pytanie wskazywało Twarde Pierniki jako tę drużynę, która w środę rozpocznie walkę z Anwilem w ćwierćfinale.

Tym razem większość miała rację!

Wczesna pora rozpoczęcia meczu i fakt, że miał miejsce w trakcie tygodnia też miał na pewno swój wpływ, ale mnóstwo pustych miejsc na trybunach hali Orbita robiło w poniedziałek przygnębiające wrażenie. Jasno wskazywały na to, że nawet wierni fani WKS na koniec wyjątkowo nieudanego sezonu stracili wiarę w sukces swoich ulubieńców.

Pamiętacie, gdy przed meczem zastanawialiśmy się na temat relacji łączących nowego trenera Śląska Arisa Lykogiannisa i reprezentanta Polski Jakuba Nizioła? Ewidentnie nic tu się nie poprawiło. Grek w meczu o wszystko z usług koszykarza sprowadzanego w trakcie sezonu z ligi francuskiej po prostu nie skorzystał. Mimo słabszej postawy koszykarza w ostatnich meczach – nieco szokująca decyzja.

Jeśli Lykogiannis myślał, że wstrząśnie nią drużyną – swojego celu nie osiągnął. Jego podopieczni w meczu o wszystko pojawili się na boisku lekko śnięci. W ciągu pierwszych pięciu minut z niewielkim okładem pozwolili rywalom trafić 8 z 9 rzutów z gry i zdobyć 21 punktów.

Śląsk od początku postawił się więc w roli zespołu, który musiał gonić. Kilkakrotnie zbliżał się do rywali na kilka punktów, ale właściwie w żadnym momencie nie był bliski tego, by przejąć inicjatywę i zacząć dyktować warunki gry.

Dziwna była rotacja stosowana przez trenera WKS, a koszykarze z Wrocławia regularnie podejmowali też kuriozalne próby zdobywania punktów. Adam Waczyński wcielał się w rolę podkoszowego, próbując gry tyłem do kosza… Błażej Kulikowski podejmował próby gry z piłką z ręku w dwóch kolejnych akcjach… Marcel Ponitka – awaryjnie przywrócony już w trakcie meczu, gdy nie układał się dobrze do gry po 1.5-miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją nadgarstka rzucającej ręki, próbował zdobywać punkty z półdystansu…

To się nie mogło udać. Właściwie – od początku meczu można było odnieść wrażenie, że Śląsk nie był w stanie go wygrać. Wszystko co dobre w jego grze kończyło się na indywidualnych akcjach MaCio Teague’a (21 punktów, 8/12 z gry) i Jeremy’ego Senglina (16 punktów, 7/14). Gospodarze mógł co najwyżej liczyć na to, że to rywal popełni tak wiele błędów, że poda im rękę i zwycięstwo na tacy.

Nic z tego – Twarde Pierniki poza krótkim momentem na początku trzeciej kwarty były na prowadzeniu. Najlepszym graczem gości był w poniedziałek Viktor Gaddefors, który do 21 punktów dołożył 11 zbiórek i 5 asysty. Kilka kluczowych rzutów w ostatniej kwarcie trafił także Michael Ertel (17 punktów, 8 zbiórek). W tym te dwa najważniejsze, gdy w ostatniej minucie Śląsk – właśnie po prezencie od rywali: piłce zgubionej na połowie boiska – zbliżył się na 77:79. Ertel z zimną krwią wykończył kolejną akcję, kończąc sezon drużyny, która cztery poprzednie sezonu kończyła z medalem.

– Jestem bardzo dumny ze swojego zespołu. Nie poddawaliśmy się przez cały sezon, w pierwszym meczu play-in odrobiliśmy w starciu z dzikami 17 punktów straty, a dziś kontrolowaliśmy mecz właściwie przez cały czas – cieszył się przed kamerą Gaddefors, zapewniając, że w starciu z Anwilem jego zespół też tanio skóry nie sprzeda.

Oglądając radość Twardych Pierników chwilę później, trudno było wątpić w to, że ta drużyna uwierzyła, iż jest w stanie przenosić góry.

Pierwszy mecz ćwierćfinału z Anwilem już w środę o 17.30 we Włocławku.

Do zakończeniu meczu żaden z koszykarzy Śląska nie zdobył się na udzielenie pomeczowego wywiadu…