– Nie mogłem przecież od razu pokazać wszystkiego. Ale wchodząc na parkiet znów towarzyszy mi to przyjemne uczucie – cieszył się minionej nocy po swoim pierwszym meczu koszykówki od maja 2021 roku ZIon Williamson.
Skrzydłowy, na którym wielu postawiło krzyżyk, gdy rok temu zmagał się z kontuzją i ogromną nadwagą, wrócił do gry w Chicago. Rzucił Bulls 13 punktów, ale przede wszystkim – potwierdził, że jest świetnie przygotowany do sezonu. Być może najlepiej w karierze. Jasne, Patrick Williams nigdy jeszcze na dobre nie potwierdził opinii świetnego obrońcy – ale ten pierwszy krok Ziona w poniższej mówi właściwie wszystko.
Zion jest fizycznie gotowy do tego, by znów unikalnym połączeniem potwornej siły fizycznej i sprężyn w nogach straszyć ligowych rywali.
– Jest świetny, a będzie tylko lepszy – zapewnia Willie Green, trener Pelicans, który dopiero po raz pierwszy w karierze prowadził zespół z Williamsonem w składzie. – Może i nie rzucał się specjalnie w oczy, lecz 13 punktów i 4 zbiórki w 15 minut dał. Tak to właśnie będzie wyglądało, to jest ten Zion którego znamy – dodawał, zaklinając rzeczywistość.
Tak naprawdę to raczej nowy Zion. Znów uśmiechnięty od ucha do ucha. Ale – być może – sportowo ten, którego dopiero poznamy.
Oby.