Strona główna » Zion sprowadził Słońca na ziemię, a CJ splunął. Znacząco

Zion sprowadził Słońca na ziemię, a CJ splunął. Znacząco

0 komentarz
Sierpowy wyprowadził Zion: dobił Suns wsadem przy rozstrzygniętym wyniki meczu. CJ McCollum poprawił podbródkowym: komentarzem splunął protestującym rywalom pod nogi. Czy Pelicans właśnie oświadczają światu: „Zachód NBA jest już nasz?”.

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Niepisana reguła NBA – i szerzej amerykańskiego sportu – mówi jasno: nie dobijaj leżącego, pokonanego rywala. Ale Pelicans ze swoim wyskakującym z ekranu Zionem Willamsonem od kilku tygodni ewidentnie nie potrafią się zatrzymać. Nawet, gdy prowadzą 126:117, a do końca meczu pozostaje tylko kilka sekund.

Puryści będą narzekać. Że zasady, że tak nie wypada, się nie godzi. Ale tak naprawdę – do cholery! – czy nie dla takich akcji kochamy NBA?

Nie mówię tu nawet o walorach artystycznych wsadu Ziona, który zerwał kibiców Pelicans na równe nogi, a właściwie poderwał z nich w górę, bo już końcówkę meczu większość oglądała na stojąco. Z czym mieliśmy tu tak naprawdę do czynienia?

Z rewanżem, który na zimno Pelicans smakował wybornie. I zabolał rywala dokładnie tak, jak miał zaboleć. Próbując psychicznie złamać. A Słońca – po klęskach na własnym parkiecie w meczu nr 7 półfinału Zachodu i w ostatnim tygodniu z rąk Celtics – najmocniejszej psychy nie mają.

Pelicans przegrali z Suns 2:4 wiosną w pierwszej rundzie play-off. Po świetnej serii, w której kompletnie nie widać było, że w sezonie regularnym obie drużyny dzieliła różnica 28 (!) zwycięstw.

Pelicans przegrali z Suns 2:4 w pierwszej rundzie play-off po serii, w której szalony portorykański debiutant Jose Alvarado rzucił wyzwanie Chrisowi Paulowi. Został pokonany, a przy okazji kilka razy solidnie poturbowany.

https://www.youtube.com/watch?v=AAMOq19v2SA

CP3 to jeden z „brudniejszych” koszykarzy NBA XXI wieku. Na Alvarado stosował wiele swoich sprawdzonych chwytów: lekkich popchnięć, „przypadkowych” kopnięć, także w krocze, wystawionych nienaturalnie kolan i bioder. Ukruszony ząb Alvarado w końcówce decydującego meczu nr 6 stał idealnym podsumowaniem tego starcia.

Przed piątkowym meczem w Nowym Orleanie występ Alvarado znów stał pod znakiem zapytania. Młody zawodnik Pels narzekał na obite żebra.

– Byłem pewien, że zagram, jeśli tylko ta osoba też wyjdzie na parkiet – mówił po meczu, unikając imienia i nazwiska CP3.

To chyba jasne, że to od wymiany zdań tej dwójki rozpoczęło się zamieszanie, które zmusiło do interwencji ochroniarzy tuż po wsadzie Ziona.

Pelicans (17-8) zostali liderami tabeli Konferencji Zachodniej już przed meczem z Suns, dzięki ich porażce z Celtics. W piątek na boisku potwierdzili, że nie zamierzają z tej pozycji w najbliższym czasie rezygnować. Wygrali sześć ostatnich spotkań i osiem z ostatnich dziewięciu, choć wciąż czekają na powrót do gry drugiego najlepszego gracza, Brandona Ingrama.

Zion Williamson (35 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty w meczu z Suns) nigdy nie grał równie dobrze. I nigdy nie wykazywał takiej chęci do wygrywania i prowokowania, upokarzania rywali.

– Jak dla mnie Suns pokazali dzisiaj, że brakuje im charakteru. Jeśli w przyszłości będą chcieli nam się odpłacić tym samym, nie będę miał z tym problemu – przekonywał po meczu.

Jeszcze rok temu Pelicans z wynikiem 8-21 zajmowali ostatnie miejsca na Zachodzie, a media obiegały zdjęcia leczącego kontuzję Ziona sugerujące jego gigantyczną nadwagę. Jakim cudem 12 miesięcy później z dna dźwignęli się na sam szczyt?

Cudu nie było. Do akcji wkroczył CJ McCollum. Godny następca Chrisa Paula nie tylko w roli szefa związku zawodowego zawodników. Niechciany po ośmiu latach gry w Blazers, dostał od szefów klubu z Portland propozycję nie do odrzucenia: wybierz sobie nowy klub.

– Postawiłem na Pelicans, bo wiem, że szybko mogą walczyć o mistrzostwo – przekonywał po transferze CJ, ale niewielu mu wierzyło.

Ale on, niczym przez lata CP3, sportowo widzi nieco więcej od przeciętnego gracza NBA. I, niczym CP3, potrafi robić porządek w szatni.

Rok temu kibice Blazers narzekali, że kontrakt McColluma, zapewniający mu średnio 33 mln dol. rocznie przez kolejne trzy lata jest zbyt wysoki. Pelicans po kilku miesiącach przedłużyli go na kolejne dwa lata, zapewniając CJ w tym czasie roczne pobory w wysokości 32 mln.

Nie był to ze strony GM Pelicans Davida Griffina gest wiary w sportowe umiejętności McColluma. CJ nigdy nie był równie dobrym koszykarzem jak Chris Paul. Był to akt wiary, że gdy połączy się umiejętności sportowe będącego w formie Ziona i CJ, okażą się one w przyszłości warte ok. 70 mln dol. za sezon gry.

Griffin mógł mieć rację, bo nikt nie ma wątpliwości, że McCollum odegrał kluczową rolę w odzyskaniu Ziona dla Pelicans. Wszystko zaczęło się najpewniej niespełna rok temu właśnie. Zion przechodził wówczas rehabilitację z dala od swojego klubu. Czas spędzał w Portland, bo tam siedzibę ma Nike, dla którego szefów pozostaje oczkiem w głowie. A CJ miał wówczas wolne. Czekał na narodziny dziecka, więc Blazers dali mu kilka tygodni urlopu.

Kilka mil od granic Portland McCollum ma swoją winiarnię. Czy jeden ze styczniowych wieczorów spędzić w niej w towarzystwie Ziona, racząc go swoją dumą – chardonney? Nie wiemy. Ale nie sposób tego wykluczyć. – Po prostu długo w ostatnich miesiącach z Zionem rozmawialiśmy – uśmiecha się CJ, ucinając dyskusje o szczegółach.

Jeśli w styczniu 2022 Zion obiecał wziąć się do roboty, a CJ – dołączyć do Pelicans (i załatwić obu nowe kontrakty – Zion podpisał umowę 193M/5), to w grudniu znaleźli się dokładnie tam, gdzie zamierzali – na szczycie.

Niebawem dołączy do nich Ingram, a Jose Alvarado staje się tylko coraz lepszy – ostatnio Nuggets rzucił 38 punktów. Najsłabszy sportowo sezon McColluma (zaledwie 17,0 pkt na mecz) nikomu nie przeszkadza. On jest dla Pelicans kimś więcej niż koszykarzem. Po cichu jego rywale od lat powtarzają: to jeden z brudniejszych graczy NBA, który za swoim szerokim uśmiechem chowa wiele chamskich zagrań.

Przyparty do muru, spokojnie może jeszcze w swojej karierze ukruszyć komuś zęby.

Pod względem sportowym i boiskowego chamstwa CJ nigdy jednak nie doścignie CP3. Ale już jako szef związku zawodowego graczy NBA spokojnie może okazać się skuteczniejszy. Nowa umowa zbiorowa jest właśnie negocjowana.

McCollum bezwględnie lepszy od Chrisa Paula jest w jednym – w komunikacji. W końcu mówimy o gościu, który skończył dziennikarstwo i, jeśli tylko zechce, tuż po zakończeniu kariery zostanie gwiazdą mediów. Zresztą, właściwie już nią jest.

Komentarz CJ po wsadzie Ziona i przepychankach na środku parkietu?

– Mogli wracać do obrony, jeśli chcieli uniknąć tego wsadu.

W niedzielę obie drużyny wrócą na tą samą ubitą ziemię w hali Pelicans, by zagrać raz jeszcze. Najtańsze bilety, które na mecze Pelicans często można kupić za 5 dolarów, kosztują 30.

Początek przedstawienia o godz. 21.30. Czasu polskiego!

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet