Cóż to był za debiut w PLK! Najlepszy w historii naszej ekstraklasy. Przynajmniej od 2003, czyli od czasu gdy prowadzone są oficjalne statystyki, żaden koszykarz w swoim pierwszy meczu na polskich parkietach nie zdobył 35 punktów. Cobe Williams – ten sam 24-latek, który wcześniej w tym sezonie był katem Anwilu Włocławek jeszcze w rozgrywkach FIBA Europe Cup w barwach belgisjkiego Charleroi, dał w niedzielę w Gdyni piękny koncert.
Wyglądał mniej więcej tak:
35 punktów w ciągu 31 minut. 12/25 w rzutach z gry, w tym 7/15 za 3. Do tego także po 4 zbiórki, asysty, a także straty. Plus co najważniejsze dla kibiców z Dąbrowy Górniczej – już piąta wygrana drużyny w tym sezonie. A przede wszystkim – druga z rzędu nad rywalem w walce o utrzymanie. Najpierw MKS ograł GTK, a w niedzielę aż 95:81 Arkę. W Gdyni. Do obu drużyn zespół Williamsa traci obecnie zaledwie punkt, mając z nimi już wygrane dwumecze.
Nagle w koszykarskiej Dąbrowie Górniczej świeci słońce. MKS wygrał ten mecz, choć wystąpił w Gdyni bez leczącego uraz Teyvona Myersa. Oprócz Williamsa do pokonania Arki najbardziej przyczynili się Mattias Markusson (15 punktów i 8 zbiórek) oraz Raymond Cowels (13 punktów, 5/10 z gry). Gościom nie przeszkodziła nawet fatalna skuteczność Tylera Cheese’a (7 punktów/ 2/12 z gry, ale także 9 zbiórek).
W Gdyni mają o czym myśleć, bo Arka zagrała w pełnym składzie z wracającymi do gry Stefanem Djordjeviciem (18 punktów, 10 zbiórek) oraz Nemanja Nenadiciem (14 punktów, 7 asyst), ale w czwartej kwarcie zabrakło jej argumentów.
Jeszcze w niedzielne wczesne popołudnie wydawało się, że w grupie drużyn, które nad MKS będą miały zaledwie dwa punkty przewagi pozostanie Stal. Zdziesiątkowana kolejnymi kontuzjami i chorobami była przed starciem z Treflem stawiana na straconej pozycji. Przecież wcześniej poważny uraz wykluczył z gry w tym sezonie lidera zespołu Aigarsa Skele, a w ostatniej chwili okazało się, że choroba nie pozwoli w niedzielę zagrać także Damianowi Kuligowi.
Ale co z tego? Ostatecznie Stal ograła mistrza Polski aż 95:82, a jednym z jej bohaterów został 18-letni Jacek Rutecki. Wcześniej w niedzielę zagrał w barwach ostrowskiego klubu w meczu kategorii U-18, a kilka godzin później spędził aż 20 (!) całkiem produktywnych (7 punktów, 3 zbiórki i najlepsze +18 w zespole!) minut na boisku PLK.
Najwięcej punktów dla drużyny Andrzeja Urbana zdobył Paxson Wojcik – 25, a tylko o dwa mniej dołożył Siim–Sander Vene. Gospodarze trafili aż 16 z 28 rzutów za 3 i w tabeli Orlen Basket Ligi dogonili słabnące z każdym tygodniem coraz bardziej Dziki. Dla Trefla najwięcej punktów – 24 – zdobył Aarton Best. Mistrzowie Polski zagrali w Ostrowie bez leczącego uraz Nicka Johnsona.
Jeśli po ostatnich niepowodzeniach kadry i fatalnych występach drużyn klubowych w europejskich pucharach chcieć szukać jakichś powodów do optymizmu, to dobrze było w niedzielę spojrzeć na trybuny zielonogórskiej hali CRS. Mecz Zastal – Górnik ściągnął komplet pięciu tysięcy widzów i nie zawiódł!
Bardzo długo prowadził w nim kompletnie przebudowany w ostatnich tygodniach Zastal. 15 punktów zdobył dla gospodarzy Ty Nicholls, 14 dołożył debiutujący Darius Perry, ale Górnik jeszcze raz w tym sezonie potwierdził, że nieprzypadkowo zajmuje w tabeli PLK trzecie miejsce, a dwa tygodnie temu sięgnął po Puchar Polski. Ostatecznie dzięki znakomitej grze w defensywie w czwartej kwarcie – zaledwie 9 straconych punktów – wygrał, choć w całym meczu jego zawodnicy trafili tylko 5 z 24 rzutów za 3.
Dariusz Wyka ewidentnie zapoznał się z wynikami naszej niedawnej sondy wśród dziennikarzy, z której wynikało, że mógłby być jednym z kandydatów do gry w najbliższym EuroBaskecie – w Zielonej Górze dominował pod koszem, notując imponujące double-double: 21 punktów i aż 16 zbiórek. 16 punktów dla Górnika dołożył też Ike Smith i setki kibiców z Wałbrzycha, który odwiedzili w niedzielę halę CRS wracało do domu w szampańskich nastrojach.
Górnik zrównał się w liczbie zwycięstw z Treflem. Ponieważ mistrzowie Polski mają jeden mecz zaległy, beniaminek jest nowym wiceliderem tabeli PLK!