Strona główna » Wielki powrót Lillarda w LA. Lakers stoją nad przepaścią

Wielki powrót Lillarda w LA. Lakers stoją nad przepaścią

0 komentarzy
Jeśli chciał wszystkim udowodnić, że znów należy do grona najlepszych w NBA – wybrał dobry moment i miejsce. Los Angeles to ulubiona scena Damiana Lillarda, a Lakers – wymarzony rywal Jego Blazers są odkryciem pierwszych dni sezonu.

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Jest już zbyt stary.

Po kontuzji i długiej przerwie nigdy nie będzie już przypominał siebie.

Nie ma go już nie tylko w gronie kandydatów do MVP, ale nawet wśród najlepszych rozgrywających NBA.

Damian Lillard w ostatnich tygodniach wysłuchał wielu opinii wątpiących z jego udany powrót na parkiet. Ta ostatnia, wyłaniająca się z ankiety przeprowadzonej tuż przed rozpoczęciem sezonu w gronie 30 generalnych menedżerów klubów, musiała go zaboleć wyjątkowo mocno.

Gdyby po wczorajszym meczu GM Lakers Rob Pelinka mógł jeszcze raz wybrać najlepszego rozgrywającego NBA, zapewne nieco dużej rozważałby kandydaturę Lillarda.

LIder Blazers przywrócił Dame Time w wielkim stylu.

W całym meczu zdobył dla Blazers aż 41 punktów, trafiając 6 razy z dystansu. Może i nie trafia jeszcze tak często z logo, jak jeszcze dwa lata temu, ale widać, że po operacji kontuzji mięśni brzucha odzyskał moc, która pozwalała mu w przeszłości terroryzować obrońców rywali.

To już nie pierwsze imponujące przedstawienie, jakie dał na scenie w ówczesnej Staples Center. Pamiętacie 2017 rok i rzut nad Brandonem Ingramem?

A 2020 i show w pierwszym meczu Lakers po śmierci Kobego? Gdy nawet kibice Lakers przyznawali, że momentami patrząc na Lillarda tego jednego wieczoru widzieli w nim Bryanta i ręce mimowolnie składały im się do oklasków ?

Nowa odsłona Portland Trail Blazers miała w tym sezonie walczyć o awans do fazy play-in. Po trzech meczach zespół Lillarda ma na koncie komplet zwycięstw, ich lider zdobywa w każdym meczu po 34 punkty, ale te najważniejsze rzuty zostawia kolegom. W piątek o wygranej z Phoenix Suns przesądził Anfernee Simons. Z Lakers 3 sekundy przed końcem trafił Jerami Grant.

Portland Trail Blazers mogą być nadspodziewanie interesującą drużyną do obserwowania w tym sezonie. Nie tylko ze względu na Lillarda.

O Los Angeles Lakers nie sposób tego powiedzieć. Przegrali już trzeci raz z rzędu. 31 punktów oraz po 8 zbiórek i asyst LeBrona Jamesa poszło w piach, bo w końcówce, przy remisie, idiotyczny rzut z półdystanstu postanowił oddać Russell Wesbtrook (10 punktów, 4/15 z gry, kontrakt na ten sezon za 44 miliony dolarów). Ostatnie akcje oglądał już z ławki.

– Czy nie przejmuję się tym, co Russell mógł pomyśleć, gdy zdejmowałem go z boiska? Nie, nie jesteśmy już na tym etapie, bym przejmował się czyimiś emocjami – komentował trener Lakers Darvin Ham.

To prawda, Lakers już po trzech meczach sezonu znaleźli się na etapie „pożar, ratuj się kto może”. Jeśli chcą choćby podjąć próbę ratowania sezonu, muszą w końcu Westbrooka sprzedać. Po prostu.

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet