Strona główna » Walter Hodge: Polskę opuściłem zbyt szybko. Przekaż wszystkim: nie jestem skończony!
PLK

Walter Hodge: Polskę opuściłem zbyt szybko. Przekaż wszystkim: nie jestem skończony!

5 komentarzy
– Mogłem w waszym kraju zrobić i zyskać jeszcze więcej. Świadomość, że teraz wracam, że po latach znów zagram wspólnie z Filipem Matczakiem, któremu wiele zawdzięczam, to coś niesamowitego. Nie jestem sportowo skończony. Zastal też nie! – zapewnia Walter Hodge, który udzielił nam wywiadu chwilę po podpisaniu kontraktu z klubem z Zielonej Góry.

Aleksandra Samborska: Po PLK chodzą słuchy, że miłość Waltera Hodge’a do Zielonej Góry jest warta więcej niż pokaźna suma, którą miałeś otrzymać za występ w jednym turniej na Półwyspie Arabskim. To prawda?

Walter Hodge: Prawdą jest, że w planach na najbliższe dni miałem początkowo powrót do Trypolisu, by z drużyną z Libii raz jeszcze zagrać w turnieju Dubai Tournament. Niebawem zostanie rozegrana jego druga edycja, a pierwszą wygraliśmy. Kiedy jednak okazało się, że mój polski klub ma problemy stwierdziłem, że wrócić faktycznie muszę, ale nie do Trypolisu, lecz do Zielonej Góry!

Zawsze wiedziałem, że przed zakończeniem kariery będę chciał raz jeszcze zagrać w koszulce Zastalu. Chciałem też jeszcze raz zagrać w uporządkowaną, systemową koszykówkę w Europie. Pojawiła się opcja typu „dwa w jednym”. Przedyskutowaliśmy temat z najbliższymi i zapadła decyzja.

Wracam tam, gdzie tak naprawdę wszystko się zaczęło – do swojego polskiego domu. 

Zdajesz sobie sprawę z tego, w jak trudnym położeniu znajduje się obecnie Zastal?

Widziałem skróty meczów. Wiem też, jakiego typu zawodnicy są w zespole i jaki mają potencjał. Widzę, że się starają. Sądzę, że zwycięstwa powinny wkrótce przyjść. Chcę być rozgrywającym, który wesprze całą szatnię swoim doświadczeniem. Przez ostatnich jedenaście lat grałem w koszykówkę na różnych krańcach świata, wiele się nauczyłem. Chętnie podzielę się tą wiedzą z chłopakami z Zielonej Góry. Dobre rzeczy wychodzą ze wspólnego celu. Chcę, byśmy w szatni znowu stworzyli jedność Zastalu. 

Śledziłeś polską ligę podczas swojej nieobecności?

Obecnie w Śląsku Wrocław gra Angel Nunez, z którym występowałem w jednej drużynie w Portoryko. W tej samej lidze grał też Jayden Martinez ze Spójni, którego podpytywałem niedawno jak odnalazł się w Polsce i jak mu się podoba liga. Zawsze byłem i wciąż jestem zdania, że to doskonałe rozgrywki na początek poważnego, profesjonalnego grania. Z perspektywy czasu myślę, że sam Polskę opuściłem przedwcześnie. Mogłem w waszym kraju zrobić i zyskać jeszcze więcej. 

Kilkanaście lat temu w Zielonej Górze aspirowaliśmy do tego, żeby sportowo i organizacyjnie stworzyć coś wyjątkowego, żeby liga nie odstawała od europejskiej czołówki. Dziś poziom, a przede wszystkim intensywność rywalizacji wydaje mi się być jeszcze wyższa niż wtedy. Bardzo cieszę się z powrotu! 

Na jakim poziomie sportowym znajduje się obecnie Walter Hodge? Niedawno skończyłeś 38 lat. Masz jeszcze dawną szybkość?

Przekaż wszystkim w Polsce, że Walter Hodge nie jest skończony! Sami zobaczycie wkrótce! Ale bądźmy szczerzy – nie jestem już tak szybki, jak wtedy, gdy miałem 25 lat. Wciąż jednak wiem, jak poruszać się po boisku. Moja gra pick’n’rolla się nie zmieniła, a rzut tylko się poprawił. 

Dwa lata temu w lidze portorykańskiej broniłem gości, którzy robili sobie przystanek między sezonami NBA czy wylotem na roczny kontrakt do Chin. Biorąc pod uwagę, jak dobrze znam halę CRS i jej obręcze – doświadczenia ostatnich lat powinny pomóc nam wygrać kilka meczów. Żeby tego dokonać potrzebujemy jednak kolektywnej gry w obronie. To zawsze trudny proces na początku sezonu. Młodzi gracze muszą się nauczyć, jak grać wspólnie w defensywie, by rywal miał kłopoty. 

Głównego defensora Zastalu, który już jakiś czas temu opuścił klub „młodych i perspektywicznych” znasz doskonale. Cieszysz się na ponowną wspólną grę z Filipem Matczakiem?

Bardzo! To w dużej mierze dzięki „Fifiemu” lata temu w Zielonej Górze wszedłem na tak wysoki poziom sportowy!!! Trenowaliśmy 1 na 1, codziennie bronił przeciwko mnie. Rzucanie mu trójek – to było arcytrudne zadanie. Tamten wspólnie spędzony w sali podczas codziennych zajęć czas okazał się dla mnie nie do przecenienia.

Świadomość, że teraz wracam, że Filip też tam będzie, że będziemy wspólnie ciągnęli drużynę – to coś niesamowitego. Wiem, że był na Igrzyskach, że z żoną wychowują synka, jestem na bieżąco z tym, co dzieje się u mojej polskiej rodziny, Kamil Chanas też mnie pytał, czy faktycznie wracam. Wiem, że prowadzi teraz podcast. Raz na jakiś czas wysyłamy do siebie wszyscy wiadomości – sprawdzamy co słychać. Wiem, co się dzieje w moim polskim domu, więc proces adaptacyjny powinien pójść gładko! 

Rodzina i dom to duże słowa. Naprawdę Zielona Góra znaczy dla ciebie tak wiele?

Tak! Mam tam ludzi, do których mogę w każdej chwili zadzwonić. Do których mogę pójść, z którymi mogę spotkać się, którym mogę się wygadać. Wiem, gdzie zjem najlepszy żurek i kto organizuje najlepszego grilla. Nawet nie zauważam, kiedy upływa 6-7 godzin rozmów o życiu po treningu. Tak, to są właśnie tego typu przyjaźnie, więc nie boję się używać wielkich słów. Trzy sezony w Zielonej Górze to nie był przypadek. Świadomie decydowałem o tych powrotach, bo po prostu tak dobrze czułem się w waszym kraju. 

Z tego co słyszałam, w planach masz rozegranie 11 meczów w Zastalu i powrót do gry w Portoryko. Co w tym czasie zobaczą w twoim wykonaniu kibice w Polsce?

Pełne zaangażowanie! Gotowość dzielenia się doświadczeniem, które zbierałem na całym świecie, m.in. w Hiszpanii, Francji, Włoszech… Myślę, że skorzystają na tym i rookies, i starsi chłopacy, a sportowo po prostu wygramy kilka meczów!  Pamiętam pierwszy sezon w Zielonej Górze – pięć zwycięstw z rzędu i początek boomu na nasz Zastal. Do hali nagle nadciągać zaczęły fale kibiców. Marzą mi się podobne sceny. 

Kibice Zastalu, to do was: wracam, by Zielona Góra na koszykarskiej mapie w Polsce znowu kojarzyła się z dobrą grą i szalonymi emocjami! Mam nadzieję, że ten wspólny czas zaprocentuje, a na parkiecie zakiełkuje coś przyszłościowego. Nie jestem sportowo skończony. Ani wy, ani Zastal też nie! Widzimy się w czwartek w hali CRS. Będzie pięknie!

Rozmawiała Aleksandra Samborska, @aemgie 

5 komentarzy

TOMEK 27 października, 2024 - 11:21 - 11:21

Uwaga artykuł sponsorowany przez agenta

Odpowiedz
ROMEK 27 października, 2024 - 12:59 - 12:59

Twój komentarz jest sponsorowany przez spięcie du..y

Odpowiedz
ROMEK 27 października, 2024 - 13:36 - 13:36

yalayalayala alejkum

Odpowiedz
antyTomeo 28 października, 2024 - 04:25 - 04:25

Rzygnąles? Dolóż pierd jeszcze.

Odpowiedz
Pawel 27 października, 2024 - 18:56 - 18:56

Wiem, że może się skończyć różnie, to jednak 38 lat ale jak tego nie partolimy to marketingowo to może być bomba!
Oby to tylko Popiolek ogarnął 😉

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet