STYCZNIOWY OBÓZ KOSZYKARSKI FILIPA DYLEWICZA – INFORMACJE I ZAPISY – TUTAJ>>
Gordon naprawdę ważny
Trefl Sopot rozpoczął sezon z przytupem – 10 wygranych w 11 meczach to świetny wynik, który sprawił, że zespół z Trójmiasta zaczął być traktowany jako jeden z poważnych kandydatów do medali. W ostatnich tygodniach Trefl wytracił jednak impet – zespół zgubił rytm (porażki ze Śląskiem i Legią), a przyczyn tego można upatrywać w sporej zmienności składu meczowego.
Największym problemem trenera Żana Tabaka na ten moment jest kontuzja Wesleya Gordona. Amerykanin notował w tym sezonie średnio double double – 10,4 punktu i 10,3 zbiórki. Gordon liderował pod względem zbiórek całej lidze, a w statystyce ofensywnych desek ustępował tylko Klavsowi Cavarsowi. Trefl w tym sezonie przegrał 3 spotkania w lidze – tylko w tych meczach sopocianie nie dobili do 30 zebranych piłek, zawsze zaliczali przynajmniej 32.
Amerykanin dostarczał sporo łatwych punktów Treflowi – ponowienia to ważny element gry nowoczesnych środkowych. Sopocianie z Gordonem na parkiecie są w tym sezonie +67, jest to drugi wynik w zespole, po Glynnie Watsonie.
Jak zajrzymy w zaawansowane statystyki, to także przekonamy się o dużym wpływie Amerykanina na grę Trefla – z nim na parkiecie zespół jest +12,8 punktu na 100 posiadań, a bez niego +2,1. Jego zejście z parkietu to duży spadek ofensywnej efektywności – ze 120.5 punktu na 100 posiadań, do 112,1.
Nowi dopiero się uczą
Minuty Gordona w dużej części przejął Ivica Radić, a więc środkowy zupełnie innego profilu. Chorwat musi się nauczyć grać z zespołem, ale przede wszystkim zespół musi nauczyć się grać z Radiciem, bo jest to dość specyficzny środkowy, który pojawia się w innych miejscach na parkiecie niż Gordon. Gra także naturalnie zwolniła, co jest efektem zwiększenia liczby posiadań poświęcanych na grę tyłem do kosza.
Radić to nie jedyny nowy gracz – Jean Salumu także do gry wskoczył dopiero co i musiało to wpłynąć na rytm zespołu. Belg pokazał się z niezłej strony, ale zabrał trochę posiadań Glynnowi Watsonowi czy Garrettowi Nevelsowi, co na ten moment przełożyło się na spadek efektywności gry w ataku sopocian.
Trefl we wspomnianych trzech ligowych porażkach nie dał rady przekroczyć bariery 80 punktów, a w każdym wygranym już tak.
O problemach Trefla, po porażce z Legią mówił także na konferencji prasowej trener Żan Tabak:
Uważam, że do tego meczu podeszliśmy w niewłaściwy sposób. Nie daliśmy z siebie tyle, ile oczekiwałem pod względem mentalnym i fizycznym. To nie jest pierwszy mecz, w którym tak wyglądamy.
Powodów takiej sytuacji jest kilka. Na początku sezonu mieliśmy łatwiejszy kalendarz. Ostatnie cztery mecze, które przegraliśmy, przegraliśmy z zespołami grającymi w Europie. Mamy także jednego gracza kontuzjowanego oraz dwóch, których wprowadzamy do systemu, Radicia i Salumu. Popełniają błędy, bo nie znają naszego systemu. Zyskowski także był chory przez tydzień. Nie mam nad tym jednak kontroli, przejmuję się tylko rzeczami, nad którymi ją mam, tzn. żebyśmy wyszli na 100%, żebyśmy grali tak jak chcę. Jeśli wtedy przegramy, druga drużyna będzie lepsza, to OK, zrobiliśmy co mogliśmy. Nie uważam jednak, byśmy w meczu z Legią zrobili, co należy – kontynuował Tabak.
Trefl spadł więc na trzecie miejsce w tabeli, a może przed końcem tej rundy spaść jeszcze niżej, bo w terminarzu zostały jeszcze mecze z Anwilem Włocławek i Kingiem Szczecin.
W Sopocie na pewno wszyscy liczą na powrót Gordona, ale też i bez niego ten zespół stać na lepszą grę, co przecież już widzieliśmy. Dołek formy jest rzeczą naturalną, choć porażki z czołówką będzie można jednak traktować trochę jako podpowiedź odnośnie możliwości Trefla w tym sezonie, w końcu wielkich zmian w składzie już raczej się nie spodziewamy (7 obcokrajowców z kontraktami).
STYCZNIOWY OBÓZ KOSZYKARSKI FILIPA DYLEWICZA – INFORMACJE I ZAPISY – TUTAJ>>