Strona główna » Szybieniecki: Zmiana trenera to tylko gest (OPINIA)
PLK

Szybieniecki: Zmiana trenera to tylko gest (OPINIA)

0 komentarz
Podejmując decyzję o zmianie trenera trzeba mieć świadomość, że podejmuje się także decyzję o przebudowie zespołu. Jeśli w Anwilu nie ma konfliktu o charakterze personalnym, trenera Przemysława Frasunkiewicza nie powinno się wymieniać.

CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Anwil Włocławek przegrał w piątek kolejny mecz, którego w teorii przegrać nie powinien. Zespół jest w fatalnej formie i gigantycznym kryzysie – sam trener Przemysław Frasunkiewicz przyznał po meczu, że jest to najtrudniejsza sytuacja z jaką się musi mierzyć, odkąd jest we Włocławku. Widzą to także kibice, którzy podczas meczu i także potem w Internecie domagali się wskazania winnego takich wyników.

Pojawiły się więc głosy o zwolnieniu trenera. W tym tekście nie chciałbym rozstrzygać czy w tym konkretnym przypadku słusznie czy nie (bo nie do końca mamy dane, o czym zaraz), ale nakreślić, kiedy w mojej opinii warto w ogóle o takim scenariuszu rozmawiać, bo emocje to niekoniecznie dobry doradca.

Klub to firma, trener to menadżer

Sport to biznes, jak pewnie wszyscy wiemy. Biznes, który ma przynosić ludziom rozrywkę – produkt. Nie bez powodu w Anglii na trenerów zespołów z Premier League mówi się per menadżer – o klasie danego szkoleniowca nie decyduje liczba zapisanych stron w notatniku, a umiejętności zarządzania ludźmi, emocjami i czasem. W największych klubach na świecie trenerzy rzadko kiedy prowadzą treningi, ale za to wybierają ludzi, którzy mają to zrobić i przygotować.

Tak jest ze wszystkimi rzeczami związanymi z funkcjonowaniem drużyny sportowej, także koszykarskiej. Trener musi zarządzać grupą osób, najpierw odpowiednio dobrać, a potem zaufać i prowadzić. Wybrani przez niego ludzie muszą też mu zaufać i widzieć w nim autorytet, czuć, że jego przywództwo to coś dobrego. Trener – menadżer ma dodatkowo obowiązki wobec klientów – kibiców i o tym też trzeba pamiętać.

Ten wstęp potrzebny był mi do zbudowania następującej analogi – jeśli pracownicy nie wierzą w menadżera, to nie będą efektywni. Jeśli klienci nie lubią, nie wierzą w menadżera, to nie kupią od niego produktów. To są moim zdaniem dwie najważniejsze sprawy, o jakich musi pamiętać prezes klubu sportowego, któremu zakiełkuje w głowie myśl o zwolnieniu trenera, zwłaszcza jeśli wcześniej szkoleniowiec dowiódł swojego warsztatu i kwalifikacji „branżowych” – ma sukcesy, doświadczenie i zna rynek.

My, obserwatorzy, jesteśmy w stanie tylko ocenić, jakie są nastroje kibiców i tutaj możemy włączyć już wątek Frasunkiewicza. Trener Anwilu zbudował sobie spore zaufanie wśród włocławskich fanów, ale nie jest ono bezgraniczne, a patrząc po reakcjach na hali czy wpisach w internecie, zostało nadszarpnięte. Frasunkiewicz musi je dość szybko odbudować, bo inaczej we Włocławku będzie mu bardzo ciężko pracować.

Zmiana to symbol

Zmienianie trenera w trakcie sezonu to w moim postrzeganiu pewien symbol i nic poza tym. Jeśli nie idą za zmianą trenera kolejne zmiany personalne w drużynie, to raczej nie ma co się spodziewać oszałamiających efektów. Często jest wręcz tak, że nowy trener nawet nie zmienia zagrywek czy systemy obronnego, bo po prostu nie ma już na to czasu. Może w takim przypadku wystąpić doraźny pozytywny efekt, który jest uwarunkowany chociażby nowymi sposobami motywacji, ale zasadniczo cudów nie ma.

Moja teoria generalnie jest taka, że w sporcie przeceniamy trenerów, przypisujemy im zbyt dużą wartość dla końcowego wyniku i obarczamy za dużą odpowiedzialnością. To zawodnicy grają, biegają, rzucają czy kopią, trener pomaga lub przeszkadza, ale nagle z fajtłapy mistrza świata nie zrobi.

Dążę do tego, że podejmując decyzję o zmianie trenera trzeba mieć świadomość, że podejmuje się także decyzję o przebudowie zespołu. Widzimy to chociażby w przypadku Besiktasu i Igora Milcicia, który błyskawicznie zmienia skład drużyny. Dodatkowo rzadko kiedy znajdziemy trenera, który bez obiecanych zmian w składzie zgodzi się w ogóle wskoczyć w miejsce, gdzie trwa pożar.

Przenosząc się szybko teraz do Włocławka – jeśli klubu nie stać na przebudowę, a trener ma wciąż za sobą zaufanie zespołu, to raczej decyzja o zmianie szkoleniowca będzie tylko symboliczna, na zasadzie żądaliście głowy, to macie. Prezes Łukasza Pszczółkowski zdaje się jednak być opanowanym i rozsądnym człowiekiem, który niejednokrotnie podkreślał, że sezon oceni po jego zakończeniu (a na ocenę trenera nie tylko będzie miał wpływ wynik, ale też transfery, które ciężko teraz ocenić pozytywnie) i szczerze mówiąc to spodziewam się, że jeśli zakulisowo nie na jakiś wielkich problemów na stopie interpersonalnej, to do zmiany trenera we Włocławku nie dojdzie.

CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet