piątek, 11 października 2024
Strona główna » Szybieniecki: Dlaczego wierzę w wygraną ze Słowenią?

Szybieniecki: Dlaczego wierzę w wygraną ze Słowenią?

2 komentarze
Słowenia i Doncić są bardzo mocni, ale nie są nieśmiertelni. My też mamy ekipę wojowników, pomysły Igora Milcicia i bardzo zyskujemy po kilku dniach odpoczynku. Skoro Włosi zdołali wyeliminować Serbię, dlaczego my nie możemy sprawić innej sensacji?

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

W środę o 20:30 reprezentacja Polski zagra w ćwierćfinale mistrzostw Europy ze Słowenią. Piękne zdanie, choć może nawet nadal brzmi trochę abstrakcyjne. Jednak takie są fakty – jesteśmy w najlepszej ósemce Europy i to jest wielki sukces. Natomiast Eurobasket się jeszcze nie skończył i wcale nie musi się w środę skończyć. Słowenia jest wielkim faworytem nie tylko tego meczu, ale i całego turnieju – mimo to można znaleźć powody, by w środę zasiąść do oglądania meczu z emocjami, a nie tylko czekać na najniższy możliwy wymiar kary. 

Dlaczego wierzę w reprezentację Polski?

Słowenia nie jest nieśmiertelna

Tak, to nie jest Dream Team, który tłucze wszystkich +40. To drużyna bardzo dobra, obrońcy tytułu, ale są do pokonania, co pokazali chociażby Bośniacy w fazie grupowej (93:97). Różnica między topem, środkiem, a najsłabszymi w Europie na przestrzeni ostatnich lat, mimo różnych teorii, jednak się skurczyła, co pozwala tym potencjalnie słabszym od czasu do czasu podgryźć faworytów.

Prawdopodobieństwo

Z jakiegoś powodu gramy w Lotka, bierzemy udział w różnych konkursach i loteriach, choć szansa na wygraną jest bardzo mała, 0,00001% na przykład. Próbując przełożyć Eurobasket do matematyki (wiadomo, to jest sport i się nie da, ale jednak spróbujmy), to reprezentacja Polski ma 3,8% szans na zdobycie medalu na tych mistrzostwach (określone na bazie ofensywnego ratingu i siły rywali). 

Więcej – kierując się kursami bukmacherskim i ubierając je w procenty, to ci oto bukmacherzy dają nam 7,5% szansy na ogranie Słowenii – to całkiem sporo, biorąc pod uwagę wcześniej wspomniane loterie prawda? Polska w siedmiu na 100 meczów ograłaby Słoweńców – czemu w środę nie może to być ten jeden raz z siedmiu? A może będzie? 

Liderzy na obwodzie

Na tych mistrzostwach bardzo dobrze wyszło nam ograniczenie gwiazd grających na obwodzie w szeregach rywali. Tomas Satoransky, Deni Avdija czy Światosław Mychajluk rozegrali przeciwko Polakom najsłabsze swoje mecze na tych mistrzostwach, a grają na co dzień w miejscach, o których nasi kadrowicze mogą marzyć (niestety). 

Nie udało nam się za to ograniczyć gwiazd wśród podkoszowych – Lauri Markkanen nas katował, a Nikola Jokić tylko delikatnie się spocił. W środę zmierzymy się ze Słowenią, gdzie jednak to na obwodzie jest dwóch gwiazdorów, na których w teorii mamy personalną odpowiedź. Oczywiście Mike Tobey i Vlatko Cancar to świetni gracze, także z klubów poza zasięgiem Polaków, ale to nie oni decydują o obliczu tej drużyny. 

Wojownicy

Mówiąc o personalnej odpowiedzi na Dragicia i Doncicia oczywiście mam na myśli parę Mateusz Ponitka i Michał Sokołowski, naszych dwóch największych wojowników. Całej kadrze możemy przypisać ogromny charakter i wolę walki, ale to ta dwójka wyznacza reszcie poziom intensywności i zaangażowania, z jakim gramy. To oni są liderami i fundamentem tożsamości obecnej reprezentacji. 

Jestem przekonany, że tych dwóch wojowników się nie przestraszy uśmiechniętego Doncicia, nie zwątpi w swoje możliwości i będą walczyć – tego w końcu oczekujemy, postawienia się, gry na 100%. Mateusz Ponitka (jak to się mówi) „jest na misji”, zabija wzrokiem i widać niesamowity wolę zwycięstwa w jego grze i mowie ciała. 

W grze z lepszymi trzeba wierzyć w siebie, trzeba wierzyć, że można pokonać faworyta i wydaję mi się, że mamy odpowiednich ludzi na odpowiednim miejscu – takich, którzy wciąż są głodni sukcesów – zarówno na parkiecie, jak i na ławce.

Igor Milicić 

Igor Milicić posiadł patent na polską ligę – nawet jeśli przegrał ostatni sezon mając mocarny skład w Ostrowie, to warto pamiętać, że Alex Ferguson też wszystkiego nie wygrywał. Milicić to najlepszy polski trener – wyniki w ostatnich latach go bronią i choć pojawiły się mniejsze lub większe wątpliwości w ciągu ostatniego roku co do jego możliwości, tak chyba ten Eurobasket już definitywnie wyjaśnił, że Milicić ma do zaoferowania dużo, a szczycić się może przede wszystkim przygotowaniem drużyny do meczu.

Mamy zespół inteligentny, który więcej i szybciej jest w stanie zrozumieć w porównaniu do miksu w drużynie klubowej, gdzie nie zawsze z uwagi na finanse jesteś w stanie wybrać graczy, jakich chcesz. Igor Milicić słynie z dobrej identyfikacji słabych i mocnych punktów, u siebie i u przeciwnika, więc pod tym względem możemy stwierdzić, że nasza kadra jest w dobrych rękach, będzie gotowa, będzie miała plan na środę. 

Odpoczynek

Między meczem w 1/8 finału i ćwierćfinałem mamy 3 dni odpoczynku – to dużo. Słoweńcy odpoczywają co prawda jeszcze więcej, ale to skupmy się na chwilę na sobie. Kilka dni przerwy naszym liderom pomoże bardzo, zwłaszcza przed meczem o być albo nie być, gdzie na szali trzeba zostawić wszystko, łącznie ze zdrowiem. Niewykluczone przecież, że nasi starterzy będą grali po 35 minut, wcale bym się nie zdziwił. 

Ten chociaż dzień przerwy był widoczny już w czasie meczów grupowych, a forma A.J. Slaughtera najbardziej dawała do zrozumienia – turniej jest męczący. Amerykanin ma już 35 lat, nie możemy od niego wymagać bycia pod prądem przez 70 minut gry w ciągu powiedzmy 30h. Świeży A.J. to dużo lepszy A.J., skuteczniejszy, który „ma z czego rzucać”, bo nogi go zdecydowanie bardziej niosą. Te kilkadziesiąt godzin to także czas na lepsze przyswojenie planu na mecz – musimy być cwani, sprytni, bo w wymianie po prostu polegniemy. 

Trójki

Polska w tym turnieju trafia za 3 na lepszym procencie niż Słowenia –33,8% do 31,9% – ciekawe prawda? Jestem przekonany, że o losach tego meczu w dużej mierze zadecydują właśnie rzuty z daleka – kto będzie kreował sobie lepsze pozycje i kto będzie je częściej zamieniał na punkty.

Często jest tak, że drużyna słabsza technicznie i fizycznie od rywali jest zmuszona do oddawania trójek – bo po prostu nie jest w stanie dostać się do obręczy. Nie ma wątpliwości, że Słoweńcy będą naciskać, będą nam przeszkadzać w stworzeniu ataku pozycyjnego, więc siłą rzeczy ciężar gry przesunie się dalej od kosza. Czemu to nie miałby być nasz mecz? Michała Michalaka na przykład? 

Skoro Włoch, niejaki Marco Spissu, mógł zaaplikować Serbii 6 trójeczek, to może i ktoś z naszych reprezentantów będzie miał swój dzień.  

***

Środa, 20:30 – nie gramy meczu ze Słowenią, gramy o półfinał mistrzostw Europy i trzeba zrobić wszystko, żeby tam się dostać. Nie bać się i walczyć. Ja wierzę, myślę, że nie tylko ja – #DawajPolska. 

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

2 komentarze

Tomasik: Środa, 14 września 2022 - SuperBasket 14 września, 2022 - 12:49 - 12:49

[…] to nie będzie zwykły mecz koszykówki. Polska reprezentacja koszykarzy ma – jak słusznie zauważył Grzegorz Szybieniecki – 7,5 procent szans na awans do półfinału […]

Odpowiedz
Szybieniecki: Wierzyłem! - SuperBasket 15 września, 2022 - 00:43 - 00:43

[…] Wierzyłem. Tak naprawdę, bez ściemniania. Dowody, o tu >>> https://super-basket.pl/szybieniecki-dlaczego-wierze-w-wygrana-ze-slowenia/  […]

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet