LeBron, Curry, Giannis i Sochan na żywo! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>
Gwiazdorska opcja B
Victor Sanders jest oczywiście na tę chwilę najlepszym zawodnikiem w lidze, faworytem do MVP. Jest też liderem Anwilu, który poprowadził ten zespół do już 15 zwycięstw w sezonie. Dużo gry w ataku zespołu z Włocławka jest na barkach Amerykanina – jak podpowiadają zaawansowane statystyki, praktycznie nigdy wcześniej w wygrywającym zespole nie było gracza tak dominującego posiadania (% kończonych akcji całego zespołu przez Sandersa był rekordowo wysoki, ponad 30%). Nie było też tak efektywnego, co także wypada podkreślić.
Jak bardzo Sanders by nie był świetny, jest tylko człowiekiem. Może trafić się słabszy dzień, może złapać szybko faule czy mieć po prostu katar. Może zagrać słabiej, co przecież pokazał mecz w Sopocie.
Teraz jednak Anwil na wypadek gorszej dyspozycji swojego lidera jest zabezpieczony. Tomas Kyzlink może przejąć na pewien czas rolę pierwszej opcji w ataku. Może wziąć na siebie trudne rzuty czy rozgrywanie pick and rolli. Na końcu, może wygenerować przewagę w akcji 1 na 1, co będzie miało znaczenie w play off. Anwil ma drugą gwiazdę na obwodzie, która ze sporą łatwością zdobyła 22 punkty w debiucie.
Uniwersalność
Reprezentant Czech to gracz obwodowy, ciężko go przypisać do konkretnej pozycji. W swojej karierze nie był raczej jedynką, ale trener Przemysław Frasunkiewicz na taki pomysł mówi (nie dosłownie) czemu nie. Jako dwójka i trójka odnajdzie się już na pewno, bo większość kariery właśnie tak grał.
Ta uniwersalność Kyzlinka sprawia, że właściwie może występować w każdej roli i tylko i wyłącznie potrzeby zespołu będą określały to, gdzie będzie on w danym momencie potrzebny. Jak wzmocnić zespół, który miał 14-2 i grał najlepszy basket w lidze? No chyba właśnie tak.
Kolejny zawodnik w prime
Na konferencji prasowej po meczu z Sokołem Łańcut, trener Frasunkiewicz w opisie Kyzlinka wspomniał, że już na pierwszy treningu Czech pokazał swoją jakość, że kilka razy podał tak, że od razu można było stwierdzić, że to gracz z wysokiej półki. Tomas grał nie byle gdzie – we Włoszech, we Francji czy w Niemczech, czyli generalnie w ligach mocniejszych niż PLK. Grał też w reprezentacji, całkiem przecież mocnej.
Do Anwilu trafił więc naprawdę świetny gracz, z wysokiej półki. Potwierdza też to zainteresowanie Tomasem Stali Ostrów, która przecież także szukała gracza do znaczącej roli i ma sporo gotówki do wydania (oferty dla Geoffreya Groselle’a tylko to potwierdzają). Kyzlink znacząco zwiększył siłę obwodu zespołu z Włocławka, który w ostatnich latach nigdy nie był tak mocny.
Czech to kolejny gracz w prime, w najlepszym momencie dla zawodowego sportowca. Kyzlink ma 31 lat, Joesaar 31, Garbacz 30, Sanders 29, Petrasek 29, Bell 28 – to jest zespół stworzony do wygrywania tu i teraz.
Zmiany krycia w obronie
Anwil w tym sezonie jeszcze jakoś za specjalnie nie wykorzystywał w obronie zmian krycia, ale prędzej czy później na pewno zacznie. Właściwie już zaczyna i transfer Kyzlinka tylko to prawdopodobnie przyśpieszy. W play off gra zwolni, ofensywa wielu drużyn zostanie uproszczona i na wierzch wyjdzie indywidualny talent poszczególnych zawodników. Tak przecież wyglądała chociażby zeszłoroczna seria ćwierćfinałowa z Kingiem Szczecin.
Kyzlink to nie tylko duży atut w ataku, ale także w obronie. Jest duży, fizyczny, może bronić przeciwko zawodnikom z wielu pozycji i na pewno będzie chciał to trener Frasunkiewicz wykorzystać. Już w pierwszym meczu na boisku zobaczyliśmy piątkę, w której na obwodzie biegali Sanders (196 cm), Kyzlink (198 cm) i Joesaar (198cm).
Pod koszem para Petrasek – Young także już nie raz udowadniała, że jest w stanie na nogach utrzymać się przeciwko niskim i szybkim rywalom. Anwil już wcześniej mógł zbudować podobną piątkę z Garbaczem, ale wtedy z kolei brakowałoby opcji na piłce po drugiej stronie parkietu. Kyzlink ten problem rozwiązuje. Najlepszą defensywa ligi może być jeszcze lepsza.
Jednak ból głowy
Ktoś na pewno straci swoją dotychczasową pozycję w zespole i minuty. Kyzlink nie jest uzupełnieniem składu, jest graczem na 25 minut w meczu, pewnie nawet zawodnikiem, którego trener będzie chciał mieć w kluczowych momentach na parkiecie. Jak świetna by nie była atmosfera we włocławskim zespole, to ktoś będzie musiał przełknąć gorzką pigułkę, ktoś będzie poszkodowany. Może teraz jeszcze nie, ale jak wróci Kamil Łączyński, to już na pewno.
Trener Frasunkiewicz jednak jasno zaznaczył na ostatniej konferencji – Nie jesteśmy tu po to, by gracze rozmyślali czy decydowali, że będą grali więcej czy mniej. Przy podpisywaniu kontraktów było mówione, że mamy mocny zespół i mamy swoje cele. Naprawdę nie interesuje mnie to, czy komuś się podoba czy nie, czy gra więcej czy mniej. (…) Jestem po to zatrudniony, by wygrywać mecze.
Dobro drużyny jest na pierwszym miejscu, ale nie ma co się oszukiwać, że ciężka praca, głównie psychologiczna, czekać będzie trenera Frasunkiewicza.
LeBron, Curry, Giannis i Sochan na żywo! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>