Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Zanim Spurs wiosną tego roku z 9 numerem draftu wybrali Jeremy’ego Sochana to właśnie Josh Primo uchodził za gracza, z którym wiązali największe nadzieje. W poprzednim drafcie poświęcili na niego 12. wybór. Pozyskanie Primo przez klub z San Antonio nie było wówczas dla obserwatorów oczywiste – w większości przewidywań był notowany na niższych pozycjach. Ale był też najmłodszy ze wszystkich kandydatów i Spurs – zgodnie z zapewnieniami powtarzanymi przez kolejnych wiele miesięcy – widzieli w nim przyszłą gwiazdę. Nie tylko swojego klubu, lecz całej NBA.
Jeszcze dwa tygodnie temu nic nie wskazywało na nagłe rozstanie. Spurs zagwarantowali wówczas trzeci rok debiutanckiego kontraktu Primo (4,3 mln dol. na sezon 2023/24). I nagle, kilkadziesiąt minut przed piątkowym meczem z Chicago Bulls – boom. Primo wyleciał z San Antonio mniej więcej w taki sposób:
Spurs pogodzili się z tym, że wypłacą zawodnikowi 8,4 mln dol. za kolejne dwa lata, lecz nie chcą go więcej widzieć na oczy. „Wierzymy, że rozstanie to najlepsza decyzja dla obu stron” – napisał klub w lakonicznym komunikacie.
– Czytaliście nasz oświadczenie? Nie mam w tej kwestii niczego więcej do dodania – ucinał jakiekolwiek spekulacje po zakończeniu spotkania z Bulls Gregg Popovich.
W poprzednim sezonie trener Ostróg niejednokrotnie miał do Primo pretensje za wiele boiskowych decyzji i co chwila karnie sadzał go na ławce rezerwowych. Ale takiego rozstania nikt nie był w stanie przewidzieć. Nie ma wątpliwości, że nie chodziło o aspekty koszykarskie.
„Staram się sobie poradzić z pewną traumą z przeszłości i teraz skupię się tylko na tym. Mam nadzieję móc o tym więcej opowiedzieć w przyszłości i pomóc innym, którzy zmagają się z tego typu problemami” – napisał w swoim oświadczeniu Primo.
Jest raptem o kilka miesięcy od Sochana starszy – dopiero podczas najbliższej Wigilii skończy 20 lat.
Przeciętną reakcję przeciętnego sympatyka Spurs na zwolnienie Primo wyrażoną mimiką twarzy możecie doskonale zaobserwować na początku poniższego filmu: