Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Początek sobotniego meczu nie zapowiadał dominacji gości. Wręcz przeciwnie – to zawodnicy Cedrica Heitza prowadzili po pierwszej kwarcie aż 13 oczkami (29:16). Rywali trójkami karcił Sterling Gibbs (16 punktów, 4/7 za 3 i 6 asyst), a doskonałe zrozumienie było widoczne na linii Tayler Persons – Joey Brunk. Od tego momentu przewaga gospodarzy już jedynie malała.
Im bliżej było końca meczu, tym bardziej walka toczyła się pod dyktando Startu. Już druga kwarta była popisem Scoochiego Smitha, który rzucił wówczas aż 15 punktów (w całym meczu 23 i dodatkowo aż 13 asyst!). W głównej mierze dzięki niemu Start wrócił do gry, schodząc do szatni z zaledwie dwoma punktami straty (46:44).
Po zmianie stron ujrzeliśmy dwa inne zespoły. Torunianie, którzy musieli poradzić sobie bez Dallasa Waltona, byli ewidentnie zmęczeni. Tymczasem podbudowani świetną kwartą lublinianie szli za ciosem. W trzeciej kwarcie żadna z drużyn nie potrafiła przejąć kontroli, ale w ostatniej to Start był ewidentnie mniej zmęczony. To właśnie wówczas jego największe gwiazdy – Smith, Gabe DeVoe (19 pkt), Cleveland Melvin (14) i Klavs Cavars (18 punktów i 13 zbiórek) potwierdziły, że są graczami, którzy mogliby walczyć o wyższe cele niż utrzymanie w PLK.
Trzy ważne rzuty za 3 punkty trafił dla Startu Kacper Młynarski, który wcześniej w tym sezonie był skłócony z prezesem Startu i na kilka tygodni odsunięty od gry. Zdobywając 9 punktów 31-letni skrzydłowy uzyskał 75 proc. dorobku polskiej rotacji lubelskiej drużyny. Trzy pozostałe punkty były dziełem Michała Krasuskiego.
Trener Twardych Pierników postawił w sobotę wszystko na jedną kartę – Gibbs i Brunk grali po niemal 39 minut, a Persons ponad 34. Nieprzemyślana rotacja w trzeciej kwarcie doprowadziła do tego, że w ostatnich minutach liderzy opadli z sił i goście bez problemu powiększali prowadzenie.
Przez własną porażkę, a także w efekcie wygranej GTK z Kingiem, Pierniki mocno skomplikowały sobie dalszą walkę o utrzymanie. Ale szans nie straciły. W następnej kolejce zagrają arcyważne wyjazdowe derby z Astorią, która jutro zagra jeszcze w Słupsku. Jeśli bydgoszczanie do końca sezonu wszystko przegrają, a Pierniki wygrają oba mecze (lub po prostu odrobią w Bydgoszczy 4-punktowe straty z pierwszego spotkania), to wówczas zespół z Torunia zostanie w PLK.
Jest też jeszcze możliwy wariant, w którym z PLK mógłby się pożegnać przy komplecie porażek klub z Gliwic. Aby tak się stało, Pierniki musiałyby wygrać dwa ostatnie mecze (z Astorią i właśnie GTK), bydgoszczanie zwyciężyć w Słupsku i/lub Dąbrowie Górniczej, a Start z MKS w Lublinie i/lub w Stargardzie.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>