Luke Nelson nie pojechał z Anwilem na mecz do MKS, a ponieważ jego problemy zdrowotne ciągną się już trzeci miesiąc w naturalny sposób sytuacja powoduje, że spekulacje na temat przyszłości Brytyjczyka w zespole z Włocławka się nasilają. Po meczu w Dąbrowie Górniczej trener Anwilu Selcuk Ernak pytany o przyszłość rozgrywającego, który w początkowym zamyśle miał być przecież obok Michała Michalaka liderem zespołu, dość jasno zadeklarował, że wciąż liczy na to, iż Nelson wróci do jego zespołu.
– W mijającym tygodniu sztab medyczny zadecydował, że Luke musi być poddawany jedynie zabiegom rehabilitacyjnym. W kolejnym ma rozpocząć ćwiczenia oraz treningi. Gdy to się stanie, będziemy wiedzieli kiedy wróci do gry. Jak tylko będzie gotowy, wróci do zespołu – zapewnia szkoleniowiec Anwilu.
Włocławianie ostatecznie wygrali w Dąbrowie Górniczej pewnie. Gdy Kamil Łączyński (8 punktów, 5 asyst) był przez 30 minut na boisku, Anwil okazał się lepszy od MKS aż o 23 punkty. Najwięcej punktów dla gości zdobył Michał Michalak (22 punkty), a dobrze grał spisywał się także Nick Ongenda (11 punktów, 4 zbiórki). Wobec braku Nelsona 13 minut gry otrzymał Bartosz Łazarski (3 punkty).
Gospodarzy nie uratowało 27 punktów Teyvona Myersa i 17 Tylera Cheese’a. Raymond Cowels zdobył ich 11, ale po raz kolejny nie imponował skutecznością (1/8 z gry, 0/6 za 3).
Pewnie dwa punkty zdobył w sobotę także Trefl, który poradził sobie z osłabionym brakiem leczącego uraz najlepszego asystenta PLK Mario Ihringa. Zastępujący Słowaka Kacper Gordon grał dobrze (19 punktów, 5 asyst), ale na mistrzów Polski to nie wystarczyło.
Sopocianie jako druga drużyna w tym sezonie PLK mają na koncie dwucyfrową liczbę zwycięstw. Znów nadspodziewanie dobrze w barwach Trefla wypadł Darious Moten (15 punktów, 6/10 z gry, 8 zbiórek). Keondre Kennedy w swoim debiucie w ciągu 15 minut do 5 punktów dołożył też 3 asysty i 2 zbiórki. Trefla ma bardzo szeroki skład, więc tylko Nick Johnson (9 punktów i 7 zbiórek) spędził w sobotę na boisku ponad 30 minut.
Dziki Warszawa rok temu w ostatniej chwili straciły szansę udziału w turnieju finałowym o Puchar Polski i tym razem sytuacja może się powtórzyć. W sobotę podopieczni Krzysztofa Szablowskiego w żaden sposób nie byli w stanie rozruszać ataku w starciu z bardzo dobrym defensywnie zespołem Czarnych. Przegrali aż 66:81 i długo nie czekali z reakcją na ten wynik.
Chwilę po zakończeniu meczu szefowie warszawskiego klubu ogłosili, że ich nowym zawodnikiem został Nikola Radicević – serbski rozgrywający, mający za sobą wiele lat gry w hiszpańskiej ACB. 30-latek ma za sobą także epizod w PLK (kilka lat temu w barwach Trefla Sopot). Ten sezon Radicević rozpoczął w barwach Morabanc Andorra – w 9 meczach notował średnio 5.1 punktu oraz 1.2 asysty.
W spotkaniu z Czarnymi mający problemy z organizacją swojej gry warszawianie trafili zaledwie 5 z 23 rzutów za 3. Gości do zwycięstwa poprowadził znajdujący się ostatnio w wyśmienitej formie Michał Nowakowski, który sam trafił ich więcej trójek od całej drużyny gospodarzy (6/17), zdobywając 18 punktów. 16 dołożył Alex Stein, a najskuteczniejsi w barwach gospodarzy byli Janari Joesaaar (17) i Andre Wesson (12).
Dołączenie Radicevicia do składu Dzików nie oznacza, że zespół z Warszawy wykupi dodatkową licencję uprawniającą do gry sześcioma obcokrajowcami.
O czwartym meczu soboty z PLK, tym najciekawszym – w którym Śląsk ostatecznie dość pewnie pokonał 85:73 Legię – możesz przeczytać TUTAJ.