Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
Powiedzmy sobie to szczerze – za oceanem, w gronie 450 najlepszych zawodników świata, Swiatosławowi Mychajlukowi po prostu nie wyszło. Zawodnik, który w NBA jest znany jako Svi karierę rozpoczynał w barwach Lakers cztery lata temu. Niektórzy wierzyli, że będzie godnym następcą innej ukraińskiej gwiazdy – Slavy Medwiedienko, który przez kilka lat z perspektywy ławki rezerwowych Lakers na początku XX wieku miał szansę obserwować cienie oraz blaski epoki Shaqa i Kobego.
Mychajluk na początku podglądał LeBrona Jamesa. Ale tylko przez kilkanaście tygodni. Już w połowie debiutanckiego sezonu został przez Lakers przehandlowany. Później miewał niezłe momenty w fatalnych Detroit Pistons i słabsze w Oklahoma City Thunder. O tym, że nie jest to koszykarz, obok którego można przejść obojętnie, miał jeszcze rok temu świadczyć fakt, że dwuletnią umowę podpisali z nim Toronto Raptors. Pieniądze jak na standardy NBA zaproponowali niewielkie (3,6 mln dol.), ale klub Masai Ujiriego słusznie uchodzi za jeden z tych, który ma nosa do pozyskiwania utalentowanych graczy znikąd.
Pierwszy rok w Toronto nie okazał się jednak dla Mychajluka udany: 56 meczów, 12,8 minuty i najgorsze w karierze 30,6 proc. skuteczności rzutów za 3. Efekt? Dosłownie dwa dni przed rozpoczęciem EuroBasketu Swiatosław dowiedział się, że Raptors postanowili go zwolnić.
Klub z Toronto wypłaci mu co do centa pełne, gwarantowane wynagrodzenie – 1,9 mln dol.. Ale świadczenia pracy od Mychajluka już nie wymaga.
To musiało zaboleć.
A raptem dwa dni wcześniej Swiatosław nie potrafił poprowadzić drużyny narodowej do wygranej z Islandią w eliminacjach do MŚ 2023. Ukraińcy przegrali też na własnym boisku z Włochami i z dorobkiem jednej wygranej w sześciu meczach szanse awansu mają już tylko iluzoryczne.
Powodów do optymizmu tydzień temu drużyna prowadzona przez byłego zawodnika kilku polskich klubów Ainarsa Bagatskisa nie miała wielu. Pewne zwycięstwo w pierwszym meczu spowodowało jednak, że lont się zaczął palić. Po wygranej 90:61 z Wielką Brytania przyszła kolejna – 74:73 z Estonią. Mało? Ukraińcy wzięli też rewanż na Włochach, pokonując ich w Mediolanie aż 84:73.
Przegrane z Grecją (77:79) i Chorwacją (85:90) nie odebrały im już drugiego miejsca w grupie C. My cieszymy się, że zagramy w Berlinie z Ukraińcami, ale – co tu dużo mówić – sami też jesteśmy dla nich wymarzonym rywalem.
Mychajluk to urodzony strzelec. Na EuroBaskecie trafia prawie 42 proc. rzutów z dystansu. W trzech wygranych meczach był najlepszym snajperem drużyny. Zdecydowanie najlepiej zagrał w tej najważniejszej próbie – z Włochami.
To od niego w grze Ukraińców zależy najwięcej. W najbliższych dniach praca Igora Milicicia i jego sztabu szkoleniowego będzie się skupiała zapewne właśnie na sposobach ograniczania poczynań Mychajluka. Mateusz Ponitka i Michał Sokołowski wydają się być graczami do tego zdania stworzonymi. Polacy mają Ukraińcom coś do udowodnienia – przecież to z nimi rozegrali pierwszy sparing podczas sierpniowych przygotowań do EuroBasketu. Cztery tygodnie temu w Stambule polegli aż 60:88.
Obok Swiatosława najważniejsze role w drużynie naszych najbliższych rywali odgrywają trzej inni doświadczeni gracze, na których w niedzielę też będziemy musieli uważać.
Alex Len miał swego czasu – wedle założeń szefów Phoenix Suns – być następcą Marcina Gortata. Poświęcili na niego w 2013 wysoki, piąty wybór w drafcie. Ale Len nigdy do poziomu Polaka się nie zbliżył. Od dziewięciu lat utrzymuje się jednak na liście płac kolejnych klubów NBA. Gra role drugoplanowe, lecz dziesiątki europejskich środkowych za takie dałoby się pokroić. Na jego konto za grę w kosza wpłynęło dotychczas 35 mln dol. Na EuroBaskecie Len w każdym meczu dostarcza 7,8 punktu i 6,4 zbiórki.
Inny z najważniejszych pomocników Mychajluka Bohdan Blyzniuk też ma w CV amerykańską przygodę (w NCAA) i rok spędzony w lidze izraelskiej. W wieku 27 lat wciąż – jak na rzucającego obrońcę – właściwie nie potrafi, a nawet za bardzo nie chce rzucać, ale to on spędza na parkiecie najwięcej czasu (jako jedyny ponad 30 minut na mecz). Ważnym elementem ekipy Bagatskisa jest też Volodymyr Gerun, doświadczony skrzydłowy występujący od siedmiu lat w hiszpańskiej ACB.
– Czasy dla naszego narodu są ekstremalnie trudne, ale na EuroBasket wysyłamy najlepszą reprezentację w historii ukraińskiej koszykówki. Wierzymy w sukces – zapewniał przed wyjazdem do Włoch Mychajluk.
Słów na wiatr nie rzucał. Jeśli w niedzielę poprowadzi swoją reprezentację do ósemki najlepszych drużyn Europy nie tylko uraduje swoich spragnionych sukcesów rodaków, ale pewnie nieco zbliży się też do podpisania lukratywnej umowy w Europie. Choć w kuluarach mówi się, że Swiatosława wielkimi pieniędzmi kuszą także kluby z Chin.
Kłopot Ukraińca polega na tym, że dla Ponitki, pominiętego tego lata przez kilka klubów Euroligi, starcie z Mychajlukiem też będzie idealną okazją do przypomnienia o sobie szefom kilku zamożnych klubów na Starym Kontynencie.
W niedzielę na parkiecie hali w Berlinie powinno zacząć iskrzyć. W samo południe.
Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>