Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Ostatnie mecze PLK trochę nas rozpieściły jeśli chodzi o zdobycze punktowe. Po 10 minutach niedzielnego meczu we Włocławku można było więc być nieco zawiedzionym, bo obie drużyny miały spore problemy z trafianiem do kosza. Włocławianie przez pierwsze 15 minut nie byli w stanie wyjść ze skuteczności z gry poniżej 30%, a Spójnia z kolei przez cały mecz kręciła się w okolicach 35% skuteczności z gry, by ostatecznie skończyć właśnie na tej wartości.
Anwil w pierwszej połowie starał się kreować pozycje do rzutu w sposób bardziej zespołowy niż goście, którzy bazowali na indywidualnych popisach obwodowych, albo na dograniach pod kosz do Aleksandara Langovicia. Z presją włocławskiej defensywy nie radził sobie zbyt dobrze punktowy lider PGE Spójni, czyli Devon Daniels, który skończył ten mecz z tylko dwoma celnymi rzutami z gry z 10 prób.
Gospodarze w końcu znaleźli tego jednego koszykarza, na którym tego dnia można było oprzeć swoją ofensywę. Luke Petrasek trafił kilka rzutów z rzędu (w sumie 19 punktów, 6/13 z gry), do tego pobił się na tablicach (10 zbiórek) i Anwil wyszedł nawet na 10-punktowe prowadzenie.
Spójnia zaraz po przerwie odpowiedziała jednak świetną grą Stephena Browna (17 punktów), który trafiał naprawdę trudne rzuty nad rękoma dużo wyższych obrońców. Przewaga gospodarzy stopniała i zrobiło się wręcz nieco nerwowo w obozie Anwilu.
Przez większość meczu nie mógł się wstrzelić lider gospodarzy, Victor Sanders. Amerykanin zaczął to spotkanie od 6 niecelnych trójek. Nie szło także Jakubowi Garbaczowi, który mimo niezłych pozycji na obwodzie, trafił tylko 2 rzuty zza łuku z 8 prób.
Jednak kiedy przyszło co do czego, czyli kiedy mecz wkroczył w decydującą fazę, to Victor Sanders wziął sprawy w swoje ręce i nie zawiódł. Większość akcji kończył samodzielnie, bawiąc się z obrońcami. Mimo że wcześniej wyraźnie mu nie szło, tak w czwartej kwarcie zaczął trafiać swoje firmowe rzuty z przetrzymania, był prawie bezbłędny na linii (8/9) i w końcu także przełamał się z dystansu. Zdobył 12 z 20 punktów Anwilu w czwartej kwarcie, 10 ostatnich w meczu, a spotkanie zamknął niewiarygodna trójką z jednej nogi (ostatecznie 22 punkty, 6/15 z gry).
Włocławianie dalej więc są niepokonani (bilans 11:0) – tym razem nie dała rady im Spójnia, 78:69.
Statystyki z meczu Anwil Włocławek – Spójnia Stargard >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>