Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Pisk butów nie jest zbyt często słyszalny w Hali Mistrzów. Tak jednak było w środę, choć nie ma co się za bardzo dziwić, starcie z rumuńskim CSU Sibiu od sparingu różniło się tylko opakowaniem z logo FIBA Europe Cup.
Ani Anwil, ani Rumunii szans już na awans przed tym meczem nie mieli, więc jego wynik znaczenia żadnego nie miał. Temperatura była więc bardzo letnia, a granie dość leniwe. Krótki indywidualny zryw Victora Sandersa dał Anwilowi prowadzenie, który potem trzeba było tylko utrzymać. Już w pierwszej kwarcie na parkiecie zameldowali się Igor Wadowski i Bartosz Łazarski. Ten pierwszy przez długie minuty prowadził grę Anwilu, bo poza grą w tym spotkaniu był oszczędzany Kamil Łączyński. Wadowski zamknął pierwszą kwartę (ostatecznie niezaliczoną) trójką o tablice, a w całym spotkaniu zdobył 2 punkty i rozdał 2 asysty.
Trójka Janariego Joesaara dała Anwilowi w trzeciej kwarcie po raz pierwszy prowadzenie +20. Rumuni byli bardzo nieskuteczni, kompletnie nie radzili sobie z obroną zespołu z Włocławka, który za to w ataku punktował praktycznie co akcję. Sanders odprawiał swoje czary, aż sam uśmiechnął się pod nosem po jednej z akcji, w której bardzo łatwo dostał się do obręczy i zdobył punkty (w sumie 12).
Nieco więcej życia pojawiło się na włocławskich trybunach, kiedy akcje na siebie dostał Łazarski. Nastolatek z Anwilu zagrał w tym meczu łącznie przez 16 minut i zdobył w tym czasie 2 punkty, rozdał także 2 asysty. W ostatniej kwarcie na parkiecie już prawie wcale nie pojawili się liderzy, a rezerwowy zestaw gospodarzy dociągnął zwycięstwo i 13-punktową zaliczkę.
Ubiegłoroczny triumfator tych rozgrywek wygrał na pożegnanie z europejskimi pucharami 84:71. Całość spotkania można zobaczyć tutaj:
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
1 komentarz
Niestety zadecydował jeden mecz i blad sędziów ze Anwil nie gra dalej to wielka szkoda dla Klubu z takim skladem w tym roku. I szkoda ze Legia niebograla Oradei. Może wtedy byla by sansa na wyjście z grupy.