PGE Start Lublin i Orlen Zastal Zielona Góra – tak powinny niebawem brzmieć nazwy dwóch drużyn, które występują w PLK.
Start z bilansem 7-5 jest jednym z zaskoczeń obecnego sezonu. Lublinianie pod wodzą Wojciecha Kamińskiego – pomijając fatalny, grudniowy występ przeciwko zdziesiątkowanej Dzikom w Warszawie – spisują się w ostatnich tygodniach znakomicie. Kilka świetnych spotkań ma za sobą Tyran De Lattibeaudiere (śr. 15.3 punktu oraz 6.8 zbiórki), a jednym z większych objawień sezonu staje się powoli Courtney Ramey (śr. 15 pkt, 4.6 asysty). Na dodatek obiecująco w kilku pierwszych meczach wypadł pozyskany w momencie kontuzji Manu Lecomte’a Amerykanin Tevin Brown (16.8 pkt i 4.5 zbiórki).
Nie można wykluczyć, że już w sobotnim meczu ze Spójnią w Stargardzie Start zagra z szóstką obcokrajowców, bo reprezentant Belgii już wznowił treningi. Aby móc wystawić do gry maksymalną liczbę obcokrajowców Start musi do kasy PLK wpłacić, jako zespół nie występujący w żadnych rozgrywkach europejskich, 200 tysięcy złotych za szóstą licencję dla gracza zagranicznego. Będzie go na to stać.
Nieoficjalne informacje o pozyskaniu nowego sponsora przez lubelski klub krążyły po środowisku już od dłuższego czasu. Z naszych wynika, że zostanie nim PGE.
Start od lat ma problemy sportowe i w trakcie 10 lat występów w PLK zdołał wygrać tylko jeden mecz playoff, to pod względem finansowym od lat uchodzi za jeden ze stabilniejszych ośrodków. Dotychczas jego jedynym sukcesem był srebrny medal przyznany w dość dyskusyjnych okolicznościach w trakcie sezonu przerwanego przez pandemię. W tym sezonie lublinianie zamierzają w końcu ponownie awansować do playoff. Wykupienie licencji dla szóstego obcokrajowca wcale nie musi być ostatnim ruchem kadrowym Startu.
Zastal Zielona Góra, jeśli chodzi o rozbieżność między stabilizacją finansową a sukcesami sportowymi, znajduje się na przeciwległym krańcu drużyn PLK. Pięciokrotny zdobywca tytułu mistrza Polski (ostatni raz w 2020 roku) od lat także po swoje największe sukcesy sięgał, grając „na kredyt”. W ostatnich latach wpadł w ogromne tarapaty finansowe. Jeszcze na początku poprzedniego sezonu, wciąż zrządzany przez Janusza Jasińskiego, stał na skraju bankructwa.
Ostatecznie klub zmienił właściciela i przetrwał. W tym sezonie po nieudanym początku rozgrywek i kilku kolejnych porażkach nowi szefowie Zastalu sprowadzili legendę klubu Waltera Hodge’a, po chwili zatrudnili także nowego trenera Vladimira Jovanovicia. Drużyna z ostatniego miejsce w tabeli przebiła się na 12. Obecnie Zastal z bilansem 5-7 traci zaledwie punkt do ósmej pozycji, która gwarantuje grę w lutowym turnieju finałowym o Puchar Polski.
Liderem Zastalu jest w tym sezonie wszechstronny Sindarius Thornwell (14.0 punktu, 5.8 zbiórki i 3.3 asysty), a coraz lepiej spisuje się także energetyczny podkoszowy Wesley Harris (15.4 pkt i 5.8 zbiórki). Z tygodnia na tydzień swój rytm odzyskuje także Filip Matczak (10.3 pkt i 4.2 asysty).
Drużynę czekają jeszcze zmiany personalne. Mogą nie muszą być tylko i wyłącznie związane z tym, że Walter Hodge (8.3 pkt i 4.5 asysty) zgodnie z zapisami swojego krótkoterminowego kontraktu niebawem opuści drużynę i Zastal będzie musiał zakontraktować rozgrywającego. Nie można wykluczyć, że szefowie drużyny będą chcieli ją wzmocnić w jeszcze większym stopniu.
Umowa z Orlenem powinna znacząco poprawić kondycję finansową klubu. Inna sprawa, że Zastal wciąż nie spłacił wszystkich swoich zobowiązań z ubiegłych lat, więc szaleństwa finansowego i pogoni za wszelką cenę za playoff w Zielonej Górze raczej nie należy się spodziewać.
Najbliższy mecz Zastal rozegra w niedzielę – z Czarnymi w Słupsku.
12 komentarzy
porąbane, kolejne układy jak anwil za nasze skradzione pieniądze, to nasze firmy, czyli Skarbu Państwa
porabane, jesli te firmy by byly finansowane z budzetu pnstwa ale one same wypracowuja zyski i maja swoj budzet na dzialania marketingowe. Orlen szeroko wspiera sport a w 2025 roku odpada F1 (juz wiadomo) wiec zostanie pokazana suma na kontach dzialu marketingu 😉
Ale powinny one zasilić konto ligi i na podstawie określonych kryteriów tak jak to było w lidze VTB w czasach gdy grał tam Zastal, jak np. frekwencja na meczach, działania marketingowe czy stosunek budżetu do zajętego miejsca trafić na konto klubów.
Tak dla przypomnienia zakompleksiony kibicu na punkcie Anwilu. Największym sponsorem klubu są kibice Anwilu – 3 tys. karnetów + bilety i masa sprzedanych gadżetów. Boli cię coś ?
głupcze, nic nie rozumiesz, to nasz zysk, jak już to wspierać sport, całą ligę a nie korupcja poszczególnych klubów.
Jak się ma sponsorowanie całej ligi do sponsorowania jednego w niej zespołu? Dziwnie to wygląda. Przy okazji, czy Orlen zabierze te okropne oczo_ebne banery z parkietów na rzecz jakiejś innej formy reklamy? Fatalnie to teraz wygląda, podwórkowo.
zdecydowanie lepiej sponsorować poszczególne kluby, chociaż nie powiem według jakiego klucza, niż związki sportowe, które swoimi pazernymi nieudolnymi działaczami-imprezowiczami te pieniądze stracą na wycieczki, imprezy, gadżety, hotele, samochody itd. itp.
Ten zysk nie jest własnością spółki tylko skarbu państwa czyli nasz. To nie jest prywatna spółka.
Tak, sama prawda, bo ludzie nawet nie mają o tym pojęcia, bo to niewolnicy.
Ostatnio kolega mi powiedział ile kluby dostają od Orlenu za reklamę, myślałem że się przewrócę 🙂 10 tys. zł w karcie paliwowej na sezon. hahahah To się nadaje do kabaretu jeżeli prawda
W sumie jakby każdy klub dostawał taka sama pulę z państwowych spółek to może miałoby to sens… np. każdy klub ekstraklasy dostaje powiedzmy 5mln rocznie a I ligowy 1 mln.
Dlaczego rozpada się klub kobiet z Polkowic ? Przydałby się jakiś artykuł na ten temat – czyżby kolejny przypadek klubu uzależnionego tylko od jednego sponsora ?