ZAJRZYJ NA KANAŁ SUPER BASKET TV NA YOUTUBE – DAJ SUBA!
Chwilę po rozpoczęciu trzeciej kwarty, gospodarze prowadzili nawet różnicą 8 oczek (48:40), ale od tego momentu mogliśmy zobaczyć słupszczan w ich najlepszym wydaniu – twardych w obronie i skutecznych. W zaledwie 5 minut role w meczu się odwróciły – goście przejęli inicjatywę, wychodząc nawet na 10-punktowe prowadzenie (60:50).
Nie byłoby tego zwycięstwa Czarnych, gdyby nie Brae Ivey. Był liderem zespołu, atletyzmem dominując nad obrońcami Trefla. Zdobył 21 punktów i miał 9 zbiórek oraz wymusił aż 10 fauli. Takiego nastawienia do gry – prezentowanego teraz także przez zadziornego Jakuba Schenka – często ekipie ze Słupska brakowało w pierwszych kolejkach sezonu.
Ważne punkty dla Czarnych zdobywali Polacy – Schenk 12, Witliński 10, Musiał 9, Chyliński 6 – każdy z nich odegrał istotną rolę w tym spotkaniu. Słupszczanie trafili 46% trójek, znacząco też wygrali zbiórkę (41 do 26).
W wygranej nie przeszkodziła dzięki temu nawet słabsza forma Shavona Colemana czy zagubienie De’quona Lake’a, który w niespełna 11 minut spadł za 5 przewinień. Zespół Mantasa Cesnauskisa popełnił zdecydowanie za dużo (21) strat, ale zdołał to nadrobić bardzo dobrą obroną.
Czarni grają w tym sezonie w kratkę, przez co zamykają I rundę z ujemnym bilansem 7-8. Zmiany w składzie wyglądają na trafione, teraz wypada czekać na częstsze zwycięstwa. Serię rewanżową słupszczanie zaczną od dwóch wyjazdów – do Gdyni i Ostrowa.
Statystyki z meczu Trefl Sopot – Czarni Słupsk >>