PGE Spójnia Stargard rok temu w ćwierćfinale playoff sensacyjnie ograła Anwil i wystąpiła w półfinale. Obecnie po niedzielnej porażce 80:92 z Orlenem Zastal spada już w przepaść, na dole której widnieje napis „Pekao 1 liga”.
Aby się w tej drodze zatrzymać, w ostatniej kolejce nie tylko będzie musiała ograć Dziki w Warszawie, ale także liczyć na to, że ktoś poda jej pomocną dłoń – chodzi o grając już o nic GTK, który zmierzy się ze zdeterminowaną do granic możliwości, bo wciąż zagrożoną spadkiem AMW Arką w Gdyni.
Czy to możliwe? Teoretycznie tak. Czy realne? Niekoniecznie. Abstrahując od tego, że Dziki będą walczyły o zachowanie 10. miejsca w tabeli – bo wciąż mogą zostać teoretycznie wyprzedzone nie tylko przez Orlen Zastal, ale także Taosmix Rosiek Stal – to zespół z Gliwic niezwykle ważny dla siebie niedzielny mecz, wygrany 90:86 z Treflem nie kończył w pełni sił (poobijani Łukasz Frąckiewicz i Michael Oguine).
W Stargardzie smutek i brak powodów do jakiegokolwiek optymizmu.
W meczu z Treflem Frąckiewicz i Oguine zdobyli dla GTK wspólnie 32 punkty, a swoje trzy grosze do wygranej na wagę utrzymania w PLK dołożyli także Martins Laksa (21 punktów, 4/6 za 3) i Mario Ihring (14 punktów, 9 asyst).
Jeśli kibice Trefla liczyli na to, że ich koszykarze chwilę przed rozpoczęciem playoff wykażą się zwyżką formy – przeżyli spore rozczarowanie. Na nic zdała się skuteczność Keondre Kennedy’ego (27 punktów, 9/12 z gry), czy jak zwykle ambitna walka Jakuba Schenka (15 punktów, 7 asyst). Mistrz Polski nie przypomina drużyny gotowej do walki o obronę tytułu, a z bilansem 19-10 przed ostatnim meczem z Czarnymi na własnym parkiecie nie jest nawet pewny drugiego miejsca w tabeli. Ostatecznie może zakończyć sezon zasadniczy nawet na czwartym.
Teoretyczne szanse nawet zdobycie na linii mety nawet drugiego miejsca w tabeli oprócz Trefla i Legii, która w sobotę pewnie ograła Śląsk, ma wciąż PGE Start (18-11), który w niedzielę dzięki wygranej 89:82 w Ostrowie Wielkopolskim oraz korzystnym wynikom innych meczów jako trzeci obok Anwilu i Trefla zapewnił sobie miejsce w Top6 oraz grę w playoff. Najwięcej punktów dla Startu w tym niezwykle dla niego ważnym meczu zdobyli Tevin Brown (18) i Osumane Drame (16).
Dla lubelskiego klubu pewny występ w playoff to ogromny sukces. W trakcie poprzednich 10 lat Start w fazie finałowej wygrał tylko jeden mecz. Teraz jest całkiem blisko miejsca w Top4 i tego, by mieć realne szanse nie tylko o drugie zwycięstwo, ale także – na walkę o pierwsze zwycięstwo w serii.
Za tydzień lubelska drużyna swój ostatni mecz zagra z nie walczącym już od tygodnia właściwie o nic – choć wciąż wygrywającym mecz za meczem – Anwilem (24-5). W niedzielę lider PLK nie bez problemów, ale ostatecznie ograł 95:91 MKS Dąbrowa Górnicza. Najwięcej punktów dla niego zdobyli Justin Turner i ewidentnie sprawdzany przez Selcuka Ernaka w większej roli PJ Pipes (po 19).
W barwach gości szalał amerykański duet Cobe Williams (28 pkt) – Tyler Cheese (20). Niewiele brakowało, by ten pierwszy po raz drugi w tym sezonie wyjechał z Hali Mistrzów jako zwycięzca. Wcześniej dokonał tego w meczu FIBA Europe Cup jako gracz Charleroi. W trzeciej kwarcie jego MKS prowadził nawet 63:53, lecz końcówka należała już do Anwilu.
Dopiero w czwartej kwarcie wygraną w Toruniu – po niezwykle ofensywnym meczu zakończonym wynikiem 103:101 w regulaminowym czasie gry – zapewnił sobie King. W końcówce przy dwupunktowej przewadze gości dwa rzuty wolne spudłował Przemysław Żołnierewicz, ale rzut za 3 punkty na wygraną Grzegorza Kamińskiego oddawany równo z końcową syreną był niecelnny.
Dzięki wygranej wicemistrzowie Polski zwiększyli szanse bezpośredniego awansu do playoff. Obecnie wraz z Czarnymi i Górnikiem z wynikiem 17-12 zajmują w tabeli miejsca 5-7, a w ostatniej kolejce podejmą w nie będącej ich twierdzą Netto Arenie świetnie spisującą się na wyjazdach (7 kolejnych zwycięstw) Legię.
Wszystkie mecze ostatniej kolejki sezonu zasadniczego rozpoczną się w najbliższą środę o godz. 20. Emocji i podglądania wyników innych spotkań przez asystentów trenerów na pewno nie zabraknie.
12 komentarzy
Cała Polska w cieniu Śląska!
Śląsk to jest cieniem samego siebie z ostatnich lat!
CPJŚ
Ja pierdolę!!!!Ani jednego zdania o Śląsku,a i tak ten debil wyszedł z nory.No,kurwa,totalne dno.
Hue, hue, hue, he. To teraz pytanko dla wszystkich inteligentnych inaczej zwolenników wrocławskiej blachary: czemu WIELKI GÓRNIK wygra w środę we Wrocławiu i można o to w ciemno stawiać dolary na orzechy? Tak, oczywiście – bo GÓRNIK jest w tym sezonie po prostu lepszy, to prawda. Bo gra ciekawszy basket – to fakt. Bo ma zespół – co jest u kurew rzeczą obcą, bo ma Pana Trenera, który motywuje, a nie bluzga, wyzywa i obraża swoich zawodników – to wszystko się zgadza i wystarczy do wygrania derbów. To jest sama prawda, ale i tak to nie jest zasadniczy powód porażki wrocławskiego ścierwa w najbliższym meczu. Odpowiedź znalazłem w tych fajnych tabelkach do wyliczeń procentowych i innych, do których ten serwis odsyła w kilku artykułach. Otóż bladź ma już ten komfort, że na bank zakończy sezon zasadniczy na 8 miejscu. Czy wygra czy nie – nic się tu nie zmieni. Ale ma jeden istotny atut w ręku: może sobie wybrać, z kim chce grać na wyjeździe jedyny mecz w I rundzie play-in, gdzie stawka będzie wysoka: uniknięcie Anwilu w ćwierćfinale ligi. Czy Grzechu albo Lizak to świry, które zdecydują ten kluczowy dla reszty sezonu mecz zagrać w Wałbrzychu, skoro śląsk na zwycięstwo ma tam szanse zasadniczo zerowe? NIE! A właśnie WIELKI GÓRNIK będzie niemal na pewno 7, jeśli we Wrocławiu przegra. Ścierwo nie będzie więc chciało wygrać derbów z GÓRNIKIEM we własnej hali, skoro dużo lepiej trafić im w play-in do Szczecina lub nawet do Słupska, niż do Wałbrzycha – bo tam wygrać będzie łatwiej niż w Wałbrzychu. Prosta kalkulacja, prawda? Śląsk odpuści zatem derby, bo dostać wpierdol u siebie od WIELKIEGO GÓRNIKA to dla wrocławskiej ściery rzecz dobra i korzystna. No taka sytuacja, co zrobić. Wobec tego wrocławskie pizdusie zadanie macie czytelne; podmyć się porządnie i wypiąć poślady, bo w środę przyjeżdża WIELKI GÓRNIK i was brutalnie zerżnie bez wazeliny, a wy jako rasowe kurwy będziecie z tego powodu bardzo zadowoleni i wdzięczni. Nic tu innego się nie wydarzy, matematyki nie oszukacie. Hue, hue, hue!!! Popularna, ogólnopolska pieśń patriotyczna o tym, iż cała Polska jebie śląska nabiera szczególnego znaczenia: skoro cała, to i Wrocław także, śląsk będzie więc jebał samego siebie – bo to jest dobre i korzystne dla wszystkich. Hue, hue, nie!!! Ktoś chętny się zakładać o ten mecz? Hue, hue, hue!!!
Wpół do czwartej nad ranem a w biedaszybie Stary Kaesiak analizuje szanse Wielkiego Górnika. Normalni ludzie o tej porze śpią i wypoczywają ale ten obłąkaniec smaruje swoim jadem kolejne zdania i wypisuje nam tutaj na forum swój ściek umysłu.
Coś niebywałego: wiemy już, skąd się bierze ta zwierzęca agresja i zbiorowe chamstwo w tzw. „kibicach” Górnika.
Ciężkie życie muszą mieć ci biedni ludzie w biedaszybach…
Na szczęście w tym roku Wyka i koledzy troszkę im ten żywot osładzają…
Kaesiak ty to chyba na jednym oddziale z Kugelmassem jesteście zamknięci xd
To jest jeden i ten sam osobnik, któremu się wydaje, że jest taki zabawny.
„Obecnie po niedzielnej porażce 80:92 z Orlenem Zastal spada już w przepaść”
To była porażka 80-82.
Pisz pod swoim nickiem, podrabiaczu. Może być np Luj, Słoneczko albo Lizaczek, wybierz coś.
WIELKI GÓRNIK WIELKI ŚLĄSK śmiać się chce. Dla reszty kraju to to samo.
Stary Kaesiaku, rękę masz lekką i zwinną, pewnie służy ci świetnie nie tylko do takich bystrych analiz..
A swoją drogą, to Lizak Team ciężko pracowali przez cały sezon, żeby Kaesiak mógł teraz taką przepowiednię trafną zaserwować.
Pozostało patrzeć z zainteresowaniem, czy ma rację…