Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Nash, w przeszłości dwukrotny MVP NBA, jeden z najwybitniejszych rozgrywających w historii, dopisał się do długiej listy wybitnych koszykarzy czy też szerzej – sportowców – którzy nie poradzili sobie na trenerskiej ławce. Żaden to wstyd. Magic Johnson nigdy się szczególnie swoich prób nie wstydził. Michael Jordan nawet nie próbował.
Larry Bird? Tak, on spróbował i odniósł sukces. Ale Larry Bird zawsze był wyjątkowy.
Generalny menedżer Brooklyn Nets Sean Marks w komunikacie o „rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron” podziękował Nashowi za pracę, podkreślając, że mierzył się z „szeregiem bezprecedensowych wyzwań”. Nash zrewanżował się dyplomacją na najwyższym światowym poziomie przekładającą się na „podziękowania za otrzymaną szansę”.
Nie wiadomo jak mocną pozycję ma obecnie w klubie Marks, lecz można się domyślać, że jest ona porównywalna z wiarą Bena Simmonsa w to, że zacznie trafiać piłką do kosza.
Nets są w fatalnej sytuacji sportowej. Nawet nie chodzi o to, że rozpoczęli sezon od dwóch zwycięstw w siedmiu meczach i zajmują odległe miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej, nie gwarantujące nawet udziału w fazie play-in. To dopiero początek sezonu, straty nie są wielkie, można je szybko odrobić. Gorzej, że Nets mają po prostu fatalnie zbudowany skład
– dwie rozkapryszone i już jednak lekko starzejące się gwiazdy: jedną o podejrzanym zdrowiu (Kevin Durant) oraz drugą o podejrzanym zdrowiu i chybotliwej chęci do uprawiania sportu (Kyrie Irving)
– jedną niedoszłą gwiazdę, która już nawet nie spogląda w kierunki kosza – Ben SImmons z 12 rzutów na mecz, które oddawał w barwach 76ers, biegając po boisku w koszulce Nets „zjechał” do niespełna sześciu
– duet zawodników podkoszowych Nik Claxton – Day’Ron Sharpe, być może najsłabszy w całej NBA
– zapchaną listę płac
– prognozowany do zapłaty podatek od luksusu w wysokości ok. 100 mln dol.
Sean Marks nie może mieć mocnej pozycji w klubie. Ale być może będzie mu jeszcze dawne zatrudnić – przynajmniej teoretycznie, podpisując się na umowie – następcę Nasha. Zostanie nim najprawdopodobniej zwolniony w dziwnych, nie do końca wyjaśnionych okolicznościach po tajemniczym romansie w miejscu pracy z Bostonu Ime Udoka.
W poprzednim sezonie Udoka awansował z Celtics do wielkiego finału NBA, bijąc po drodze już w pierwszej rundzie play-off 4:0 Nets. Durant musiał być pod wrażenie. Jeśli z obecnym składem drużyny z Brooklynu powtórzyłby ten sukces, nagrodę dla najlepszego trenera roku miałby jak w banku.
Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>