LeBron, Curry, Giannis i Sochan na żywo! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>
Dąbrowianie już od pierwszych minut chcieli narzucić swój styl gry – szybkie decyzje, szybkie rzuty. W przedmeczowym wywiadzie trener Boris Balibrea mówił jasno – tylko tak MKS może zaskoczyć Anwil.
Z bardzo dobrej strony w początkowych minutach pokazał się Dominik Wilczek, który pod nieobecność Marca Garcii wskoczył w znacznie większą rolę niż zazwyczaj. Rzucający MKS-u kilka razy ograł Jakuba Garbacza i po jego oraz Tylera Personsa akcjach gospodarze wyszli na 7-punktowe prowadzenie.
Anwil za to starał się od początku grać pod kosz, gdzie przewaga siły Żigi Dimca nad rywalami była niepodważalna. Słabiutko za to w ten mecz wszedł Victor Sanders. Lider Anwilu najpierw przestrzelił sam na sam z koszem, a potem trafił w kant tablicy. Amerykanin pozytywne akcje zanotował dopiero później, kiedy zaczął asystować do ścinających kolegów.
Goście jednak mają tak szeroki skład, że Sandersa wcale jakoś bardzo nie brakowało – Luke Petrasek przejął rolę pierwszej opcji w ataku, a Tomas Kyzlink zaczął świetnie rządzić piłką. Włocławianie na przełomie pierwszej i drugiej kwarty zaliczyli serię 20:1 i MKS został tym samym daleko z tyłu (25:37).
Gospodarze wrócili do meczu znów dzięki trafieniom pary Wilczek-Persons. Ten drugi już po 17 minutach miał na koncie double double – 13 punktów i 10 asyst do przerwy. Dużą serię zaliczyli w efekcie tym razem dąbrowianie i na przerwę zespoły z chodziły przy „prawie remisie” – 47:48.
W trzeciej kwarcie więcej było już Sandersa, który oprócz tego, że dalej szukał kolegów, trafił dwie trudne trójki. Goście, napędzani przez duet amerykańsko-czeski, który generował przewagi 1 na 1, wyszli na 8-punktowe prowadzenie. W drugiej połowie także o sobie przypomniał Lovell Cabbil, który ostatnio dostarczał masę punktów z ławki rezerwowych. Amerykanin szybko zdobył 8 oczek i znów zrobiło się blisko.
Anwil jednak z każdą minutą coraz lepiej bronił. Tayler Persons miał coraz mniej miejsca na swoje ulubione rzuty, a możliwości podania do Nica Carvacho były mocno ograniczone. MKS też jednak grał w defensywie coraz skuteczniej – gdyby nie liczne zbiórki w ataku Anwilu i punkty z ponowienia, włocławianom ciężko byłoby utrzymać przewagę.
Persons szarpał się z obroną Bella jak mógł i po kilku nieudanych akcjach wreszcie udało mu się zrzucić z siebie nieustępliwego rywala i trójką z jednej nogi zniwelował straty do 2 punktów. Rozgrywający MKS-u jednak na minutę przed końcem musiał zejść z boiska z uwagi na piąte przewinienie.
Anwil zamienił rzuty wolne na punkty i MKS mógł liczyć już tylko na szaleńcze rzuty. Xeyrius Williams rzeczywiście taką trójkę trafił, ale w odpowiedzi Bell także się nie pomylił. Dąbrowianie tym samym nie zdołali już dogonić gości – Anwil wygrał z MKS-em 87:84.
LeBron, Curry, Giannis i Sochan na żywo! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>