Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Miniony sezon dla klubu z Warszawy był nieudany i to już dawno wszyscy ustaliliśmy. Nieosiągnięcie stawianych sobie celów mogło zachwiać zarówno ambicjami Legii, jak i jej budżetem na kolejne rozgrywki. Ostatnie transfery, ale także jasne deklaracje chęci walki w Europie (jeśli nie uda się wywalczyć awansu do Ligi Mistrzów – w FIBA Europe Cup) zdają się jednak zaprzeczać wizji potencjalnego zejścia stołecznego klubu z ambicjami o piętro niżej. Przynajmniej jeśli chodzi o cele sportowe, ale pewnie w sporej mierze – także o finanse.
Na papierze mocniejszy tylko Anwil
Nawet jeśli tak gwiazdorskich kontraktów jak w zeszłym sezonie teraz w Legii nie będzie, tak Ray Cowels, Aric Holman i Christian Vital do „budżetowych” graczy nie należą. Legia jeszcze nie została do końca zbudowana, a już teraz wygląda ciekawie. Polacy z okolic reprezentacji (Michał Kolenda, Grzegorz Kulka, Dariusz Wyka, oby niedługo także Jakub Schenk), zagraniczni zawodnicy z wyrobioną już marką i jeden naprawdę obiecujący, czyli PJ Pipes. Obecnie chyba tylko Anwil „na papierze” wygląda w PLK lepiej.
Także dlatego, że ma już bardziej kompletny skład.
Nawet jeśli King Szczecin czy Śląsk Wrocław – a może jeszcze ktoś inny? – również przyspieszą z budową, to raczej ciężko się spodziewać, by sięgali po zawodników ze zdecydowanie wyższego poziomu. A Legia po trochę „oszczędnym” transferze Pipesa wykonała trzy bardzo konkretne ruchy.Jej wielkie ambicje znów nabrały sensu.
Holman najwszechstronniejszym podkoszowym PLK. I najlepszym?
Kiedy Anwil dopinał przedłużenie kontraktu z Victorem Sandersem można było tej decyzji jedynie przyklasnąć. Gwiazda ligi zostaje na kolejny sezon, jak tu nie chwalić? Podobnie jest z Aricem Holmanem, który pokazał się ze świetnej strony w drugiej połowie poprzedniego sezonu i był jednym z liderów Legii. Łatwość, z jaką Amerykanin zdobywał punkty przy jego wzroście robiła wrażenie. Podobnie jak umiejętności gry z piłką i wyczucie przy rozdawaniu bloków.
Szczupły Holman dawał radę także jako środkowy, co było dla mnie delikatnie zaskakujące. Mógłbym wymieniać jeszcze kolejne jego atuty – rzut, zdolność do zmian krycia – ale wszystko zmierza do jednego wniosku: to był najprawdopodobniej najwszechstronniejszy podkoszowy poprzedniego sezonu PLK. W kolejnym będzie najpewniej podobnie.
Czy to z automatu sprawia, że Holman będzie najlepszym zawodnikiem ligi na pozycjach 4/5? Nie. Ale jest wczesnym faworytem do tego miana. Szczególnie, że jego główny kontrkandydat – Aleksander Dziewa – opuścił PLK i wyjechał do Hamburga.
Powracająca wizja gradu trójek
Eksperyment z Geoffreyem Grosellem – bo tak to trzeba nazwać – trenerowi Wojciechowi Kamińskiemu nie wyszedł. Jego drużyny zawsze były „obwodocentryczne”, środkowi odgrywali w ataku niewielką rolę. Taka taktyka zaprowadziła go do zdobycia dwóch srebrnych medali – z Rosą w 2016 i z Legią w 2022. Rok temu Kamiński spróbował czegoś nowego. Postanowił przekształcić system pod grę przez centra. I poległ.
Póki co wszystkie transfery przeprowadzone tego lata każą sądzić, że trener Legii kolejnych podobnych eksperymentów w planach nie posiada. Dwóch łowców punktów na pozycjach 1-2 (Pipes i Vital), dwóch (na teraz) strzelców (Kolenda i Cowels) oraz podkoszowi z rzutem z dystansu. Z tego zestawu graczy każdy może przynieść punkty, ale od razu widać też, że możemy spodziewać się większej liczby rzutów za 3 i swobody gry dla liderów, czyli chociażby dla Vitala i Holmana.
Vital zapewni witalność
Kilka słów o tym pierwszym, bo to właśnie transfer Vitala jest chyba najbardziej obiecujący. Choćby dlatego, że Holmana już znamy, wiemy na co go stać. Amerykanin po raz pierwszy zawita do Europy, ale ma w arsenale wiele, by wybić na naprawdę wysoki poziom. Gracz typu combo, jak na warunki polskie atleta, co powinno mu pozwolić być w PLK dobrym obrońcą. Nie tylko obwodowym.
W ataku oczywiście też to będzie miało przełożenie. Atakowanie kosza, rzuty oddawane z bliskim kontakcie z obrońcą przed sobą czy z boku – tego musimy się spodziewać. Może nawet częściej niż rzutów po koźle, będących dominującą cechą w przypadku liderów Legii z poprzedniego sezonu (Devyn Marble, Ray McCallum, Kyle Vinales, Billy Garrett).
To wcale nie oznacza, że Vital jest słabym strzelcem. Nie jest. Ale częściej spodziewam się jego trafień po akcjach typu catch and shoot, niż rzutów po step backach.
Legia już teraz może złożyć piątkę Vital-Cowels-Kolenda-Holman-Wyka. Jest w niej naprawdę mnóstwo talent do zdobywania punktów, ale też – sporo potencjału defensywnego, bo przecież drużyny trenera Kamińskiego zawsze cechowała topowa obrona. Jest wzrost, zasięg, dwóch dobrych blokujących graczy i sporo możliwości swobodnej zmiany krycia na pozycjach 1-4.
Legia 2023/24 w trakcie swojej budowy zapowiada się naprawdę ciekawie. Pytanie tylko ile jeszcze cegieł (czytaj: wolnych środków w budżecie) zostało, by kręgosłup drużyny odpowiednio wzmocnić.
Tak czy inaczej – Legia ewidentnie wraca do swojego stylu, a w trakcie sezonu będzie chciała wrócić na podium.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>