Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Ostrowianie chcieli zoptymalizować skład przed zbliżającą się walką w play-off. Sztab szkoleniowy uznał, że największe problemy ma na obwodzie i to właśnie tam należy szukać wzmocnień. Choć pierwszą, absolutnie kluczową decyzją, było powierzenie roli pierwszego rozgrywającego Aigarsowi Skele.
Po jej podjęciu szefowie klubu szukali swingmana, który byłby w stanie poprowadzić grę, gdy Łotysza nie będzie na parkiecie, ale również zagrać obok niego na pozycji rzucającego obrońcy lub niskiego skrzydłowego. Ostatecznie wybór padł na Michała Michalaka. 29-letni reprezentant Polski powinien wywiązać się z roli. Z uwagi na to, że ostrowski zespół cierpi na niedobór ballhandlerów należy się spodziewać, iż będziemy oglądać Michalaka częściej grającego z piłką niż w roli shootera biegającego po zasłonach.
Przyjście byłego zawodnika tureckiej Manisy powinno nieco ułatwić grę Jakubowi Garbaczowi, ale również dać trenerowi Urbanowi możliwość lepszej reakcji w przypadku słabszej dyspozycji czy to Garbacza czy Adonisa Thomasa. Dużym kłopotem „Stalówki” była do tej pory obrona graczy na piłce. Trener „żółto-niebieskich” liczy na to, że Michalak pozwoli mu go nieco zniwelować.
Transfer gracza tego kalibru, biorąc pod uwagę możliwości klubów PLK, zawsze należy odbierać w kategorii sukcesu. Pomimo słabego sezonu w Turcji Michalak powinien robić w naszej lidze różnicę. Pierwsze treningi z nowym zespołem wyglądają bardzo obiecująco.
Uzupełnieniem transferu reprezentanta Polski i graczem, który miał otworzyć trenerowi Urbanowi ciekawe opcje zarówno w ataku jak i w obronie miał być Chris Clarke. 27-letni amerykański point forward w tym sezonie przeszedł do historii ligi fińskiej, osiągając po sezonie zasadniczym statystyki na poziomie triple-double. Clarke w założeniach trenera Urbana miał grać na pozycjach od 1 do 4. Rotacja z nim byłaby bardzo elastyczna, zapewniając wiele przewag fizycznych. Ale choć warunki kontraktu były już uzgodnione, Amerykanin ostatecznie nie zdecydował się odesłać podpisanej umowy.
Ponieważ rynek nie oferował graczy o podobnym profilu, szefowie Stali podjęli decyzję o uzupełnieniu rotacji podkoszowej. O ile na obwodzie zespół ma całkiem realne problemy, o tyle pod koszem chodziło jedynie o kwestię większej możliwości odpoczynku dla Damiana Kuliga. Z góry było wiadomo, że do Ostrowa nie trafi gracz dużego kalibru. Minuty (około 10 minut w meczu) oraz przewidywana rola w zespole nie zachęcały takich do podpisania umowy. A i sama Stal też nie chciała wydawać dużych pieniędzy na kogoś, kto ma być jedynie uzupełnieniem składu.
Podpisanie kontraktu z Markusem Loncarem wydaje się logiczne, również z ekonomicznego punktu widzenia. Ze względu na kontuzję 26-latek rozegrał w tym sezonie jedynie cztery mecze. Do gry wrócił niedawno. 23 marca podpisał kontrakt z chorwackim KK Bosco, 25 marca zadebiutował w ich barwach, a już dwa dni później był graczem Stali. Trener Urban będzie oczekiwał od Loncara przede wszystkim walki na tablicach (zastawienie). Jeśli Bośniak jest w odpowiedniej formie fizycznej, może się okazać przydatny również w szybkim ataku.
„Stalówka” po tych wzmocnieniach ma szerszą i mocniejszą rotację, ale nie wszystkie dziury udało się załatać. Wydaje się, że ostrowianom brakuje nieco „ballhandlingu”, co w serii play-off może być problemem. Nie do końca rozwiązano również problem obrony na obwodzie.
Najbliższe tygodnie pokażą jak ostrowski zespół będzie się prezentował po marcowych modyfikacjach i czy wzmocnienia były wystarczające do walki o najwyższe cele. Nieco mądrzejsi będziemy już w czwartkowy wieczór – po zakończeniu meczu inaugurującego 25. kolejkę PLK, w którym Stal podejmie Spójnię Stargard.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>