Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Stal z wynikiem 13-8 jest wiceliderem tabeli PLK, a Legia (11-10) zajmuje w niej dopiero ósme miejsce. Przed dzisiejszym starciem w Sosnowcu szanse obu drużyn są wyrównane, choć bukmacherzy FORTUNY lekkiego faworyta upatrują w zespole z Ostrowa Wielkopolskiego. Za jego zwycięstwo proponują kurs 1.76. Ewentualny sukces Legii jest wyceniany na 2.26.
Szykują się wielkie emocje. Ten niespodziewany finał może okazać się idealnym zwieńczeniem pasjonującego turnieju w Sosnowcu. Powinniśmy podczas niego poznać odpowiedzi na kilka nurtujących pytań.
1. Czy nowy lider Stali może naprawdę wszystko?
„Nie wiem jak duży kontrakt w Ostrowie zaproponowano Beliauskasowi, ale my na Litwie jesteśmy w lekkim szoku, że odchodząc z PAOK Saloniki zdecydował się przyjąć ofertę polskiego klubu i to na dodatek takiego, który nie występował w tym sezonie w europejskich pucharach. Na pewno miał propozycje od silniejszych drużyn na stole” – usłyszeliśmy od jednego z litewskich dziennikarzy kilkanaście dni temu, gdy Laurynas Beliauskas podpisywał umowę ze Stalą.
Kontrakt Litwina wcale nie bije jednak żadnych rekordów – opiewa na ok. 10 tys. euro miesięcznie. Co innego sam koszykarz – on ustanawia wszelkie możliwe. W dwóch pierwszych meczach ligowych zdobywał dla Stali średnio 21 punktów, trafiając ponad 65 procent rzutów z gry i 54 za 3. W dwóch spotkaniach w Sosnowcu wzniósł swoją grę na jeszcze wyższy poziom – 23 punkty na mecz, prawie 70 proc. skuteczności rzutów z gry i niebotyczne 76,9 za 3 (10/13!).
Wpływ Beliauskasa na grę Stali jest zresztą jeszcze większy niżby sugerowały to statystyki. – Zdecydowałem się na przyjęcie oferty z Ostrowa, by odgrywać większą rolę – mówił Litwin po podpisaniu umowy.
Po kontuzji Aigarsa Skele odgrywa największą z możliwych. Dosłownie chwilę po wejściu do zespołu został jego niekwestionowanym liderem. Dzisiaj może błyskawicznie stać się bohaterem kibiców z Ostrowa.
2. Na co stać duet gwiazd Legii?
Warszawski klub w tym sezonie wiele razy zawodził, nie spełniając nadziei kibiców i szefów klubu, ale nikt nie miał większych wątpliwości, że amerykański duet Christian Vital – Aric Holman jest tak piekielnie utalentowany, że jeśli tylko obaj zagrają na miarę możliwości, Legia może ograć na krajowym podwórku każdego. Udowodniła to już w grudniu, bijąc jako pierwsza w tym sezonie Anwil.
W Sosnowcu amerykańscy liderzy Legii grają znakomicie. Holman do 45 punktów dołożył już 17 zbiórek. Bije się o każdą piłkę – zarówno nad obręczami, jak i na poziomie parkietu. Vital po 26 punktach w ćwierćfinale, mecz półfinałowy z Treflem zakończył z dorobkiem zaledwie 11. Miał jednak też rekordowe dla siebie w tym sezonie 9 asyst. Łącznie w Sosnowcu zaliczył ich już aż 15.
3. Czy Stali wystarczy zdrowia?
Gdy w trzeciej kwarcie półfinału z Anwilem Beliauskas skręcił staw skokowy, a po chwili z grymasem na twarzy boisko opuszczał także Krzysztof Sulima – wydawało się, że włocławianie, którzy wówczas odrabiali straty, w końcówce meczu będą górą. Nic z tego. Beliauskas wrócił na boisko, a Stal na prowadzenie.
Sulimy więcej już na parkiecie nie zobaczyliśmy. Doświadczony, 34-letni środkowy nie jest może kluczową postacią rotacji Andrzeja Urbana, szczególnie po atakowanej stronie boiska, lecz – szczególnie po kontuzji Damiana Kuliga – odgrywa istotną rolę, spędzając na boisku zazwyczaj 15-20 minut.
Dziś Sulima powinien zagrać. Koszykarze Stali mieli jednak o kilka godzin mniej od rywali na regenerację sił po półfinale. Na dodatek zagrają już trzeci mecz w ciągu trzech dni – Legia w piątek odpoczywała. Czy podopiecznym trenera Urbana wystarczy zdrowia i sił?
4. Jak twardy jest Loren Jackson?
Oficjalne dane mówią, że pozyskany niedawno przez Legią rozgrywający mierzy 173 cm. Zakłamują rzeczywistość – tak naprawdę Loren Jackson ma pewnie ok. 168-169 cm wzrostu. Kompletnie nic sobie jednak z tego nie robi. Co najwyżej po atakowanej stronie boiska użytek – Jackson jest obecnie najbardziej unikalnym graczem Orlen Basket Ligi, jeśli weźmiemy pod uwagę połączenie szybkości i niskiego kozła. Chcesz mu odebrać piłkę? Powodzenia.
W ćwierćfinale ze Startem Amerykanin zaliczył 13 asyst, a półfinał z Treflem zakończył, zdobywając 23 punkty. Dzisiaj znów zderzy się z twardą defensywą zdecydowanie większych od siebie obrońców.
Jackson też, jeśli tylko Legia finał wygra, może dołączyć do Holamana i Vitala, meldując się w gronie kandydatów do tytułu MVP. Raymond Cowels w zasadzie także – w Sosnowcu trafił dotychczas 10 z 12 rzutów za 3.
5. Czym jeszcze może zaskoczyć Rodney Chatman?
Jeśli jeszcze nikt tego wystarczająco głośno nie powiedział, to czas najwyższy: 25-letni koszykarz Stali jest cichym bohaterem Stali w tym turnieju. Szefowie klubu od wielu tygodni szukają jego następcy, a Chatman jakby nic sobie z tego nie robił. W Sosnowcu zrobił wręcz wiele, by przekonać wszystkich dookoła, że wciąż może być ważną częścią zespołu z Ostrowa.
20 minut w ćwierćfinale z Czarnymi – 12 punktów i 5 asyst.
22 minuty w półfinale z Anwilem – 14 punktów i 6 asyst, a także kilka znakomitych zagrań w obronie!
Całkiem nieźle jak na gościa, do którego od dawna docierają głosy „nie jesteś wystarczająco dobry, w każdej chwili możemy cię wymienić na lepszy model”.
6. Czy Sobin znów włączy tryb „walczę o przetrwanie”
Tydzień temu Adrian Bogucki, nic nie robiąc sobie z wysiłków duetu Dariusz Wyka – Josip Sobin, zaaplikował Legii rekordowe w karierze w PLK 34 punkty. Pytanie „czy po pozyskaniu Lorena Jacksona nie powinniśmy także pozyskać nowego gracza podkoszowego?”, które już jakiś czas mogli sobie zadawać szefowie klubu z Warszawy, powoli zaczynało przechodzić w stwierdzenie.
Legia przegrała w Gdyni z Arką dwoma punktami, a w trakcie 17 minut gry Sobina okazała się gorsza od broniących się przed spadkiem rywali o 17 punktów. Auć.
Jak pod względem wskaźnika +/- wypadł Sobin we wczorajszym meczu z Treflem? Miał najlepsze w zespole +26! Wow.
Żeby nie było tak różowo – w czwartek w wygranym aż 29 puntami meczu ze Startem Legia w trakcie 16 minut gry Chorwata była… słabsza od rywali o trzy punkty.
7. Czyje nazwisko będą skandować kibice?
Że w hali w Sosnowcu pojawi się dzisiaj świetnie zorganizowana i wyjątkowo głośna grupa kibiców Stali – to wiemy.
Czy sympatycy Legii też zdołają taką sformować? To się dopiero okaże. W sobotę ewidentnie byli rozproszeni po trybunach.
Jeśli ostatecznie po Pekao S.A. Puchar Polski sięgnie Legia, swoją rolę w końcówce meczu mogą jednak ponownie odegrać fani koszykówki ze… Szczecina. To oni już w sobotę, gdy awans warszawskiej drużyny do finału stawał się faktem, skandowali nazwisko tymczasowego trenera Legii Marka Popiołka. Wszyscy wiedzą, że mecze w Sosnowcu z trybun ogląda m.in. jego potencjalny następca – Miodrag Rajković.
Krótki raport z trwających poszukiwań nowego trenera Legii – dziś w Sosnowcu pojawił się główny kandydat. Dariusa Maskoliunasa nie zauważyliśmy, choć ten też odebrał telefon z Warszawy, ale – uwaga! – kolportowana jest także plotka wskazująca trop słoweński #plkpl pic.twitter.com/fo9Hi0onrE
— SuperBasket (@superbasketpl) February 16, 2024
– Nie potwierdzam, ale też nie zaprzeczam – śmieje się Serb, pytany w kuluarach o to, czy niebawem obejmie stery Legii.
Czy jednak jeśli Legia pod wodzą Popiołka sięgnie po swoje pierwsze trofeum od 1970 roku, prezes klubu z Warszawy Jarosław Jankowski faktycznie zdecyduje się na zapowiadane wcześniej zatrudnienie obcokrajowca na stanowisku trenera? Czy do ewentualnych okrzyków kibiców ze Szczecina nie dołączą sympatycy basketu z innych miast?
Początek walki o Pekao S.A. Puchar Polski już o godzinie 17.30. Początek transmisji w Polsacie Sport Extra już pół godziny wcześniej.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>