Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Przed niemal każdym już meczem MKS-u stawiane jest pytanie, co zwycięży – atak i tempo zespołu z Dąbrowy Górniczej czy defensywa rywali. Tym razem, w zasadzie, bo w regulaminowym czasie gry, skończyło się remisem. Trefl zdołał przełamać rywala dopiero w doliczonym czasie gry, dzięki znakomitej grze Jarosława Zyskowskiego (27 pkt.) i Andy’ego Van Vlieta (28 pkt. 4/6 z dystansu).
Pomysłem Żana Tabaka na spowolnienie MKS-u był nacisk od pierwszych minut na mózg zespołu – Taylera Personsa, do czego został oddelegowany Jakub Musiał. Polski obrońca radził sobie z zadaniem naprawdę nieźle, a do tego dał drużynie też mocne wsparcie w ataku – już w pierwszej połowie trzykrotnie trafił z dystansu. Do tego, swój najlepszy występ po obu stronach parkietu w barwach Trefla notował Van Vliet i gospodarze do przerwy 53:44.
Choć Dąbrowa nie wygrała meczu PLK od października, nie wyglądała w Sopocie na drużynę podłamaną. Nawet wobec braku trenera Borisa Balibrei, który z powodów rodzinnych musiał wyjechać do Hiszpanii. Przy presji na Personsa znakomicie odnalazł się Lovell Cabbil (31 punktów), momentami ogrywający obronę Trefla z taką łatwością, jak dzień wcześniej Tyler Cheese z Sokoła, bawiący się z defensywą Arki.
Dobrze grali też Nicholas Carvacho i Marc Garcia, w końcu rozkręcił się Persons. MKS nie tylko dogonił Trefla w końcówce, ale mógł nawet też mecz przy odrobinie szczęścia wygrać. Pękł dopiero w dogrywce.
Najlepszymi graczami gospodarzy, którzy trafili aż 17/32 z dystansu (53%) i mieli 35 asyst, byli Zyskowski i Van Vliet, ale im bliżej było końca meczu, tym więcej było widać Jakuba Schenka. Polski rozgrywający gospodarzy wymusił kilka bardzo ważnych fauli, no i w 18 minut na boisku miał aż 9 asyst. Już w kolejnym meczu okazał się dodatkiem, który bardzo pomógł zespołowi z Sopotu wygrać mecz.
Wydarzeniami z tego sezonu (a to dopiero 3 miesiące!) Schenk mógłby spokojnie obdarzyć kilku koszykarzy. Najpierw kontrakt z Legią, przerwany przez poważną chorobę. Potem rekonwalescencja i przygotowania do ligi we włoskim Napoli. Następnie udany początek z Anwilem (bilans 6-0), brak nowej umowy, transfer do Sopotu i teraz 5-0 z Treflem. Łącznie zatem to 11 wygranych meczów bez porażki. Co przytrafi mu się jeszcze?
Jeśli chodzi o drużynę z Sopotu, to z bilansem 8-4 pozostanie w ścisłej czołówce tabeli. W następnej kolejce o podtrzymanie znakomitej passy zagra na własnym parkiecie z GTK Gliwice. Tymczasem MKS Dąbrowa (po tej porażce 5-7) na dobre wypadnie z topowej ósemki. O przełamanie serii porażek zagra teraz na wyjeździe z Sokołem Łańcut. Łatwo wcale nie będzie.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>