Oba warszawskie zespoły w ENBL nie będą rozstawione w ćwierćfinałowych dwumeczach ENBL. Od wyniku środowego starcia Tartu z Newcastle zależy jedynie to, czy Dziki zagrają w 1/4 z trzeciego czy z czwartego miejsca (ich rywalem będzie słowacki Inter lub niemiecki Bamberg), oraz to kto z drugiego miejsca wpadnie na Legię (rumuńskie Voluntari lub angielskie Newcastle).
Wynik wtorkowego meczu Legii z Estończykami w tej układance nie ma znaczenia. Legia może potraktować go czysto sparingowo. Czy taki „śródsezonowy sparing” jest szansą na odbudowanie lepszej gry – w końcu Legia przegrała 5 z siedmiu ostatnich ligowych spotkań – czy raczej obowiązkiem przeszkadzającym w treningu i wkomponowywaniu nowych graczy w zespół?
Pytanie pozostanie otwarte bez względu na przebieg najbliższego spotkania.
W nim rywalem drużyny z Warszawy będzie jeden z dwóch najsłabszych zespołów grupy B rozgrywek. Bilans 1-6 ratuje mu tylko zwycięstwo ze słabiutkimi przecież Norwegami. Klub, który powstał zaledwie trzy lata temu we wspólnej lidze Estonii i Łotwy był dwa razy poza play-off i tak też zapewne będzie w tym sezonie – z bilansem 7-14 zajmuje 12. miejsce w tabeli. Dokładnie to, na którym kończył oba poprzednie sezony. W ostatni weekend gracze Keili ulegli estońskiemu hegemonowi z Tallina w stosunku 60:111, a przecież zespół Kaleva nie jest znacząco mocniejszy niż drużyny czołówki naszej ligi. Przynajmniej na papierze.
Co ciekawe, w zespole który prowadzi Estończyk Peep Pahv nie występują wyłącznie młodzi i niedoświadczeni lokalni gracze, na co wskazywałyby wyniki.
Największą kolonie stanowią tu Ukraińcy – jest ich trzech: Andrii Myronenko (F, 200/31), Artem Kovalov (F/C, 208/28) i Ihor Serheyev (C, 210/24). Myronenko i Serheyev grają w lidze estońsko-łotewskiej od wybuchu wojny na Ukrainie, Kovalov dotarł tu przez 3. ligę Hiszpanii i Litwę i jest zdecydowanie najlepszym graczem drużyny. Ten sezon zaczynał zresztą w Kalevie. Z trójki Ukraińców to on jest „najbliżej” ukraińskiej reprezentacji – 2 i 3 sezony temu dostawał szanse w meczach kwalifikacyjnych o punkty.
W zespole Keili jest także Litwin Tautvydas Kupstas (G, 193/25) – świeżo po ukończeniu gry w 2. dywizji NCAA i Amerykanin Leonard Dixon (G, 201/26), który dołączył do zespołu niedawno, a w zeszłym sezonie był jednym z czołowych strzelców ligi… azerskiej. Wśród estońskich graczy wyróżnia się obwodowy duet: Erik Makke (PG, 186/20) i Saimon Sutt (G/F, 200/30) – ten drugi kilka lat temu był próbowany nawet w estońskiej reprezentacji w meczach o punkty, podobnie jak weteran Kaido Saks (PF, 208/39) kilkanaście lat temu. Warto jeszcze wspomnieć, że jeden z lepszych strzelców drużyny Kristen Kasemets (G, 191/23) odszedł w grudniu do ligi litewskiej.
Zdecydowanym liderem statystycznym w rozgrywkach ligowych jest w zespole podkoszowy Kovalov – śr. 19 pkt., 11 zb. w rozgrywkach ligowych i 19 pkt., 10 zb. w ENBL. W meczach na lokalnym podwórku statystycznie najlepsi są w dalszej kolejności Kupstas (śr. 14 pkt., 4 zb., 3 as.), Makke (śr. 13 pkt.) i Serheyev (śr. 11 pkt., 7 zb.).
Stwierdzenie, że Legia jest faworytem tego meczu byłoby zbyt oczywiste. Zespołom PLK, szczególnie aspirującym do wysokich miejsc, niezależnie od formy jaką prezentują nie wypada rywalowi z takiego poziomu dać nawet cienia szansy na pozytywny wynik. Legioniści na rozpoczęcie sezonu pokonali norweskie Fyllingen 102:72 i podobnego wyniku spodziewamy się w meczu z Estończykami. Nawet jeśli mecz będzie miał temperaturę sparingową.
Transmisja z meczu na kanale YouTube klubu.