LeBron, Curry, Giannis i Sochan na żywo! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>
Puchar Francji i szacunek kolegów
Andrzej Macek dwa tygodnie temu przyleciał do Polski na turniej towarzyski, w którym miał zmierzyć się z przyjaciółmi z reprezentacji, występującymi w Mustangu Konin. Niestety, tuż po lądowaniu otrzymał telefon informujący o śmierci taty.
Piętnaście dni później nasz kadrowicz utonął w ramionach klubowych kolegów z ekipy Hornets Le Cannet, po tym jak zwyciężyli prestiżowy Puchar Francji, pokonując w finale silne Le Puy 53:67. „Mleczyk” grał jak z nut, szczególnie punktował seriami w drugiej kwarcie, wygranej przez Szerszenie 10:26.
Cały zespół zadedykował zwycięstwo pamięci taty Andrzeja, a w mediach społecznościowych opublikował film, na którym pełni emocji zawodnicy skandują nazwisko naszego reprezentanta. Wielokrotnie pisaliśmy tu już o klasie Macka, który jako zawodnik 1.5 punktowy, o wysokim stopniu ograniczeń motorycznych, wypracował niesamowitą technikę rzutu. Wypracował jest w tym przypadku słowem kluczowym. Mleczyk podczas zgrupowań kadry zostawał po każdy treningu, ćwicząc dodatkowo rzut z maszyną podającą piłki. Setki trafień z półdystansu. Tak samo celnych jak w finale z Le Puy.
…kołem się toczy
Wszystkie mecze poprzedniego sezonu między Mustangami a Scyzorami skończyły się wygranymi koszykarzy ze świętokrzyskiego. Wzmocniona drużyna z Konina wzięła u siebie częściowy rewanż za minione rozgrywki, wygrywając 66:52. Moi rozmówcy z obu zespołów są zgodni, że o końcowym rezultacie zaważyła pierwsza kwarta, w której Mustangi uciekły na prowadzenie 22:6.
„Z takim zespołem jak Konin od samego początku musimy wchodzić mocno skoncentrowani. Przespana pierwsza kwarta, mimo dobrej gry w pozostałych odsłonach, pozbawiła nas szans na zwycięstwo.” – mówił Szymon Moćko, który dla Scyzorów rzucił 6 punktów.
Podobnie przebieg spotkania widział Dominik Mosler, grający trener Mustangów:
„Zaczęliśmy bardzo intensywnie, wynik 22:6 ustawił dalszą część meczu.”
Z obu stron punktowało właściwie czterech zawodników: Mosler (26) i Krzysztof Bandura (24) dla gospodarzy, a dla gości Filip Moćko i Szymon Gładysz po 26 oczek. W składzie mistrzów i wicemistrzów brakuje obecnie kontuzjowanych snajperów: Kamila Kornackiego i Krystiana Sobieraja, którzy zapewne wystąpią już w kluczowej dla sezonu fazie play-off. Póki co boiskowe zadania Kornackiego wypełnia dla Mustangów młody Adrian Jankowski, autor ośmiu punktów w meczu na szczycie.
Co zrobić, by wrócić do jazdy w kierunku zwycięstw, odpowiada Filip Moćko, grający trener Scyzorów Kielce:
„Na pewno musimy popracować nad koncentracją w pierwszych minutach gry, potrzeba nam też więcej pewności w ataku i konsekwencji. Konin ma doskonały wachlarz punktacji, wychodzą aktualnie na czterech, ale mogą sobie pozwolić nawet i na pięciu wysokich grających jednocześnie na parkiecie, z czego my podobnie korzystaliśmy do zeszłego sezonu i wiemy, że to spora przewaga. Jestem zadowolony z występów mojego zespołu, przeciwnik ma ogromne wzmocnienia w postaci transferów kluczowych filarów reprezentacji Polski, więc nic dziwnego, że to my ich gonimy w obecnym sezonie. Nie spadamy poniżej dobrego poziomu i cały czas jesteśmy w bliskim zasięgu rywala, a o zwycięstwie wciąż decydują małe błędy, które staramy się ciągle niwelować.”
Co to oznacza dla kibiców? Ano to, że finał będzie jeszcze ciekawszy niż zeszłoroczny. Wpadajcie na social media kadry Polski po informacje związane i z reprezentacją, i basketem klubowym.
LeBron, Curry, Giannis i Sochan na żywo! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>