Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Takie przygody – porażki z egzotycznymi rywalami ze znacznie niżej notowanych lig – zdarzają się raczej polskim klubom piłkarskim. Tym razem, wpadkę zaliczyła Spójnia, która po bardzo nieudanej końcówce meczu przegrała z kosowskim KB Peja.
Wynik meczu do ostatnich minut był wyrównany, ale od początku widać było, że stargardzianie w środę niekoniecznie są zespołem. Gra została w olbrzymim stopniu zdominowana przed dwóch obwodowych Amerykanów – Stephena Browna (21 pkt.) i Devona Danielsa (21 pkt.), do których w drugiej połowie dołączył z rzucaniem Ben Simons (20 pkt.). Reszta drużyny wystąpiła raczej w rolach marginalnych. Polacy (Karol Gruszecki, Sebastian Kowalczyk i Adam Brenk) zdobyli razem tylko 7 punktów, oddając łącznie mniej rzutów niż sam Daniels. Ale i trudno może liczyć na coś więcej, jeśli – jak Gruszecki – trafia się 1/9 z gry.
Spójnia do przerwy minimalnie prowadziła (41:40), miała 6 punktów przewagi po 30 minutach i nawet grając średnio powinna ten mecz wygrać, ale w ostatniej kwarcie (przegranej aż 17:27) zanotowała istny festiwal błędów po obu stronach boiska – szokujące błędy w komunikacji w obronie i nieudolność w ataku, choćby w postaci marnowanych szans na kontry. W ostatniej minucie faulowani gracze gości bardzo pewnie wykorzystywali rzuty wolne i niespodzianka stała się faktem.
Po tej porażce Spójnia ma bilans 1-2 i przed sobą jeszcze trudne wyjazdy do Niemiec (Chemnitz ma bilans 3-0) i Kosowa (Peja ma 2-1). Zwłaszcza zwycięstwo w tym drugim miejscu będzie niezbędne do awansu do drugiej fazy FIBA Europe Cup, a i tak może nie wystarczyć. Holenderskie Den Bosch (0-3) raczej nie będzie się liczyć w rywalizacji. Do dalszych gier awansują zwycięzcy grup i najlepsze zespoły z drugich miejsc.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>