Jesteśmy na początku piątego miesiąca sezonu 2024/25, a King Szczecin wygrał przed swoimi kibicami w jego trakcie dopiero po raz trzeci. Porażek – licząc mecze ligowe i Ligi Mistrzów – wciąż ma dwukrotnie więcej, ale jeszcze w połowie meczu z beniaminkiem z Wałbrzycha wydawało się, że fatalna passa będzie kontynuowana.
Rozpędzony po efektownym zwycięstwie w derbach Dolnego Śląska Górnik rozpoczął mecz w Szczecinie z impetem godnym drużyny uchodzącej za największe odkrycie rozgrywek. Wynik 32:16 po pierwszych 10 minutach gry mówił wiele, ale nie zdradzał wszystkiego. Podopieczni Andrzeja Adamka, ze świetnie dysponowanym Grzegorzem Kulką (19 punktów, 7/12 z gry, drugi z rzędu znakomity występ polskiego skrzydłowego!) dominowali niepodzielnie i nie zwalniali tempa także w drugiej kwarcie. W 17 minucie po wsadzie Joshuy Pattona prowadzili aż 51:27 i przez moment mogło się wydawać, że emocji się nie doczekamy.
King musiał sobie radzić bez Aleksandra Dziewy i Mateusza Kostrzewskiego, ale jego koszykarze jeszcze przed przerwą przypomnieli sobie, że już raz w tym sezonie wygrali mecz, odrabiając 24-punktowe straty – ze Stalą w Ostrowie. Wówczas rzucili się do ich odrabiania dopiero w trzeciej kwarcie. Tym razem Wilki Morskie zaatakowały wcześniej!
Ich główną bronią były tego dnia rzuty za 3 punkty. Pamiętacie jeszcze te czasy, gdy King zmierzał w sezonie 2022/23 po swój tytuł mistrza Polski, będąc drużyną stroniącą od rzutów z dystansu? W piątek podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego oddali ich aż 37, trafiając znakomite 18 (48 procent!).
King już po koniec drugiej oraz w trzeciej kwarcie odrobił wszystkie straty i po 30 minutach na tablicy wyników widniał remis 65:65. W ostatniej części gry wałbrzyszanie się nie poddawali, po kilku udanych akcjach m.in. Ike’a Smitha (19 punktów, 8/13 z gry) odzyskali nawet na chwilę prowadzenie, ale James Woodard (20 punktów, 6/10 za 3) trzema trafieniami za 3 ostatecznie przełamał ich opór.
Jednym z bohaterów Kinga w tym meczu był także coraz pewniej czujący się w roli następcy/zastępcy Andrzeja Mazurczaka Jovan Novak. Serb wskoczył w duże buty zostawione przez swojego poprzednika i do 9 punktów dołożył 11 asyst, popisując się po drodze także zagraniami jak żywo przypominające te w wykonaniu lidera drużyny z dwóch poprzednich sezonów.
Świetnie spisali się także Kassim Nicholson (11 punktów i 14 zbiórek) oraz Tony Meier (22 punkty, 6/8 za 3). Dzięki tej wygranej po 16 kolejkach King z dorobkiem 9-7 dogonił w tabeli zajmującą piąte miejsce Legię. Okupujące miejsca 3-4 drużyny Górnika i PGE Startu Lublin mają tylko o punkt więcej.
7 komentarzy
Wilki auuuu
Zmiótł z powierzchni ziemi? No bez jaj….
cieszy porażka Górnika, teraz będą grać już tylko gorzej
gorzej …? Oni są świetni …po prostu King miał dzień konia w drugiej połowie…
Tak, Tony Meier i Woodard nie będą w każdym meczu trafiać na takiej skuteczności za 3.
Ktoś im na to pozwolił…
Górniczyna się już utrzymała, więc teraz będą gongi