Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Klassen nie jest zbawicielem
Trener Jacek Winnicki na konferencji prasowej po jednym z meczów powiedział, że Kendale McCullum nie chciał być w drużynie Śląska. „Z niewolnika nie ma pracownika” – Amerykanin więc został trzecim rozgrywającym, który opuścił w trakcie rozgrywek Wrocław. Marek Klassen tym samym został sam na placu boju jeśli chodzi o pozycję numer 1 (wspierany wciąż niedoświadczonym Aleksandrem Wiśniewskim), sam z dużą odpowiedzialnością prowadzenia Śląska w kierunku play off PLK.
Kanadyjczyk to naprawdę niezły koszykarz, ale ciężko myśleć o nim, jako o zbawcy zespołu z Wrocławia. Klassen stara się, jest bardzo aktywny, często wręcz domaga się piłki, ale niestety, gry Śląska znacząco nie odmienił. W czterech jak do tej pory rozegranych spotkaniach w polskiej lidze notował średnio 11,5 punktu na mecz oraz 6,3 asysty. To jak na pierwszego rozgrywającego zespołu naprawdę dobre cyferki, ale kiedy zajrzymy w skuteczności, już tak kolorowo nie jest – 28% za 3 punkty razi, zwłaszcza że Klassen postrzegany był od zawsze jako pewny strzelec.
Mimo wszystko trzeba ocenić transfer Marka na plus. Trener Jacek Winnicki chciał mieć rozgrywającego, który poukłada grę – więc go dostał. Śląsk obecnie jednak jest w takiej sytuacji, że potrzebuje zbawiciela, potrzebuje drastycznej zmiany na plus w grze. Klassen tego nie gwarantuje i ciężko jest nawet tego od niego wymagać- przecież będąc jednym z liderów Czarnych Słupsk, wciąż był „jednym z liderów”.
WKS potrzebuje seryjnie wygrywać i można mieć spore wątpliwości, czy przy tym układzie personalnym jest to do zrealizowania.
Tęsknota za Kolendą
Teraz widać najbardziej, jak przydatnym zawodnikiem w zespole Śląska był Łukasz Kolenda. Reprezentant Polski był w stanie zdobyć, tak w sumie z niczego, 20 punktów w meczu, był w stanie załatać wszystkie dziury na obwodzie, także w roli kreatora. Kolenda dawał też coś ekstra – ten gen nieprzewidywalności, szaleństwa, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Potrafił generować przewagi i wymyślić coś z niczego.
Chociażby w końcówce ostatniego meczu w Szczecinie takiego gracza właśnie zabrakło. Łukasz walczy z kontuzją od dłuższego czasu – kto wie, czy te problemy ze zdrowiem nie są po prostu efektem wyeksploatowania jego organizmu w ostatnich latach. Abstrahując jednak od przyczyn – Kolenda, bardziej niż Klassen, przeniósłby ten Śląsk w lepsze miejsce. Kanadyjczyk uporządkował i uregulował ofensywy Śląska. Teraz przydałyby się fajerwerki.
Moja optyka jest taka, że zespół z Wrocławia wcale nie potrzebuje już kolejnych wzmocnień. Potrzebuje zdrowia, a konkretnie gotowego do gry Kolendy. To by odmieniło grę Śląska, jestem przekonany. Jakoś ten Łukasz wpisuje mi się w myśl szkoleniową trenera Winnickiego – podkręciłby tempo i razem z Jakubem Niziołem zabiegał zespół rywali. Niestety jednak urazy nie pozwalają zespołowi z Wrocławia rozwinąć skrzydeł. Niezmiennie.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
11 komentarzy
Jak to Śląsk nie potrzebuje wzmocnień? Z zawodnikami pokoju Zębskiego czy Adamczaka mogą myśleć co najwyżej o utrzymaniu w lidze a nie o play off.
Adamczak to trzecia piątka i bardzo dobrze, że ogrywamy młodych. Zębski spadnie w rotacji jak wróci Kolenda a jako zadaniowiec robi robotę w obronie.
oczywiście przydałby się madafaker na PF grający pod koszem ale nie oszukujmy się, ciężko będzie kogoś znaleźć na tym etapie.
Zgadzam się ze Złym. Redaktor albo totalnie odleciał albo kompletnie nie wie co to znaczy jakość zawodników. Śląsk w tym składzie o play off może pomarzyc…
Potrzebny od już jest zawodnik podkoszowy….no niesteru Białorusin jest ociazaly i bez ikry…pogra 10 min i koniec puchnie
Przede wszystkim to przydałby się ktoś kto umie rozsądnie wydawać pieniądze i potrafi ocenić potencjał zawodnika oraz jego dopasowanie do zespołu. To co robi w tym sezonie Lizak to jest jakiś dramat. Przepalanie kasy. Pisałem przed sezonem, że to nie wypali, bo nie trzeba być ekspertem żeby widzieć, że skład węgla i papy. Ale Lizak nawet tego nie widział.
Racja. Słabe zarządzanie klubem. W Śląsku brakuje mocnej dwójki i czwórki. Graczy, takich jak np. Vinales, czy Holman, którzy potrafią wziąć ciężar gry na siebie. Śląsk przegrał wiele meczy w trzeciej kwarcie lub w końcówce, bo… opadli z sił i nie było komu trafić do kosza przez (!) 5 minut. W poprzednich sezonach przełamać słabość zespołu potrafili Trice i Martin, czasem Ramljak i Dziewa; w tej chwili nie ma nikogo takiego. Przewidywalna gra. Słaby spacing. Wolni centrzy. Nie rzucający „rzucający obrońcy”. Brak czynnika przewagi nad innymi zespołami. Szkoda. Medal raczej nie w tym roku.
Medalu? 🙂 Przecież my nie awansujemy w ogóle do PO
Jeszcze się łudzę. Tak jak wielu zapewne się łudzi, że wróci gargamel. Ósemka w tym roku będzie raczej dziełem przypadku. Większość klubów gra w kratkę. Zostało okienko transferowe. Przy dobrej drabince (Stal bez Kuliga, Legia, czy Start mają krótką ławkę i są do ogrania) może by się udało powalczyć o brąz. Wiem, day-dreaming :-)
ps. Tak jak piszesz od dawna, problemem jest zarząd. Po powrocie do EC celem na za 5 lat powinna być droga do euroligi. Taki Cluj walczy dzielnie. Ale do tego potrzebni są sponsorzy i dobry masterplan. A nie ogórki. I kończy się jak u piłkarzy…
Zdecydowanie bardziej zgadzam się z komentarzami pod artykułem niż z samą jego treścią (z całym szacunkiem dla Pana Kolędy). Tak więc namawiam do lektury komentarzu pod niż samego artykułu
„kto wie, czy te problemy ze zdrowiem nie są po prostu efektem wyeksploatowania jego organizmu w ostatnich latach.”
Serio? 25letni zawodnik z ambicjami wyjazdu zagranicznego, grający średnio 22minuty na mecz jest wyeksploatowany? Teoretycznie najlepsze lata kariery jeszcze przed nim i tego mu życzę bo rodzimych zawodników na poziomie jest jak na lekarstwo ale ostatnie 4-5 sezonów to niestety stagnacja i zero progresu. Miewa dobre mecze z 20+ pkt ale przeplatane kilkoma zupełnie bezbarwnymi, brak powtarzalności, regularności w grze. Rzucanie z pozycji na pozycję też nie pomaga ale na pewno nie traktowałbym powrotu Łukasza w kontekście odmiany gry zespołu.
Zgadzam się. Niestety ten sezon Ł. Kolenda ma stracony, jeśli chodzi o promo dla zagranicy. Kontuzja to jedno. Ustawienie to drugie. Na jedynkę grał zbyt egoistycznie, a na dwójkę wciąż za mało skutecznie. Coś trzeba poprawić (a co jeśli do Śląska przejdzie Pluta?). Oczywiście, druga liga turecka lub włoska chętnie przytuli, ale czy to jest lepsze od drużyny grającej na zapleczu Euroligi? Żeby iść za granicę, trzeba być lepszym niż randomowi Amerykanie z drużyn z dołu tabeli. Notabene, to chyba szerszy problem z polskimi graczami. Gdy czytam wywiady z np. Tomczakiem, czy Żołnierewiczem to mam wątpliwości, czy przypadkiem ich managerowie nie namieszali im w głowie. Schenk już się przekonał, że kokosów nie ma. Żołnierz jest jakieś 2-3 sezony za Niziołem i raczej już tak zostanie. Tomczak nadal nie chce być czwórką, a bez rzutu z półdystansu może najwyżej (i to kiedyś!) być Sobinem z dzisiejszej Legii, który „czasem” zbierze piłkę po rzutach obwodowych. Brak realizmu.