Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – wszystkie drużyny TUTAJ>>
1. Czy Martin co mecz może być wybitny?
33 punkty lidera Śląska Wrocław to jeden z najlepszych, indywidualnych występów w historii finałów PLK. Jeremiah Martin poprowadził Śląsk do wyczekiwanego, pierwszego zwycięstwa trafiając aż 62% rzutów (13/21). Pozwoliło to obrońcom tytułu wygrać w Szczecinie, choć reszta zespołu (10 zawodników), razem trafiła tylko 13 rzutów z gry (!!) na 37 prób (35%).
Grający większość meczu bez dwóch podstawowych zawodników, King w końcówce zdołał odrobić większość strat, niwelując różnicę do 6 punktów. Wygląda na to, że jeśli Śląsk chce nadal wygrywać w finale, dalsze wielkie mecze Martina będą po prostu niezbędne.
2. Czy Cuthbertson ochłonie?
Tego zawodnika trener Miłoszewski potrzebuje bardziej, niż kogokolwiek innego. Wyrzucenie z boiska Zaca Cuthbertsona w pierwszej połowie czwartego meczu tylko dodatkowo to podkreśliło – zespół bez niego w składzie nie potrafił sobie zupełnie poradzić z obroną przeciwko Martinowi.
Skrzydłowy Kinga to nie tylko świetny w playoff gracz po obu stronach parkietu, ale też wulkan energii. Wielkim emocjom daje upust przez cały mecz. Bije się o każdą piłkę, ale też dość regularnie kłóci się z sędziami i rywalami. Także w poprzednich meczach miewał przewinienia techniczne. Miłoszewski, mający z nim bardzo dobre relacje, na ponowną walkę z Martinem mobilizować Amerykanina z pewnością nie będzie musiał. Powinien za to mocno zadbać, aby głowa gracza była odpowiednio chłodna.
3. Czy Brown będzie tak dobry, jak wcześniej?
W heroicznym powrocie w drugiej połowie, strzelec Kinga wyglądał całkiem nieźle jak na podkręcony staw skokowy, w przegranym ostatecznie meczu zespół z nim na parkiecie był „+7” w 13 minut. Bryce Brown to nie tylko punkty (średnio 18 w pierwszych 3 meczach), ale też dobra obrona, gra z piłką, mijanie pierwszej linii obrony czy kontrataki. Bez niego zaś „Wilki Morskie” skazane są na sporo ustawień o bardzo słabym spacingu, wystarczy przypomnieć o dotychczasowym 1/9 z dystansu Matczaka i 2/9 Mazurczaka w finale.
Trener Miłoszewski na konferencji prasowej optymistycznie wyrażał się o zdrowiu Browna. Aby King nie trwonił dalej przewagi w serii, Amerykanin musi być w pełni sprawny, zagrać wyraźnie większe minuty i sprawiać zagrożenie od pierwszych minut spotkania.
4. Czy cały Śląsk może zagrać jeszcze lepiej?
Tutaj nawet genialny Martin (patrz punkt 1) może nie wystarczyć, jeśli reszta zespołu nie zacznie grać zauważalnie lepiej. Także – lepiej niż w wygranym czwartym meczu. Dobra energia to trochę mało – tu trzeba realnej efektowności od Aleksandra Dziewy, Ivana Ramljaka Ramljaka czy Vasy Pusicy (w poprzednim meczu żaden z nich nie przekroczył… 6 punktów).
Trzeba topowej obrony przez więcej niż 1-2 kwarty w meczu oraz zaskoczenia rywala czymś więcej, niż – po wielokroć powtarzanymi przez trenera Erdogana – zespołowością i zaangażowaniem.
5. Czy King nie spęka?
Fizyczność, taktyka, skuteczność to jedno, ale King w tych playoffach wykazywał się też odpornością psychiczną. W każdej rundzie wygrywał mecze na wyjeździe, na najtrudniejszych terenach – we Włocławku, Ostrowie i we Wrocławiu. Rozstrzygał na swoją korzyść zacięte końcówki, wytrzymał ciśnienie w piątym meczu serii z Anwilem. Czy wytrzyma rosnącą gwałtownie presję w swoim pierwszym w historii finale?
Szczecinianie faworytem nie byli, ale teraz, przynajmniej od dwóch meczów, już zdecydowanie nim są. Znają statystyki, wiedzą, że tak samo jak Śląsk teoretycznie może być pierwszą drużyną w historii, która uratuje się z wyniku 0:3, tak samo oni jako pierwsi mogą taką przewagę roztrwonić. Raz już dostali po uszach, czy takie ostrzeżenie wystarczy?
Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – sprawdź wszystkie TUTAJ>>