Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
Z polskiego punktu widzenia mecz bardzo istotny, mecz, który mógł nam zamknąć drogę do drugiego miejsca w grupie, albo ją szeroko otworzyć. Dla Czechów i Finów stawka była jednak jeszcze większa – przegrany z tej pary będzie pod ścianą jeśli chodzi o awans do następnej rundy (obie ekipy przystępowały do tego spotkania z bilansem 1-2).
Presja mniej dała się we znaki Finom, którzy prowadzeni przez Sasu Salina i Lauri Markkanena wyszli w pierwszej połowie nawet na 15-punktowe prowadzenie. Wspomniany duet po dwóch kwartach miał już na koncie w sumie 32 oczka. Czesi w drugiej kwarcie zmieni swoją grę, znacząco podwyższyli skład i to poskutkowało. Duet Ondrej Balvin i Jan Vesely mordował rywali pod koszem, a ten drugi do przerwy miał już 15 punktów. Po dwóch kwartach 51:45 dla Finów.
Kolejna część gry nie wyszła po myśli gospodarzy – „Suomi” znów odskoczyli na ponad 10 punktów przewagi i sytuacja dla Czechów zaczęła się mocno komplikować. Niektórzy gracze powoli nie wytrzymywali ciśnienia, co widać było po zaostrzeniu gry ze strony Czechów – Vesely wypadł z gry za 5 fauli już w 2 minucie czwartej kwarty.
Czesi w tym podkręceniu fizyczności szukali swojej szansy. Gwizdek arbitrów rozbrzmiewał naprawdę często, a gracze obu zespołów co chwila stawali na linii rzutów wolnych. Finowie zachowali w tym wszystkim wiele zimnej krwi, a przede wszystkim ich lider, Lauri Markkanen, który w całym meczu trafił 13/14 rzutów wolnych.
Markkanen był niesamowity – zdobył w sumie 34 punktów i zebrał 10 piłek. Lider Finów dostał także spore wsparcie od obwodowych (nieśmiertelny Kopponen), którzy kolejnymi trójkami pogrzebali szanse Czechów na zwycięstwo. Finlandia ograła gospodarzy 98:88.
Dla reprezentacji Polski wynik mocno niekorzystny – prawdopodobnie zepchnie nas na 3. lub 4. miejsce w grupie.
Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>