Polski Cukier Start Lublin – Górnik Zamek Książ Wałbrzych 84:93
Atak nie jest największym problemem zespołu z Lublina, ale w piątek po raz kolejny potwierdziła się prawda mająca często zastosowanie do drużyn prowadzonych przez Wojciecha Kamińskiego. Ich siłą są zwykle rzuty z dystansu. Gdy tego typu trafień brakuje, najczęściej brakuje też zwycięstw. Tym razem Start złożył się na zaledwie 7/22 za 3. Skuteczność taka sobie, a mała liczba prób wynikała też z tego, że Górnik był do walki naprawdę dobrze przez trenera Adamka przygotowany.
Ale jeszcze raz – Start największy problem ma w obronie. Momentami gigantyczny, bo zdarzają się akcje, że niektórzy gracze, jak Courtney Ramey w piątek, nie łapią nawet czy drużyna broni strefą czy każdy swego. Nic dziwnego, że nikt w trzech pierwszych kolejkach nie stracił w tym sezonie PLK więcej punktów od drużyny z Lublina. Ramey i jego wpadki defensywne to oczywiście przypadek skrajny, ale też mówimy o graczu, który także ze względu na kontuzję CJ Williamsa, w meczu z Górnikiem biegał po boisku przez aż 35 minut. To wciąż nie jest gracz, który złapał na czym polega ułożona, europejska koszykówka.
13 punktów Kacpra Marchewki i aż dziewięciu graczy Górnika, którzy kończyli mecz z dorobkiem co najmniej 5? Beniaminek naprawdę robi wrażenie. Andrzej Adamek wykonuje świetną robotę, co było już widać nawet w pierwszym, jeszcze przegranym meczu z Kingiem w Wałbrzychu. Już wtedy twierdziłem, że tam nikomu o punkty nie będzie łatwo. Po wygranych Górnika w Dąbrowie Górniczej oraz Lublinie swoje zdanie mogę jedynie podtrzymać.
Darek Wyka tym razem nie trafił żadnej trójki, ale znów zasługuje na pochwały. Po pierwsze – za element sportowy, bo trafił 7/7 z gry. W starciu z Drame udowodnił, że w koszykówce, szczególnie pod koszem, dodatkowe centymetry i kilogramy bywają przydatne. Po drugie – słyszę, że Wyka trzyma też porządek w szatni Górnika. Nie jestem jeszcze gotów powiedzieć, że ten zespół może nawet zagrać w playoff, ale – nie odbiorę mu na to szans.
WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 72:87
Oglądając ten mecz z boku można było odnieść wrażenie, że Śląski są dwa. Jeden grał całkiem nieźle – ten polski: Bogucki, Ponitka, Gołębiowski czy najlepszy strzelec ekipy tego wieczoru Kulikowski. Drugi, złożony z Amerykanów – Whiteheada, Senglina, Blacksheara i Lyncha nie przekonywał. Coś w tej drużynie nie gra i, tak naprawdę, nie trzeba być żadnym wielkim koszykarskim fachowcem, by rozwikłać zagadkę kryjącą się w pytanie „co?”.
Śląsk prosi się o rozgrywającego. Jakiegokolwiek. To niepojęte, ale nie potrafi go znaleźć już od kilkunastu miesięcy. Jeremiah Martin z wicemistrzowskiego sezonu 2022/23 też nie był klasyczną jedynką, ale później było już tylko gorzej. Obecnie graczem tego typu nie jest ani Whitehead, ani Senglin, ani Ponitka. Coś co zafunkcjonowało w szybkim turnieju o Superpuchar Polski, gdy jeszcze rywale też nie byli w pełni gotowi, nie sprawdzi się na dłuższą metę. Koszykówka się zmienia, lecz niezmienne pozostaje to, że zespołom bez rozgrywającego, trudno o sukcesy.
Na miejscu Śląska nie czekałbym ze zmianami w składzie. Blackshear może w przyszłości wyrosnąć na fajnego koszykarza, ale obecnie w takiej drużynie nie ma większego sensu. Jeśli prawdą jest, że ma niewysoki kontrakt z opcjami jego przedwczesnego rozwiązania – korzystałbym z nich jak najszybciej. Jasne, klasowy rozgrywający będzie kosztował Śląsk więcej, ale przecież bez takiego gracza ten zespół nie nabierze sensu. Wrocławianie nie mogą się zasłaniać tym, że ich na zmiany nie stać. Moim zdaniem w ten zespół zainwestowano już tak wiele pieniędzy, że teraz już ten argument właściwie nie ma sensu. Trzeba wykopać pieniądze spod ziemi. Śląska obecnie nie stać na to, by go na tę zmianę nie było stać.
Miodrag Rajković po porażce z Treflem najbardziej narzekał na Jeremy’ego Senglina, ale ja nie wiem czy jeszcze bardziej nie rozczarowuje mnie Reggie Lynch. Fajnie, znów zaliczył 5 bloków, ale ten gracz fizycznie nie wygląda najlepiej, a polując na bloki nie pomaga Śląskowi w wystarczającym stopniu dbać o zabezpieczenie deski.
Trefl? Już teraz czekam na jego starcie w szóstej kolejce z Anwilem. Te drużyny w porównaniu z resztą stawki grają póki co jakby w innej lidze. Wyższej. Żan Tabak ma ogromny komfort. Wystarczy spojrzeć na to, jak wyglądała jego ławka rezerwowych na początku meczu ze Śląskiem: trzech reprezentantów Polski – Groselle, Schenk i Zyskowski oraz Andy Van Vliet. Moc tego zespołu jest potężna.
Zastal Zielona Góra – Legia Warszawa 84:94
Chciałbym, naprawdę chciałbym powiedzieć coś dobrego o Zastalu, ale nie potrafię. Ta drużyna wciąż prezentuje jak podwórkowa zbieranina przypadkowych graczy, prowadzona przez przypadkowego trenera. Trzecie kwarta przegrana aż 6:29 mówiła o sile kolektywu tej drużyny wszystko. Nie można umniejszać sukcesu Legii – jej gracze po przerwie wyszli na boisko po straceniu 55 punktów do przerwy z innym nastawieniem mentalnym i pomysłem na grę w obronie, dzięki któremu zaczęli wyprowadzać kontry. Zaskoczyło momentalnie i już chwilę później było właściwie po sprawie.
Filip Matczak może pomóc Zastalowi, bo jego koszykarskie cwaniactwo jest już na naprawdę wysokim poziomie, lecz nie zbawi Zastalu. Filip musi mieć obok siebie graczy, którzy potrafią lepiej od niego grać z piłką w ręce i kreować kolegów. Takich w składzie drużyny z Zielonej Góry ze świecą szukać. Ten zespół nie ma choćby zarysów jakiegoś stylu – ani w ataku, ani w obronie.
Legia wygrała drugi z rzędu mecz wyjazdowy, z Jawunem Evansem wygląda lepiej, ale nie postawiłbym wielkich pieniędzy na to, że w najbliższym meczu derbowym po raz pierwszy w historii ligowych starć ogra Dziki.
AMW Arka Gdynia – King Szczecin 83:79
Tego się nie spodziewałem! Arce dużo dał powrót do gry Jakuba Szumerta – i decyzja trenera Gronka, by młodego Polaka z miejsca wstawić do pierwszej piątki. Brawo trener – za odważny ruch! Brawo zawodnik – za poradzenie sobie z presją!
W dużej mierze dzięki Szumertowi – a także Sage’owi Tolbertowi – defensywa Arki, kulejąca w poprzednich meczach, tym razem wyglądała lepiej.
Słyszałem, że trener Kinga mimo urazów Przemysława Żołnierewicza i b wyklucza pozyskanie szóstego obcokrajowca. Trochę dziwna sprawa, bo coś w tej drużynie chyba jednak nie gra. Trochę obawiam się o Kinga przed wtorkowym meczem o wszystko w Lidze Mistrzów z Filou Oostenda. Mam jednak nadzieję, że Andrzej Mazurczak i spółka staną na wysokości zadania.
Jeszcze raz w tym sezonie trochę dziwię się dziwnej grze Olka Dziewy. Doceniam, że rozdaje póki co rekordowe w swojej karierze 4 asysty na mecz, ale brakuje mi w jego grze agresji, do której przyzwyczaił nas na parkietach PLK jeszcze w czasach gry w Śląsku.
GTK Gliwice – MKS Dąbrowa Górnicza 81:79
Gdybym po tym meczu był prezesem drużyny z Gliwic, natychmiast wykonałbym telefon do agenta Mario Ihringa, zadając pytanie „ile kosztowałoby nas obecnie przedłużenie kontaktu z pana klientem o kolejny sezon?”. Linijka statystyczna 29/9/8 robi wrażenie, ale jeszcze większe – gra Słowaka. Są oczywiście też różnice, ale przed oczyma, gdy oglądałem ten mecz, stawał mi Tayler Persons z MKS z poprzedniego sezonu. Ihring nie jest może demonem szybkości, ale jeśli chodzi o repertuar zwodów wynikających ze świetnego panowania nad piłką to na poziomie PLK graczem z topu. Dla takiego zespołu jak GTK? Prawdziwy skarb!
Maciej Kucharek powinien po tym meczu do upadłego ćwiczyć rzuty z dwóch metrów o deskę. Umówmy się – na tym poziomie gry powinien ten oddawany równo z końcową syreną trafić i doprowadzić do dogrywki. Inna sprawa, że Martins Laksa powinien wcześniej spudłować rzut wolny, dziwne to było. Podobnie jak fakt, że w ostatniej akcji obrońcy GTK kompletnie zaspali i Kucharek miał tak świetną okazję do zdobycia punktów.
Aha, warto odnotować 16 punktów Adama Łapety – nie taki młody już człowiek, ale wciąż może!
Energa Icon Sea Czarni Słupsk – Anwil Włocławek 86:104
Czy mówiłem już, że czekam na mecz Anwil – Trefl? Zaznaczcie sobie w kalendarzach – 8 listopada w Sopocie! Dwie bezspornie najlepsze drużyny początku sezonu.
Selcuk Ernak zaimponował wszystkim, nie biorąc czasu przy rozpoczęciu przez jego zespół trzeciej kwarty od pięciu minut przegranych 0:12. Chyba naprawdę był pewien, że wystarczy wpuścić na boisko duet Krzysztof Sulima – Kamil Łączyński, by ugasić ten pożar.
Nie wiem czy największym problemem Czarnych jest obecnie Mantas Cesnauskis, ale jeśli – zgodnie z tym co mówi – przeprowadza częste dyskusje ze swoimi zawodnikami, a do nich niewiele dociera, to na końcu wciąż… problem ma trener. To on ich sobie dobierał. Brutalne, ale prawdziwe.
Jeśli Mantas krzyczy na swoich podopiecznych, to robi to zbyt cicho. Nie sądzę, by można to było powiedzieć o Ernaku. Turek naprawdę potrafi ryknąć, także na liderów drużyny. W Słupsku dwa razu zauważyłem, jak stawiał do pionu po nieudanych zagraniach nie wynikających zapewne z przyjętego planu gry Luke’a Nelsona. Widać, że w Anwilu nie ma świętych krów! Brytyjczyk szybko się zreflektował.
Wygląda na to, że trener Czarnych ma nieco mniejszy posłuch w szatni.
PGE Spójnia Stargard – Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski 79:73
Spójnia Andreja Urlepa to druga z moim najulubieńszych, takich najbardziej rzetelnych, by nie rzec rzemieślniczych drużyn PLK w tym sezonie. Znów przepchnęła rywala, tym razem dopiero w czwartej kwarcie. Przecież kilka dni wcześniej podobnie w końcówce wygrała mecz FIBA Europe Cup.
Luther Muhammad może okazać się jednym z najbardziej stabilnych łowców punktów tego sezonu PLK, ale moją uwagę jeszcze bardziej zwraca Sebastian Kowalczyk. Jeśli Urlep uznaje, że może grać po 25 minut w meczu, nawet jeśli pudłuje rzuty, bo daje tak wiele drużynie w obronie, że wciąż warto – to ja widzę oczyma wyobraźni widzę Adama Brenka z poprzedniej drużyny Spójni, tej wymyślonej przez Sebastiana Machowskiego.
Stal mecz przegrała w czwartej kwarcie, gdy zdobyła tylko 13 punktów. Być może brakowało jej kontuzjowanego Egnera, choć nie wiem na ile trener Urban ufałby temu zawodnikowi w końcówce. Ogólnie Stali brakuje po prostu Damiana Kuliga, by takie mecze wygrywać. Mart Rosenthal i Tim Lambrecht to fajni zawodnicy, ale nie ten rozmiar kapelusza co Damian.
Arriva Twarde Pierniki Toruń – Dziki Warszawa 90:94
Dziki rzemieślniki! Tak, to właśnie one są moją ulubioną drużyną PLK w tym sezonie spoza tych, które ze względu na większe budżety są skazane na walkę o wyższe cele.
Jasne, zespół z Warszawy mógł i być może nawet powinien rozstrzygnąć poniedziałkowy mecz w Toruniu na własną korzyść wcześniej, ale ostatecznie to… dobrze, że doszło do zaciętej końcówki. Pamiętacie ten przegrany przez Czarnych mecz w Ostrowie Wielkopolskim, w którym trener Cesnauskis wbrew wydarzeniom boiskowym i logice w końcówce zabrał piłkę z rąk świetnie spisującego się Jakuba Musiała i oddał ją fatalnie grającemu Lorenowi Jacksonowi? Krzysztof Szablowski zrobił coś odwrotnego – w końcówce, gdy Dziki miały piłkę w ręce, mocniej ufał Grzegorzowi Grochowskiemu niż Rickeyowi McGillowi. Świetna, odważna decyzja, pokazująca jakim skarbem jest dla Dzików zgrana rotacja Polaków.
34 punkty Michaela Ertela zrobiły wrażenie – szybki jest to gracz niemożliwie. Starali się przed nim utrzymać w obronie i Mateusz Szlachetka, i wspomniany McGill, i Janari Joesaar, ale Ertel ma tak dobry pierwszy krok, że wszyscy polegli. Kłopot ekipy z Toruniu polega na tym, że ten zawodnik ma w obronie jeszcze większe problemy w PLK niż Liam O’Reilly, który w poprzednim sezonie był królem strzelców w barwach Startu. Ten ostatni nie potrafił bronić, ale miał przynajmniej do tego warunki fizyczne. Ertel ich nie posiada, podobnie jak instynktu i odpowiednich umiejętności defensywnych. Gdy do tego dołożyć dziurę podkoszową w składzie Twardym Pierników, będącą efektem kontuzji Aljaza Kunca, otrzymujemy niebezpieczną mieszankę, która może pozbawić ten zespół jeszcze niejednego zwycięstwa.
Wojciech Tomaszewski po trzech pierwszych meczach ma na koncie 6 punktów. Łącznie. Dramat, który dobrze oddaje problemy z polską rotacją torunian. Fakt, że Bartosz Diduszko cały mecz przesiedział na ławce, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, tego kłopotu raczej nie pomoże rozwiązać.
6 komentarzy
„wystarczy wpuścić na boisko duet Kamilów Sulima – Łączyński, by ugasić ten pożar.” Naprawdę? Z tego co wiem to w Anwilu gra Krzysztof Sulima 😉
We wczorajszym meczu Twardych Pierników bardzo rozczarowali Gaddefors i Wilczek. Ten pierwszy podarował Dzikom 8 pkt. Wilczek od początku sezonu moim zdaniem zawodzi. Forsuje rzuty na siłę, z nieprzygotowanych pozycji i niestety nic nie trafia. Białorusin w ataku też nie jest żadnym zagrożeniem, wali za 3 z każdej pozycji z tym samym skutkiem co Wilczek, żadnej gry do kosza. Obrona to kwestia umowna. Dwa mecze u siebie i stracone 190 punktów!! Aż strach myśleć jak przyjdą mecze z mocnymi, będą pogromy po 50 – 60 punktów!?
Nie wiem o co trenerowi MR chodzi z tym Senglinem. Gość jest ewidentnie na 2-kę, jako catch&shoot, a nie jako robiący grę. Ludzie w Śląsku Wrocław!!! Do ch…wafla!!! Czy wy naprawdę nie potraficie znaleźć klasycznej jedynki z rzutem??? Jeśli pozbędziecie się Senglina, to stracicie zawodnika, który smoli z dystansu! Tylko, aby smolił, ktoś musi go wyprowadzić po zasłonie i podać piłkę w tempo do rzutu. Przecież te 42 % z obwodu, z którymi przyszedł do Śląska nie wzięło się z Marsa. A jeśli mówicie, że nie stać was na wymianę zawodnika, to coś z wami jest nie do końca richtig, jeśli chodzi o planowanie budżetu na dany sezon. Przecież zawsze może się okazać, że ktoś nie odpali. I widzę pewien wspólny mianownik między Śląskiem piłkarskim i koszykarskim: w obu drużynach zawodnicy snują się po boisku, bez pomysłu na grę…. Przykre to, ale coś w tym Wrocku jest nie tak….
Powtórzę słowa Pawła: „Jeśli pozbędziecie się Senglina, to stracicie zawodnika, który smoli z dystansu! Tylko, aby smolił, ktoś musi go wyprowadzić po zasłonie i podać piłkę w tempo do rzutu. Przecież te 42 % z obwodu, z którymi przyszedł do Śląska nie wzięło się z Marsa. ”
To mądre słowa. Czy czyta je trener Rajkovic?
Zgadzam się z opinią powyżej – z resztą to samo pisałem pod innym niusem. ABSOLUTNIE nie można nawet rozważać straty Senglina – to gracz jakiego dawno tu nie było – ale nie PG!! Dajcie tu First pass gracza i będzie OK
Panie Piotrze, lubi Pan rozporządzać czyimiś pieniędzmi? Może niech Pan wyciągnie kasę spod ziemi i zasponsoruje Śląsk. A jak się wyciąga kasę spod ziemi? Też potrzebuję