CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Wiele było klasyków w nowożytnej historii PLK, ale żaden nigdy nie dorównał poziomem emocji oraz z częstotliwością starć tym, które w latach 90. i na początku XXI wieku toczyły Śląsk z Anwilem. Będąc w tamtych latach koszykarzem innych ligowych drużyn zawsze spoglądałem na te mecze z lekką, sportową zazdrością. Bo kto nie chciałby grać w halach tak wypełnionych nabuzowanymi do granic możliwości kibicami? Dla sportowca takie mecze to czysta przyjemność.
Słyszałem, że w sobotę do Halu Stulecia też wybiera się grubo ponad pięć tysięcy fanów. Świetnie. Nie powinni wracać do domów zawiedzeni. Poprzedni weekend spędziłem we Włocławku i Wrocławiu, by dowiedzieć się co w obu drużynach tuż przed Świętą Wojną piszczy.
Wnioski?
W grze Anwilu nic nie piszczało, wszystko zgrzytało. O jego meczu z Sokołem, chociażby ze względu na sympatię do kibiców z Włocławka, rozwodził się nie będę. Zresztą mam wrażenie, że wszystko co można było powiedzieć o zespole Przemysława Frasunkiewicza złego, w ostatnich dniach zostało już powiedziane. I napisane. Nie raz i nie dwa. Co najmniej trzy.
Słusznie, bo Anwilowi naprawdę grozi sezon bez awansu do play-off. A to nie jest tylko problem włocławian. Bo play-off bez Anwilu to… dziwny play-off.
Skoro było o tym co złe, wrócę do tego co – przynajmniej teoretycznie – może okazać się dobre. I zaskoczyć wielu. Do tablicy czas najwyższy wywołać jednego zawodnika.
Marcinie Woroniecki, do ciebie mówię!
W Anwilu nie ma już Josha Bostica, a ja widziałem mecz, które rozegrałeś w Nikozji. Broniłeś lepiej, biegałeś szybciej i trafiałeś częściej niż Bostic. OK, rywal może nie był najsilniejszy, ale 14 punktów z 7 rzutów i najlepszy w drużynie wskaźnik plus/minus na poziomie +27? Brawo! Ten mecz powinien ci dodać 10 punktów do pewności siebie.
W składzie Anwilu na obwodzie pozostało tylko trzech graczy lepszych od ciebie: Kamil Łączyński, Phil Greene IV i Lee Moore. W najbliższym czasie otrzymasz od trenera Frasunkiewicza i minuty, i rolę w zespole. Pokaż na co cię stać! Ja naprawdę w ciebie wierzę. To jest ten moment, w którym możesz wypłynąć na szersze wody. Czas najwyższy, w marcu skończysz 23 lata. Kiedy jak nie teraz?
Czasami jeden mecz może naprawdę zmienić przebieg kariery danego zawodnika. Gdyby dziś Woroniecki wyszedł na parkiet Hali Stulecia i pomógł Anwilowi sprawić niespodziankę, to może być dla niego właśnie ten moment.
Faworytem będzie jednak Śląsk. Nie tylko ze względu na absencję Moore’a. Po prostu wciąż ma lepszy trzon zespołu, szczególnie polski. Tercet Aleksander Dziewa – Łukasz Kolenda – Daniel Gołębiowski to ogromny atut Andreja Urlepa. Ale czy potrafię wytłumaczyć tę klęskę 64:100 z przeciętną drużyną z Hamburga w EuroCup? Nie. Przecież nikt mi nie wmówi, że właśnie teraz Urlep postanowił zwiększyć obciążenia treningowe drużynie i koszykarzom zabrakło świeżości. Byłby szaleńcem, gdyby się na taki manewr decydował przy tak krótkim składzie. A nie jest.
Aha, po raz pierwszy w tym meczu ujrzałem w akcji najnowszy nabytek Śląska Serhija Pawłowa. Wprawdzie na stronie plk.pl w wykazie zawodników imię i nazwisko Ukraińca jako jedyne jest pisane wielkimi literami, ale nie sądzę, by odegrał w Śląsku w tym sezonie jakąkolwiek większą rolę. Pomoże, ale raczej tylko podczas treningów.
Mam nadzieję, że emocji dziś nie zabraknie i zawodnicy w sportowy sposób rzucą się sobie do gardeł. Lecz nie sądzę, by akurat fakt, że zagrają przeciwko Śląskowi/Anwilowi rozpalał w którymkolwiek znacząco większe emocje. To już nie te czasy. Z Igorem Griszczukiem rozmawiałem w miniony weekend we Włocławku, ale taki Maciej Zieliński nawet na mecze Śląska nie przychodzi. Coś się skończyło, zapewne bezpowrotnie.
Ale życie nie znosi próżni. Kiedyś mecze Śląska z Anwilem były świętem – i dla koszykarzy i dla kibiców. Dzisiaj wciąż są świętem – ale już tylko dla tych ostatnich. Tu nie mam wątpliwości. W miniony weekend oglądałem w akcji koszykarzy we Włocławku i Wrocławiu, ale także spotykałem się z kibicami obu klubów. Przekonałem się, że toczą ze sobą piękne boje.
Kiedyś przy okazji meczów Anwil – Śląsk w ruch szły kamienie. Teraz walka się toczy na rymy.
I taki postęp to ja rozumiem!
Na papier przelał: Michał Tomasik
CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!