Strona główna » Karolak: Śląsk faworytem meczu z Anwilem! Akt masochizmu i zastanawiający Tabak
PLK

Karolak: Śląsk faworytem meczu z Anwilem! Akt masochizmu i zastanawiający Tabak

15 komentarzy
Podczas gdy Śląsk wszystko co najgorsze ma już chyba za sobą, sytuacja w klubach ze Szczecina i Sopotu staje się coraz bardziej krytyczna. King wygląda jak sierota po Andrzeju Mazurczaku, a na miejscu szefów Trefla spojrzałbym głębiej w oczy Żana Tabaka. Nie rozumiem obecności w PLK takich graczy jak Sage Tolbert III, Jordan Watson czy David Hook. Może ten ostatni przynajmniej dopłaca?

Górnik Zamek Książ Wałbrzych – Arriva Polski Cukier Twarde Pierniki Toruń 77:63

Nie wiem czy pod parkietem hali w Wałbrzychu płynie jakaś żyła wodna, nie znam poziomu twardości obręczy w tym obiekcie, ale goście ze zdobywaniem punktów mają tam pod górkę. Na samym początku King, ten jeszcze sprzed kryzysu, zakończył występ w Wałbrzychu z 82 „oczkami”. Kolejni dwa rywale nie dojechali do 60. Pierniki ledwo tę granicę przekroczyły. Jakby ktoś nie wiedział co jest wyznacznikiem drużyny Andrzeja Adamka, która zrobiła 6-4 w pierwszych 10 meczach w PLK to już wie – obrona!

W czwartek jego zespół był zdecydowanie bardziej fizyczny od torunian, którym po raz kolejny niespecjalnie pomógł Barrett Benson. 10 punktów brzmi OK, ale jak odejmiemy dwie trójki z  ostatniej minuty zdobyte „na gazetę” robi się mniej ciekawie. 

Bardzo fajnie zaprezentował się tercet amerykańskich graczy Górnika Ike SmithAlterique GilbertToddrick Gotcher. Wiedzieli, że w ataku wszystko od nich będzie zależało i zajęli się tematem od początku do końca, robota została wykonana już właściwie przed przerwą. Profesjonaliści!

AMW Arka Gdynia – Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski 79:91

Oglądając ten mecz odnosiłem wrażenie, że patrząc na Arkę mam przed sobą drużynę złożoną z czterech graczy, którzy dbają głównie o swoje indywidualne statystyki, jakby myśląc już o kontrakcie na nowy sezon. Mówią o kwartecie Łukasz Kolenda, Jakub Garbacz, Stefan Djordjević, Nemanja Nenadić. Reszta tylko stoi i się przygląda popisom kolegów. 

Niech mi ktoś wytłumaczy jak krowie na miedzy dlaczego w takim meczu 29 minut dostaje właściwie bezproduktywny Sage Tolbert III, a ochłap w postaci 11 zostaje dla Jakuba Szumerta. Tak to my siły polskiej koszykówki nie zbudujemy,

Będę się jeszcze przyglądał grze Jordana Watsona, ale pierwszy test oka podpowiada mi, że gdyby tego gracza nie było w Gdyni, a pieniądze wydane na jego sprowadzenia poszły na szkolenie młodzieży, nic złego by się nie stało. 

Stal trochę się odbiła po tej porażce z GTK. Trener Urban przebudowuje zespół po pozyskaniu duetu Damian KuligJakub Parzeński, Z powodzeniem. Bilans 3-7 wygląda wciąż bardzo słabo, ale ze swojego typu „Stal zagra w playoff” się nie wycofuję. Ten zespół ma obecnie 9-10 ludzi do gry. Jak na standardy PLK to sporo. Powinien wygrywać zdecydowanie częściej. 

Może już niebawem? Przedświąteczny mecz ze Śląskiem zapowiada się przepysznie. Stal czeka poważne wyzwanie, ale to może być też moment przełomowy dla niej w tym sezonie. 

Start Lublin – Zastal Zielona Góra 91:82

Prawdę powiedziawszy, po tym jak pierwszą kwartę wygrali aż 30:14 goście, przeszło mi przez myśl, że Start tego meczu nie dźwignie. Pomyliłem się. Po przerwie koszykarze z Lublina pokazali charakter, bo tak naprawdę dopiero wówczas zaczęli naprawdę mocno cisnąć rywala w obronie. Mniej ważne jest to jak zaczynasz mecz, ważniejsze jak kończysz!

O atak Startu jestem spokojny. Tym razem też, choć zespół nie wzniósł się na wyżyny, przekroczył 90 punktów. Problemem jest i pewnie wciąż będzie defensywa. 

Zastal niby zaliczył w Lublinie 24 asysty, ale wciąż sprawia wrażenie drużyny, która powinna pokusić się o zatrudnienie rozgrywającego. Walter Hodge ma coraz bardziej ograniczony czas na grę w PLK, a Filip Matczak się w grze z piłką w ręku męczy. Nawet jeśli stara się jak może.

Anwil Włocławek – GTK Gliwice 96:88

Lider tabeli potwierdził raz jeszcze, że ma najlepiej zbudowany skład w PLK – wypadło mu w środku tygodnia z gry dwóch ważnych zawodników, a i tak pewnie sięgnął po zwycięstwo.

Z tego meczu zapamiętam gównie 15 minut w wykonaniu Bartosza Łazarskiego. Ależ ten chłopak ma charakter do gry! Widzieliście ten jego zwód – puszczenie piłki za plecami, gdy atakował pierwszą linię obrony GTK? Widać, że wspólne treningi z Victorem Sandersem nie poszły na marne. Widać, że mamy do czynienia z zawodnikiem, który gdy tylko otrzymuje szansę, bierze byka za rogi, a nie staje w rogi boiska i czeka na to co wymyślą czterej koledzy z zespołu. 

Gdyby każdy zespół PLK miał przynajmniej jednego takiego 17-, 18-letniego Łazarskiego, polska koszykówka znajdowałaby się w innym miejscu. 

Na temat GTK po tym meczu mam tylko jedno przemyślenie. Trochę dla kibiców z Gliwic smutne. Myślami wracałem do poprzedniego meczu ze Stalą – z potęgującym poczuciem jak dużą porażką dla zespołu z Ostrowa był wynik końcowy. 

King Szczecin – Energa Icon Sea Czarni Słupsk 68:79

Bardzo źle to zaczyna wszystko wyglądać w Szczecinie. Jak zaliczasz mecz, w którym cały zespół notuje 10 asyst, to wiedz jedno – właściwie zespołu nie masz. Grę Kinga najlepiej podsumował błąd połowy w wykonaniu Mateusza Kostrzewskiego z czwartej kwarty. Taki w stylu „ręce opadają”, juniorski. W wykonaniu tak doświadczonego koszykarza w meczu na tak wysokim poziomie?

King wygląda na kompletną sierotę po Andrzeju Mazurczaku, jemu rozgrywającego potrzeba jak tlenu. Niby trener Miłoszewski sam o tym otwarcie mówi, a jako szóstego obcokrajowca zgłasza Kassima Nicholsona. Gdzie sens, gdzie logika? 

Ta drużyna z Jabrilem Durhamem mogłaby naprawdę dobrze wyglądać. 

Czarni mi zaimponowali, bo ewidentnie w Szczecinie gotowi do walki byli już w momencie wychodzenia z autobusu. Alex Stein i Michał Nowakowski dali prawdziwy popis. Widziałem jak po meczu „Misiek” podszedł wyściskać się z trenerem i właścicielem Kinga. Mógł im spokojnie szepnąć na ucho „trzeba się było mnie nie pozbywać”. 

Lata temu Roberts Stelmahers mógł w Słupsku liczyć na grę Jerela Blassingame’a, a za chwilę jego Czarnych będzie ponownie napędzał gracz o podobnej charakterystyce – Loren Jackson. Jeśli Łotysz nie przestrzeli, wybierając następcę Jamelle Haginsa, jego zespół może jeszcze w tym sezonie wrócić do szeroko rozumianej czołówki PLK i wcale nie być specjalnie pożądanym rywalem w I rundzie playoff.

PGE Spójnia Stargard – Śląsk Wrocław 69:76

Podtrzymuję swoją teorię sprzed tygodnia, że Aleksandar „Atmosferić” Joncevski może być dokładnie tym trenerem, którego Śląsk potrzebował. Wrocławianie wyglądali w Stargardzie na zespół świetnie zmotywowany do walki, choć mieli za sobą ciężki tydzień z wykańczającymi podróżami. Wygrali, bo bardziej tego chcieli i mieli w składzie lepszych zawodników. Ich dominacja była większa, niż wynik końcowy to sugeruje. 

Słyszałem narzekania Andreja Urlepa, że w kasie Spójni brakuje pieniędzy na zmiany, a Słoweniec nie budował składu. Wszystko racja, ale najgorsze jest to, że jego zespół z każdym kolejnym meczem wygląda coraz gorzej. Nie można było jego zawodnikom zarzucić w niedzielę braku zaangażowania – walczyli, ale talentu sportowego i pomysłu na grę brakowało. Transfer Kacpra Borowskiego odbija się Spójni czkawką. To nie jest tani zawodnik, bo przecież dysponuje polskim paszportem – pewnie lepiej było już wówczas szukać rozgrywającego, bo takiego gracza wciąż w Stargardzie brakuje. 

W Śląsku zabrakło jeszcze tym razem kontuzjowanego DJ Coopera, ale on już niebawem powinien wrócić do gry. Wówczas zespół z Wrocławia może się stać naprawdę piekielnie mocny. A jak jeszcze Adam Waczyński przypomni sobie na czym polega trafianie piłką do kosza… Wciąż zachowuję spokój i przekonanie, że sobie w tym sezonie przypomni. 

Gdybym miał w tym momencie wybierać faworyta świątecznego szlagieru Śląsk – Anwil, postawiłbym na drużynę Aleksandara „Atmosfericia” Joncevskiego!

Trefl Sopot – Legia Warszawa 75:109

Miał być hit, wyszedł kit. 

Tak fatalnej gry ze strony Trefla nie spodziewałem się ujrzeć w tym sezonie. Ten zespół, w takiej dyspozycji jak w niedzielę, mógłby mieć problem w starciu z jednym z najlepszych pierwszoligowców. 

Zastanawiają mnie słowa Żana Tabaka po meczu, poddające w wątpliwość także poziom wykonywanej przez niego pracy. Z ust trenerów z Bałkanów taka samokrytyka nie wydobywa się zbyt często. Może po prostu Tabak faktycznie zaczyna tracić wiarę w sens swojej misji i w to, że może z tym zespołem jeszcze coś osiągnąć? Na miejscu szefów klubu z Sopotu teraz w pierwszej kolejności siadłbym do rozmowy z trenerem i upewnił się, czy po mentalnej stronie także w jego pracy nie ma jakiegoś większego problemu. 

Że jest taki kłopot wśród koszykarzy po 11 kolejnych porażkach w EuroCup – to pewne. Nie jest łatwo się po czymś takim dźwigać, szczególnie że fizyczne obciążenie 18 dodatkowymi meczami do naprawdę solidna dawka sportu. Aby ją podejmować, powinno się dysponować 12-osobowymi składem. 

Mimo wszystko skala upadku Trefla w meczu z Legią wywołuje szok. To drużyna złożona z weteranów, która zachowała trzon mistrzowskiego składu z poprzedniego sezonu. Nie powinna sobie pozwalać na to, by jakikolwiek rywal przyjeżdżał do jej hali i tak po prostu lał ją 40 punktami. W niedzielę szarpać próbował chyba tak naprawdę tylko Jakub Schenk

Legia pokazuje, że w PLK zazwyczaj cierpliwość procentuje. Gra już bez Shawna Jonesa i jeszcze bez jego następcy, ale z każdym kolejnym meczem zaczyna coraz bardziej przypominać prawdziwy zespół. Jeśli dobrze wybierze nowego zawodnika pod kosz, mając w zanadrzu jeszcze możliwość pozyskania szóstego obcokrajowca w lutym czy w marcu – może zacząć z optymizmem spoglądać w przyszłość.

MKS Dąbrowa Górnicza – Dziki Warszawa 48:63

Trzeba było mieć w sobie wewnętrznego koszykarskiego masochistę, by obejrzeć ten mecz w całości, nie odchodząc od telewizora. Nie wyłączając go, ewentualnie – nie zasypiając. Walczyłem jak mogłem, więc zapamiętam to widowisko na dłużej! 

Wygląda na to, że bez Souleya Bouma zespół z Dąbrowy Górniczej przestał istnieć. Nie wiem czy zastępujący go Tyler Cheese był w pełni sił – jeśli tak, to kolejna zła informacja dla MKS, bo grał fatalnie. Nie podejmę się głębszej analizy postawy zespołu Borisa Balibrei w starciu z Dzikami. Odnosiłem wrażenie, że w tej drużynie coś pękło, ona nawet nie podjęła walki, Przecież rywal grał w sześciu, MKS miał do dyspozycji co najmniej o dwóch graczy na poziomie PLK więcej, a próby zmęczenia przeciwnika nie podjęto. 

Z taką dyspozycją jak w niedzielę, zespół z Dąbrowy Górniczej mógłby przegrać z połową pierwszej czwórki tabeli Pekao I ligi. 

Dziki były osłabione jak nigdy, a grały konsekwentnie jak zawsze. Skoro trener Krzysztof Szablowski spodziewał się, że środkowi MKS będą tylko ryglować dostęp po własnej kosza, nakazał Nickowi McGlynnowi rzucać za 3. Ten rzucał chętnie. Powinien trafić więcej niż 4 z 14. 

Grzegorz Grochowski to kapitan przez wielkie „K”. Jak trzeba było zagrał prawie 40 minut i był po prostu świetny. 

Nie wiem co po w składzie MKS jest zawodnik David Hook, Słyszałem, że przyszedł w pakiecie z Markussonem. Jeśli to prawda, to wciąż słaby to pakiet dla klubu z Dąbrowy. No, chyba że zawiera zapis o tym, że Hook za swoją grę dopłaca. 

15 komentarzy

Andrzej 16 grudnia 2024 - 11:00 - 11:00

Ostatnio prawie pod każdym meczem Dzików jest taki tekst lub podobny:
„Trzeba było mieć w sobie wewnętrznego koszykarskiego masochistę, by obejrzeć ten mecz w całości, nie odchodząc od telewizora.”
Myślę, że to ni przypadek, Dziki taki mają styl gry, oparty glown6ie na obronie. Gdy uda im się mecz obrócić w ” błotną koszykówkę”, zazwyczaj wychodzą z takich starć zwycięsko.

Odpowiedz
Paweł 16 grudnia 2024 - 11:26 - 11:26

Tolbert w Arce jest potrzebny i daje liczby i jakość . ten mecz mu nie wyszedł . problem tej drużyny jest inny , gracze z ławki i ich marna jakość . Watson faktycznie wydaje się zbędny.

Odpowiedz
kaziu 16 grudnia 2024 - 17:35 - 17:35

No to mają trudniej teraz bez MacGlynna.

Odpowiedz
Edi 16 grudnia 2024 - 11:30 - 11:30

od samego ogłoszenia transferu dziwiłem się po co w Dąbrowie taki ktoś jak Hook? facet w 2 lidze hiszpańskiej nie dawał rady. w PLK też nie daje. i on się łapie do kadry Szwecji?! albo ta kadra taka słaba albo on ma Hooki na wszystkich i dzięki temu gra

Odpowiedz
To 16 grudnia 2024 - 11:33 - 11:33

Łaska ekspercka pstrym suvem jeździ, Anwilu…

Odpowiedz
m 16 grudnia 2024 - 11:36 - 11:36

czekamy na te lepsze od Śląska wyniki wspaniałego Trefla w Eurocupie… hahaha

Odpowiedz
44 16 grudnia 2024 - 11:52 - 11:52

wks gral w pladze kontuzji a i tak swoje szanse miał
a tych szans z anwilem z litosci nie skomentuje
oni to chyba pisza po alko

Odpowiedz
Teddy 16 grudnia 2024 - 12:25 - 12:25

Karolak, co Ty tu piszesz? Bełkot i pudełek.

Odpowiedz
Atanazy 16 grudnia 2024 - 17:36 - 17:36

a jakieś argumenty, czy tylko poszczekiwanie kundla?

Odpowiedz
Paweł 16 grudnia 2024 - 13:13 - 13:13

King bez Cuthbesrona i Mazurczaka nie istnieje, Trefl udowadnia swoja słabość, której sie po nim spodziewałem. Śląsk jeszcze chyba nie jest na tak etapie żeby mógł pokonać Anwil, ale jak się zgraja to w rewanżu już kto wie.

Odpowiedz
adam 16 grudnia 2024 - 15:29 - 15:29

CPJS ANWIL WAM POKAŻE KUR./Y

Odpowiedz
To 16 grudnia 2024 - 16:51 - 16:51

Chyba z Miasta Bez Hoteli kibic za gorzały….

Odpowiedz
zdzich 16 grudnia 2024 - 16:58 - 16:58

Klasyczna wypowiedz kibica z Włocławka. Taki mental.

Odpowiedz
Andrew 16 grudnia 2024 - 18:22 - 18:22

Na ten moment to Anwil jest faworytem,jednak Śląsk może mocno postraszyć rywala – będzie to dobry pojedynek gdzie wszystko jest możliwe.
Jak to jest z tymi hotelami we Włocławku?

Odpowiedz
Paweł 16 grudnia 2024 - 21:30 - 21:30

Nie ma co się martwic, mecz jest we Wrocławiu.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet