Strona główna » Justin Bibbs: Oczywiście, że jesteśmy lepsi od Legii!
PLK

Justin Bibbs: Oczywiście, że jesteśmy lepsi od Legii!

0 komentarzy
– Moja polska przygoda nauczyła mnie jednego – nie dołuj się za bardzo po porażkach i nie unoś zbyt wysoko nad ziemią, gdy coś ci się uda. W sobotę zrobimy wszystko, by nie powtórzył się scenariusz z meczu nr 3. Ale że rywale znów będą chcieli nas zaatakować, to wiemy – mówi przed czwartym meczem półfinału z Legią rozpoczynający w tej serii mecze w pierwszej piątce Śląska Justin Bibbs.

BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!

Co się stało z drużyną Śląska między drugim a trzecim meczem serii półfinałowej. Legia was czymś w czwartek zaskoczyła?

Justin Bibbs: Na pewno sporo zmieniła w swojej grze, pewne rzeczy poprawiła. Defensywa hard hedge, na którą się zdecydowała utrudniała i mi życie, to fakt. Przyjęliśmy solidny cios, taki prosto w twarz. Ale to już przeszłość, wciąż prowadzimy 2-1. Musimy odpowiedzieć na to uderzenie w kolejnym meczu.

Zmieniona obrona Legii to jedno, ale druga historia to wasza, zdecydowanie słabsza defensywa przeciwko Kyle’owi Vinalesowi. We Wrocławiu w dwóch meczach rzucił wam 15 punktów. W Warszawie w samej pierwszej kwarcie aż 14.

Byliśmy w tym meczu nieustannie spóźnieni, zawsze o ten jeden krok za rywalami. Kyle to błyskawicznie zauważył i wykorzystał. Nic dziwnego, to dobry zawodnik. Ale to raczej nie defensywa była w meczu numer 3 naszym największym problemem, przynajmniej poza pierwszą kwartą. To co zagraliśmy w ataku… Pod tym względem było naprawdę źle, praktycznie przez cały mecz.

Najgorzej o drużynie świadczy, gdy trener prosi o przerwę, a zespół po niej wraca na boisko i nie potrafi wyegzekwować choćby pierwszej zaplanowanej akcji. W czwartek niejednokrotnie mieliście tego typu problem.

Racja, tak to wyglądało. Nie przypominaliśmy tego dnia siebie. Nie ma nawet sensu dłużej się nad tym rozwodzić. Było, minęło.

Porozmawiajmy zatem może chwilę o szerszej perspektywie. Po tym jak na początku poprzedniego sezonu zerwałeś ścięgno Achillesa, wróciłeś do gry dopiero w połowie obecnego. Ostatnio regularnie grasz w pierwszej piątce Śląska. Czujesz, że wracasz do formy?

Wciąż jestem w trakcie tego procesu, przerwa w grze była potwornie długa, a wrócić po zerwaniu Achillesa nigdy nie jest koszykarzowi łatwo. Tak naprawdę jeszcze potrzebuję trochę czasu, w pełni wciąż nie jestem sobą. Na szczęście ostatnio dostaję sporo szans od trenera, a im więcej czasu spędzam na boisku, tym bardziej zbliżam się do momentu, w którym będę mógł powiedzieć, że po tej kontuzji nie ma śladu.

W serii z Treflem zaliczyłeś naprawdę świetny mecz w Sopocie. Zaskoczyłeś nim wielu obserwatorów. To był dla ciebie jakiś szczególny moment?

Raczej nie, po prostu wyszedłem na boisko i robiłem swoje. Dostałem wówczas od trenera naprawdę duże zaufanie, spędziłem na boisku wiele minut, często mając piłkę w ręku, a także szanse oddawania rzutów. A ponieważ trafiałem, koledzy z zespołu zaczęli mnie cześciej zauważać. Ale żeby jakoś szczególnie ten mecz przeżywać po jego zakończeniu? Nie. Moja polska przygoda nauczyła mnie jednego – nie dołuj się za bardzo po porażkach i nie unoś się zbyt wysoko nad ziemią, gdy coś ci się uda.

Miejsce w pierwszej piątce Śląska coś dla ciebie znaczy?

Właściwie nie, kompletnie niczego nie zmienia. Jestem już w miarę doświadczonym graczem, takie sprawy mnie nie ruszają. Zawsze wychodzę na boisko, by wykonać polecanie trenera, bez względu na to, czy w podstawowym składzie, czy na przykład dopiero gdzieś w drugiej kwarcie.

A propos kwart. Pierwsze w serii z Legią są dotychczas łudząco podobne – dominują w nich zespoły grające przed własnymi kibicami. Jak będzie w sobotę?

Zobaczymy, na pewno zrobimy wszystko, by nie powtórzył się scenariusz z meczu nr 3. Ale że rywale znów będą chcieli nas zaatakować – to wiemy.

Czy mimo ostatniej, wyraźnej porażki wciąż czujecie się zespołem lepszym od Legii?

Oczywiście, że jesteśmy lepsi! Musimy tylko wykrzesać z siebie więcej agresji, zaangażowania, przestać dyskutować z sędziami i skupić się na własnej grze. Nie możemy analizować czy mała hala, w której gra Legia robi nam jakąś różnicę, czy łatwiej jest grać przed własnymi kibicami. Dajmy spokój takim rozważaniom – boisko jest takiej samej długości, a linie rzutów za 3 są w takiej samej odległości od kosza.

BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet