Jesteś kibicem NBA, nie chciałbyś przeoczyć żadnego ważnego wydarzenia, ale urlop lubisz spędzać z dala od cywilizacji? Uciekaj w sierpniu. To bezdyskusyjnie najnudniejszy miesiąc dla fanów najlepszej ligi świata. Nie dzieje się absolutnie nic.
W tym roku nawet plotki o nowym klubie Kevina Duranta ucichły jak gramofon po wyjęciu wtyczki z gniazdka.
Na szczęście zawsze na podorędziu pozostaje niezniszczalny temat „kto najlepszym koszykarzem wszech czasów jest?”. A właściwie bardziej zawężone pytanie: czy Michael Jordan to faktycznie wciąż bezsporny GOAT, czy niemal 20 lat po tym jak zakończył karierę stwierdzenie można zacząć to twierdzenie poddawać w wątpliwość?
Właścicielka Los Angeles Lakers wątpliwości nie ma żadnych.
Jeśli ktoś niebawem zapyta o jej opinię LeBrona Jamesa (a zapyta!), zrobi on dobrą minę do złej gry i odpowie coś politycznie poprawnego, ale co swoje pomyśli – to jego. W jego mniemaniu czołówka rankingu wszech czasów wygląda mniej więcej tak:
| 1. LeBron James |
| 2. Michael Jordan |
Albo w ostateczności w jego wyobraźni tak ma wyglądać za kilka lat, gdy LBJ przejdzie do historii jako ten, który jako pierwszy zagrał w jednym drużynie z własnym synem. A po drodze dogoni MJ w liczbie zdobytych tytułów.
Najbardziej zagorzali kibice Lakers – z których znaczna część nie jest gotowa wynosić LBJ na ołtarze – też by się z opinią Jeannie Buss nie zgodzili, proponując konkurencyjną tabelę:
| 1. Kobe Bryant |
| 2. Michael Jordan |
Sierpień – miesiac nudy…
Ale i nadziei! Póki co fani Lakers mogą się przynajmniej łudzić, że w kolejnym sezonie niechciany w San Antonio Lonnie Walker odmieni losy (nieco podupadającego) projektu „LeBron James i Anthony Davis grając razem powinni zdobyć więcej niż jedno mistrzostwo”.
