Strona główna » Grudniewski: Jestem gotowy na pracę w PLK. Młodzieżowiec w wieku 23 lat? To skandal!

Grudniewski: Jestem gotowy na pracę w PLK. Młodzieżowiec w wieku 23 lat? To skandal!

0 komentarzy
Aż 25 zwycięstw, zaledwie 9 porażek i szokująco wysokie trzecie miejsce po rundzie zasadniczej Pekao 1 ligi – poprzedni sezon był naprawdę wyjątkowy dla rezerw Śląska! Mimo tego dość szybko okazało się, że trener tego zespołu Łukasz Grudniewski nie będzie kontynuował pracy we wrocławskim klubie. Dlaczego? Postanowiliśmy zapytać samego zainteresowanego.

Szymon Woźnik: Czy poprzedni sezon był tym, po którym czuł pan największą satysfakcję w dotychczasowej karierze szkoleniowca?

Łukasz Grudniewski: Tak! Satysfakcję miałem dużą, bo przejmując projekt młodzieżowego Śląska wiedzieliśmy, że będziemy najmłodszym zespołem w lidze. Wynik na koniec sezonu pokazał, że z całym sztabem szkoleniowym wykonaliśmy świetną pracę. Rozwinęliśmy zawodników indywidualnie, dzięki czemu niedługo trafią do PLK. Ale jednostki to jedno, a jako zespół też wyglądaliśmy bardzo dobrze. Po obu stronach parkietu.

Jakie to było uczucie – wrócić po przerwie na ławkę trenerską? 

Przerwa nie była długa przerwa, przecież trwała raptem kilka miesięcy. Natomiast bardzo się cieszyłem, że mogłem wrócić do rodzinnego miasta i poprowadzić swój macierzysty Śląsk, który mnie trenersko wychował. To było kapitalne uczucie!

Czy trzecie miejsce po rundzie zasadniczej to był wynik ponad stan dla tej grupy zawodników? 

Oczywiście, że tak. Jakby ktoś mi przed sezonem powiedział o takim scenariuszu, tylko bym się szczerze uśmiechnął. Wynik to jedno, ale dla mnie ważne były też komentarze, że mecze naszego zespołu się dobrze oglądało. Trzecie miejsce to olbrzymi sukces, który został uwypuklony nagrodą dla niespodzianki sezonu, a w jury zasiadali przecież inni trenerzy Pekao 1 ligi. To było najlepsze podsumowanie naszej  pracy.

Czas na osąd bohatera – porozmawiajmy o Joe Bryantcie. Jak się z nim współpracowało? Czy był pan zdziwiony, że pański podopieczny nie dostał szansy w pierwszym zespole?

Z Joe pracowało mi się znakomicie, a wiem co mówię, gdyż z wieloma zagranicznymi zawodnikami miałem już w karierze szkoleniowca do czynienia, choćby będąc asystentem Andreja Urlepa i Emila Rajkovicia w Śląsku. Dawno nie widziałem chłopaka z USA, który zawsze był na każdym treningu, nigdy nie marudził oraz zostawiał na boisku tyle serca. Myślę, że jego kariera w przyszłości może się nieźle rozwinąć. Małe szanse Joe w pierwszej drużynie dostawał, głównie w EuroCup. Wpływ na to miały liczne zawirowania w ekstraklasowym Śląsku. Uważam, że Bryant zasługiwał na prawdziwą szansę w pierwszym zespole i nie jestem zdziwiony, że po sezonie jego drogi z klubem się rozeszły. Jeżeli zawodnik gra tak świetny sezon w 1 lidze i miewa niezłe momenty w EuroCupie, gdy dostaje szansę, a później więcej się ich nie pojawia, trudno się dziwić, że nie zostaje na przyszły sezon.

Jak to się stało, że mając takiego dominatora w grze ofensywnej, jakim był Bryant, wielu jego kolegów z zespołu poczyniło tak znaczący progres w swojej grze – np. Hlebovickis, Piśla, czy Kociszewski?

Zespół był dobrze zbilansowany oraz ciężko trenował. Czytałem opinie, że to była drużyna Bryanta. Nie zgadzam się! Joe był oczywiście liderem, taki był cel jego sprowadzenia, ale przed sezonem były też założenie sztabu, że inni zawodnicy mają się harmonijnie rozwijać. Tak się stało. Dodałbym do tej listy innych zawodników, z czystym sumieniem. Wymieniłbym praktycznie wszystkich z naszego składu. Chłopcy zrobili olbrzymi skok, jeśli chodzi o seniorskie granie, zdobyli niezwykle ważne doświadczenie i poprawili indywidualne umiejętności. Sam Bryant trzeciego miejsca po sezonie zasadniczym by nie zdobył. 

Czy pana zdaniem Kuba Piśla, obecnie koszykarz GTK Gliwice, jest już gotowy na grę w poważniejszym wymiarze czasowym w PLK?

Myślę, że tak. Może nie będą to jakieś wielkie minuty na początku, ale jeśli wyjdzie na boisko i pokaże, że może być ważną częścią składu, jestem przekonany, że będą systematycznie rosły. Jestem w kontakcie z trenerem GTK Pawłem Turkiewiczem i wiem, że Kuba swoją szansę dostanie. Nie zapominajmy: Piśla już nie jest żaden młodzieżowiec. To senior, minuty musi sam sobie wywalczyć. Kibicuję mu, będę obserwował rozwój jego kariery.

Jaki to był sezon dla Szymona Nowickiego? Mam wrażenie, że pana celem było niejako zmuszenie go, by częściej grał na obwodzie.

Bez dwóch zdań to był dla Szymona ciężki sezon. Przyszedł z Realu Madryt i wszyscy mieli wielkie oczekiwania wobec niego, nie mówiąc już nawet o szybkiej grze w PLK. Podkreślam: Szymon wciąż znajduje się dopiero na początku swojej koszykarskiej drogi. W Realu nie był wiodącą postacią. Przecież gdyby był, tak łatwo by go nie puścili. W moim zespole Nowicki tak naprawdę musiał uczyć się seniorskiego grania i jak w końcu zaczęło to wyglądać w miarę dobrze, przytrafiła mu się kontuzja. Później, gdy znowu łapał odpowiedni rytm, pojechał na Mistrzostwa Polski U-19 i to też trochę zaburzyło jego grę. Trudny sezon dla Szymka, ale też warto podkreślić, że tak naprawdę jego pierwszy seniorski. Kariera Nowickiego pójdzie do góry, w to nie wątpię. W tym miejscu apel z mojej strony do kibiców: nie narzucajmy na niego wielkiej presji tylko z tego powodu, że grał przez chwilę w Realu. Niech chłopak się spokojnie rozwija i doskonali swój koszykarski warsztat. Niech będzie Szymonem Nowickim z Wejherowa, a nie Szymonem Nowickim z wielkiego Realu Madryt. A co do jego pozycji na boisku – tak, moim planem od początku było to, by grał na pozycji 3 z piłką w rękach. Nie było to proste, żeby go przestawić, ale taki był mój cel. Uważam, że w seniorskiej koszykówce Nowicki to gracz z pozycji 3-4.

Wydaje mi się, że znalazł pan też “pilota” do Przemysława Kociszewskiego. Od lat było wiadomo, że to spory talent, który musi kiedyś wybuchnąć. Jak to się stało, że eksplozja nastąpiła akurat w poprzednim sezonie? 

Przemek jest bardzo specyficznym chłopakiem, który miał w swoim życiu różne problemy – tak boiskowe, jak i pozaboiskowe. W tym w relacjach z innymi trenerami. Jestem pedagogiem i trenerem od bardzo dawna. Wychowałem wieku chłopców, którzy później grali w PLK. Wiem, jak postępować z takimi ludźmi. Z Przemkiem złapaliśmy bardzo dobry kontakt. On zaufał mi, a ja jemu, co skutkowało najlepszym sezonem w jego karierze. Oby to była trampolina do prawdziwej zawodowej kariery. Bardzo mi zależy na jego powodzeniu, szczególnie po tym, gdy 90 procent koszykarskiej Polski skreśliło Kociszewskiego, stawiając tezę, że nigdy nie będzie grał zawodowo w koszykówkę. 

Co pan sądzi o przepisie o obowiązkowym młodzieżowcu w Pekao 1 lidze? 

Zamysł jest świetny, ale to nie może wyglądać tak, że młodzieżowcem są zawodnicy U-23. Taki cenzus wieku jest dla mnie skandalem, bo zawodnik mający 23 lata jest seniorem, a nie żadnym młodzieżowcem! Ten przepis powinien zostać, ale tylko z ograniczeniem do U-20. Taki zmuszałby kluby do skautingu 16-17 latków, a najlepiej wychowania własnych, bo zawodników utożsamiających się z własnym klubem lub miastem jest coraz mniej. Ponadto powinien być wprowadzony limit płac dla młodych zawodników, bo z tego co słyszę, na rynku dzieje się tak, to wielu nie jest wart kwot, za które podpisuje umowy. Przecież to niemoralne, by płacić im więcej od doświadczonych zawodników, którzy coś już w koszykówce już osiągnęli. 

Jest pewnym absurdem, że pozostaje pan bez pracy, mimo tak świetnego poprzedniego sezonu. Dlaczego?

Ze Śląskiem miałem podpisany jednoroczny kontrakt. Po sezonie otrzymałem propozycje z klubów 1 ligi, ale z nich nie skorzystałem. Chciałem zostać w Śląsku, ale klub wybrał inną opcję. Rozumiem to, bo kontrakt mi się skończył i władze miały prawo wybrać innego trenera, to normalne. Mam się czym zajmować. Prowadzę swój klub – Akademię Koszykówki Orły Wrocław, gdzie mamy całą piramidę szkoleniową. Basket trenuje kilkaset dzieci od 8 do 14 roku życia. Śmieje się, że to moje trzecie dziecko, więc poświęcam mu mnóstwo energii, by wyszkolić następców gwiazd Śląska.

W jakich relacjach trener rozstał się ze Śląskiem, co tak naprawdę zadecydowało o rozstaniu?

Rozstaliśmy się w bardzo dobrych relacjach. Odbyłem jedną rozmowę odnośnie mojej przyszłości w Śląsku, ale nasze drogi się rozeszły. Mam nadzieję, że kiedyś znowu się połączą. Moim marzeniem jest prowadzenie Śląska Wrocław w PLK. 

Czuje się pan gotowy, by zająć “stołek” pierwszego szkoleniowca w PLK?

Tak, i to od wielu lat. Jeśli kiedyś pojawi się taka propozycja, bardzo mocno ją rozważę. Natomiast chce brać udział w projekcie, który ma jakiś cel i jest długoterminowy, bo też nie jestem już młodym człowiekiem, mam rodzinę i dzieci – to dla mnie priorytetem. Chciałbym jednak spróbować sił w PLK, bo śledzę rozgrywki i uważam, że nie byłbym gorszy od trenerów, którzy pracują lub pracowali w PLK. Szczególnie od tych z zagranicy. Natomiast, jeśli miałbym pracować w PLK, to musi być to klub pracujący nad wiarygodnym projektem, a wiemy dobrze, jak to w polskiej koszykówce z tą wiarygodnością bywa.

Zazwyczaj, gdy nasz młody koszykarz rusza do USA, w polskim środowisku na nowo wybucha dyskusja na temat sensowności takich wyjazdów. Jaka jest pana opinia na ten temat?

Nie jestem zwolennikiem wyjazdów do USA. Myślę, że atletyzm młodych graczy jest tam na kosmicznym poziomie i jeśli nie jesteś na starcie z nim gotowy, ciężko jest się przebić. Dla młodych zawodników lepiej jest rozwijać się w Europie. Jeśli w Europie zrobisz mega progres i pokażesz się skautom, wtedy tak – wyjeżdżaj, łap szansę. Samo wyjeżdżanie do USA do jakiś kiepskich uczelni nie ma jednak obecnie sensu. Jak chłopaki mają możliwość, niech wyjeżdżają do dobrych klubów europejskich, a dopiero później ewentualnie do USA. 

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet