Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Sprowadzenie do Wrocławia Hassani Gravetta, uczestnika Final Four NCAA sprzed sześciu lat, było jednym z najważniejszych (i najdroższych) ruchów transferowych, który latem wykonali szefowie Śląska. Amerykanin w poprzednim sezonie w Bundeslidze w barwach silnej drużyny z Oldenburga nie dał się poznać jako strzelec (39 proc. skuteczności rzutów z gry, zaledwie 28 proc. za 3), ale pozostawił po sobie wrażenie „zawodnika, którego warto obserwować”.
W debiucie w barwach Śląska potwierdził wszystkie obawy, które można było mieć, myśląc o nim w roli jednego z liderów. Ma problemy ze skutecznością rzutów (3/10 z gry), które potęgują się, gdy próbuje trafiać za 3 (1/5). Ale jednocześnie sprawa wrażenie gracza, który potrafi na boisku całkiem sporo. Zbiera (w meczu z GTK – 6 zbiórek), podaje (3 asysty) i nieźle broni. Kibice Śląska będą mu się bacznie przyglądać. Nie tylko ze względu na to, że mają prawo mieć słabość do rudowłosych koszykarzy. Postępy czynione przez wciąż relatywnie młodego, 27-letniego Amerykanina mogą być po prostu jedną z większych nadziei na udany sezon ich klubu.
Pierwszy mecz przed własną publicznością Śląsk wygrał nie bez problemów, choć przez zdecydowaną większość miał przewagę. Momentami sięgała nawet kilkanaście punktów. Najlepszym zawodnikiem wrocławian był, zgodnie z oczekiwaniami, Dusan Miletić (14 punktów, 13 zbiórek). Dobry mecz rozegrali także Artiom Parachowski (12 punktów, 7 zbiórek) i Mateusz Zębski (11 punktów, 4 zbiórki oraz po 3 asysty i przechwyty).
Gorsze wiadomości? Tylko niespełna osiem minut na boisku spędził wracający do gry po przeciążeniowej kontuzji kolana Łukasz Kolenda.
– Tym razem to zdrowie kolano zaczęło go boleć – komentował po meczu trener Śląska Oliver Vidin.
Staw skokowy skręcił też Aleksander Wiśniewski. Śląsk nieustająco wygląda na zespół, który po prostu nie jest w stanie zachować zdrowia.
W barwach GTK najlepsze wrażenie zostawili po sobie – także zgodnie z oczekiwaniami – Amerykanie Josh Price (17 punktów i 9 zbiórek), Koby McEwen (19 punktów, 7 zbiórek) oraz Kadre Gray (10 asyst). Aktywny (12 punktów, 5 zbiórek) był też Łukasz Frąckiewicz.
O tym, jaki to był mecz najlepiej świadczy fakt, że obie drużyny trafiły łącznie 8 z 49 rzutów za 3. Skuteczność – 16,3 procent. Początek sezonu czy coś więcej?
Gliwiczanie pod wodzą pochodzącego z Wrocławia Pawła Turkiewicza – byłego zawodnika i trenera Śląska – zaprezentowali się nieco lepiej niż podczas przegranego na własnym parkiecie inauguracyjnego meczu z Arką Gdynia. Fakt, że zespół Olivera Vidina do końca musiał ostatecznie drżeć o dwa punkty nie wystawia jednak naszemu przedstawicielowi w EuroCup najlepszej laurki.
Pierwszy mecz w rozgrywkach będących bezpośrednim zapleczem Euroligi Śląsk rozegra już w najbliższy czwartek – na wyjeździe z Bourg. Wrocławianie spotkają dobrego znajomego, gdyż zawodnikiem klubu z miasta położonego na wschodzie Francji został latem Bryce Brown. To ten sam snajper, który w barwach Kinga Szczecin pogrążył Śląsk w ostatnim finale playoff PLK, zgarniając przy okazji statuetkę MVP.
Najważniejsza informacja dla fanów klubu ze stolicy Dolnego Śląska? W czwartek w jego barwach zadebiutować ma drugi z amerykańskich graczy obwodowych, którzy powinni decydować o jego obliczu – Jawun Evans. Tego dnia wieczorem powinniśmy wiedzieć nieco więcej o tym, jak naprawdę silny będzie w tym sezonie WKS.
STATYSTYKI Z MECZU ŚLĄSK – GTK
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
