Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Wielkie święto w Dąbrowie Górniczej – zespół, który nie przegrał żadnego z czterech przedsezonowych sparingów kontynuuje zwycięską passę. Boris Balibrea miał odmienić oblicze MKS i, póki co, nie sposób odmówić mu skuteczności. Pokonanie na „dzień dobry” w PLK w meczach o stawkę dwóch najlepszych drużyn poprzedniego sezonu, które przecież także w obecnych rozgrywkach chciałyby zagrać w finale playoff, to wyjątkowo mocne wkroczenie 35-letniego Katalończyka do naszej ekstraklasy.
MKS pokonał w niedzielę Kinga, znakomicie wykorzystując jego problemy z defensywą pod koszem. Podstawowy środkowy mistrzów Polski Morris Udeze był jak zwykle bardzo skuteczny, gdy już dostawał piłkę w okolicach kosza rywali. Wymuszał faule (aż siedem) zdobywał punkty (17, 6/8 z gry), ale w obronie – debiutując w tym sezonie na europejskich parkietach – nie potrafi (jeszcze?) robić użytku ze swoich możliwości fizycznych. Efekt? Już na początku czwartej kwarty, po zaledwie 20 minutach gry musiał opuścić boisko po popełnieniu piątego przewinienia. Oczywiście kompletnie niepotrzebnego.
Przed gospodarzami rozstąpiło się wówczas koszykarskie morze – gdy przewaga malała, dostawali się pod kosz Kinga i to najczęściej stamtąd zdobywali stamtąd punkty.
MKS już po trzech kwartach prowadził 82:73 w tym bardzo ofensywnym meczu. Bardzo skutecznie grał, co cieszy fanów jego talentu nie tylko z Dąbrowy Górniczej Dominik Wilczek (18 punktów, 4/6 za 3). Swoje punkty dokładali też Jeriah Horne (23, 8/18 z gry) oraz Marc Garcia (17, 5/6 z gry). Gospodarze wygrali też walkę o zbiórki.
King nie poddawał się jednak do końca – jak lew walczył Zac Cuthbertson (14 punktów, 7 zbiórek), starał się Andrzej Mazurczak (9 asyst w ciągu 36 minut, choć tylko pięć rzutów z gry), to co oddawał w obronie w ataku nadrabiał Darryl Woodson (21 punktów z zaledwie 8 rzutów z gry), ale na MKS to było tego dnia za mało.
King ostatecznie poległ w Dąbrowie Górniczej tak jak Śląsk – różnicą dwóch punktów. Trener mistrzów Polski Arkadiusz Miłoszewski, opuszczając parkiet i myśląc o defensywie swojej drużyny i zbliżającej się nieuchronnie perspektywie gry w Lidze Mistrzów miał duże powody do zmartwienia. Opieranie jej efektywności na Morrisie Udeze wygląda póki co na mocno ryzykowny eksperyment.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>